Polskiej muzyki nie zawiózł tylko do Ameryki Południowej

Ostatnia aktualizacja: 21.02.2014 23:00
- Z Witoldem Rowickim Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej odbyła 42 światowe tournee. Dała ponad 500 koncertów we wszystkich zakątkach globu poza Ameryką Południową - przypomniał kronikarz oraz były wicedyrektor Filharmonii Narodowej Marian Gołębiowski.
Audio
  • Polskiej muzyki nie zawiózł tylko do Ameryki Południowej (Filharmonia Dwójki)
Witold Rowicki, 1980
Witold Rowicki, 1980Foto: PAP/CAF, Wiesław Stasiak

Serwis specjalny: Witold Rowicki w Polskim Radiu >>>

W latach pięćdziesiątych zachodnia prasa ochrzciła go "polskim Karajanem". Witold Rowicki miał już wtedy za sobą wielkie osiągnięcia artystyczne, a także organizacyjne. Po wojnie dosłownie z niczego udało mu się stworzyć Wielką Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach (obecnie NOSPR), a potem zespół Filharmonii Warszawskiej. I właśnie o spektakularnych sukcesach ostatniego zespołu Anna Skulska rozmawiała z gośćmi Dwójki w przerwie piątkowego koncertu w Filharmonii Narodowej z okazji 100. rocznicy urodzin wybitnego dyrygenta.

- Po początkowym okresie naznaczonym pewną emocjonalną rezerwą, wynikającą z sytuacji politycznej, nasz zespół zaczął być przyjmowany entuzjastycznie na całym świecie. Sale pękały w szwach - wspominał  Marian Gołębiowski. - Co istotne, Rowickiemu udawało się umieszczać w programach utwory Szymanowskiego, Bairda czy Bacewiczówny. I także one bywały przyjmowane owacją na stojąco - podkreśla. Kronikarz Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej wspominał także najdłuższe w historii zespołu, trwające 2,5 miesiąca tournee po Azji i Australii oraz wizytę w szwajcarskim domu Witolda Małcużyńskiego, który wynajął dla muzyków pociąg i uraczył ich sporą ilością polskiego alkoholu...

W trasach koncertowych towarzyszył często podopiecznym Witolda Rowickiego prof. Jan Ekier, wówczas ceniony pianista. Po latach opowiadał on między innymi, skąd wzięła się nazwa "Filharmonia Narodowa" i jak udało się namówić władze do błyskawicznego zbudowania nowej siedziby zespołu. O autokarowych (!) podróżach Witolda Rowickiego z orkiestrą opowiadał trębacz Jerzy Gonczorowski, a krytyk muzyczny Zdzisław Sierpiński przypomniał znakomite zespoły kameralne działające przy Filharmonii Narodowej w jej złotej epoce.

mm

Czytaj także

Witold Rowicki. Dla muzyki musiał uciekać z domu

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2014 23:30
- Jako szesnastolatek podjąłem decyzję, że chcę się w życiu zajmować muzyką. Niezgoda moich rodziców była tak wielka, że musiałem dosłownie uciec z domu - wspominał trudne początki swojej kariery wybitny dyrygent.
rozwiń zwiń
Czytaj także

U podłoża nienawiści orkiestry do dyrygenta leży niechęć klasowa...

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2014 23:00
- Zespół musi spełniać życzenia dyrygenta, nie zawsze będąc do nich przekonanym. W podświadomości orkiestry tworzy się więc niechęć klasowa. Wygrywa ten, kto potrafi tę niechęć zniwelować - mówił znakomity dyrygent w rozmowie z Janem Weberem.
rozwiń zwiń