Wyjątkowy klimat Luizjany jest jak gumbo - niezwykła zupa

Ostatnia aktualizacja: 14.11.2022 13:56
Luizjana leży na południu USA. To stan naznaczony burzliwą historią. Przez stulecia kształtowali ją potomkowie mieszkańców Afryki, osadnicy z Europy, Karaibów i Nowej Szkocji. 
Nowy Orlean. W każdym barze na głównej ulicy francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu gra inna muzyka (CzwórkaPierwsze słyszę)
Nowy Orlean. W każdym barze na głównej ulicy francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu gra inna muzyka (Czwórka/Pierwsze słyszę)Foto: shutterstock/f11photo

Obraz Luizjany, jaki wyłania się z książki Artura Owczarskiego "Luizjańskie gumbo", jest  pachnący, kolorowy, wielokulturowy, wieloetniczny. - Gumbo to zupa, którą bez problemu zjemy w Luizjanie. Jest ona mieszaniną składników, elementów sprowadzonych z Afryki, ze Stanów, z Europy - wyjaśnia gość Kamila Jasieńskiego. - Taka jest też Luizjana - wymieszana kulturowo i etnicznie. Kreole to są ludzie, którzy mają w swojej krwi przodków pochodzenia indiańskiego, ale też Francuzów, Hiszpanów, innych Europejczyków, ale też Afrykanów. Ta mieszanka tworzy ten koloryt - dodaje. 

Luizjanę zamieszkuje też grupa etniczna - Cajun. - Kajunowie to ludzie, których  przodkowie zostali wygnani z Nowej Szkocji (dziś to Kanada) przez Brytyjczyków, po 20-30 latach tułaczki, po Francji, koloniach brytyjskich, osiedlili się w Luizjanie. Mieszkali po drugiej stronie wielkich bagien od Nowego Orleanu - opowiada Artur Owczarski. - Trzeba pamiętać, że Luizjana od początku była podzielona - Nowy Orlean był wielkim portem niewolniczym, ale też ośrodkiem kulturalnym. Potem były wielkie bagna, a za nimi mieszkali Kajunowie, którzy żyli z tego, co udało im się złapać, polowali - dodaje. 

Przez wiele lat ta grupa etniczna była postrzegana dość negatywnie przez pozostałych mieszkańców Stanów. Myślano o nich jak o niepiśmiennych, bezzębnych redneckach, którzy tylko polują na aligatory. - Kajunowie przez lata mówili tylko po francusku, a ten język uważano za język wieśniaków. Tak też byli postrzegani - wspomina gość Czwórki. - Gdy do Luizjany dotarły pieniądze i edukacja, dużo się zmieniło. Po II wojnie światowej rodzice przestali mówić do dzieci po francusku, wszyscy mieli jak najszybciej stać się Amerykanami. Przez blisko dwa pokolenia ten język nie funkcjonował, dziś wraca do łask. W Luizjanie jest ponad 30 szkół podstawowych i ponadpodstawowych, gdzie wykłada się wyłącznie po francusku - dodaje. 

Posłuchaj
15:17 czwórka pierwsze słyszę 14.11.2022.mp3 O Luizjanie opowiada Artur Owczarski, autor książki "Luizjańskie gumbo" (Czwórka/Pierwsze słyszę)

 

Mimo historycznych perturbacji najbardziej znaną dzielnicą Nowego Orleanu jest dzielnica francuska. - Ja mam wrażenie, że to taka mieszanka Francji i afrykańskich klimatów - ocenia gość Kamila Jasieńskiego. - Te wpływy są widoczne też w kuchni tego regionu. Popularne są ostre sosy. Je się żółwie, aligatory, krewetki - wymienia. - Celebracja życia i zabawa to ważne elementy codzienności w Nowym Orleanie. 

Niedzikie bagna

Luizjana to też ogromne bagna, królestwo aligatorów, żółwi, węży i komarów. Groźne są nawet niektóre rośliny. - Tam łatwo się zgubić, płynąc łódką - zdradza dziennikarz. - Kanały cały czas się zmieniają. Warto mieć naładowany telefon, by odnaleźć drogę przy pomocy popularnych aplikacji. Trzeba też zaopatrzyć się wodę i paliwo - poleca. 

Nie można jednak powiedzieć, że bagna są bezludną krainą. Odnajdziemy tam zamieszkałe barki, a nawet całe osady. Mieszkańcy bagien żyją z polowań, czasem na dłużej opuszczają swe domy w celach zarobkowych. - Takie życie to ich wybór. Żyją w izolacji, w otoczeniu przyrody i w większym spokoju - ocenia autor "Luizjańskiego gumbo". 

Karnawał i jazz

O Luizjanie nie sposób opowiadać bez wspomnienia wyjątkowego karnawału Mardi Gras. - To karnawał celebrowany przez lokalsów. W mediach widzimy kolorowe platformy z tancerzami, przebierańców. Miasto tym żyje. Niektórzy przyznają, że jako dzieci nie czekali na mikołajki czy gwiazdkę, a właśnie na Mardi Gras - opowiada gość Czwórki. - Ta impreza obecna jest wszędzie. Mieszkańcy spotykają się w domach, na ulicach, wspólnie gotują. Niestety ta impreza ma też swoją ciemniejszą stronę, przybywa na nią dużo turystów, alkohol leje się strumieniami, jest dużo nagości, czasem brakuje hamulców - dodaje. 

Nowy Orlean jest ojczyzną jazzu, nie oznacza to jednak, że to jedyny gatunek muzyczny, jaki tam usłyszymy. W barach głównej ulicy francuskiej dzielnicy w każdym lokalu gra inna muzyka. 


***

Tytuł audycji: Pierwsze słyszę

ProwadziKamil Jasieński

Gość: Artur Owczarski (autor książki "Luizjańskie gumbo", dziennikarz, publicysta)

Data emisji: 14.11.2022

Godzina emisji: 8.15

kor

Zobacz więcej na temat: Czwórka USA Kamil Jasieński