W rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Thom Yorke jasno powiedział, że nie zamierza występować w Izraelu, dopóki u władzy pozostaje Benjamin Netanjahu. Dodał nawet, że nie chce grać w promieniu 5000 mil (około 8 047 kilometrów) od jego reżimu. Wokalista przyznał też, że po koncercie w Tel Awiwie w 2017 roku czuł się niekomfortowo, zwłaszcza gdy - jak wspomina - "ktoś wysoko postawiony" pojawił się w ich hotelu, by osobiście podziękować za występ. - To było przerażające - dodał.
Yorke przyznał, że tamten koncert był momentem przełomowym. Z jednej strony uważał, że granie w Izraelu może być gestem otwartości, z drugiej - czuł, że występ został wykorzystany politycznie. Od tego czasu - mimo upływu lat - wokalista nie chce ponownie znaleźć się w sytuacji, w której jego muzyka staje się elementem politycznego przekazu.
Inna perspektywa
Jonny Greenwood, gitarzysta zespołu, ma inną relację z Izraelem – jego żona, artystka Sharona Katan, pochodzi z tego kraju, a on sam współpracował z izraelskim muzykiem Dudu Tassą przy projekcie Jarak Qaribak. Greenwood nie popiera bojkotu kultury, ale podkreśla, że sytuacja jest skomplikowana: - Rząd może wykorzystać bojkot i powiedzieć: "wszyscy nas nienawidzą, róbmy więc, co chcemy", co jest jeszcze bardziej niebezpieczne - tłumaczy. W ten sposób między członkami zespołu rysuje się subtelna różnica: Yorke woli dystans i wyraźny sprzeciw, Greenwood stawia na współpracę ponad politycznymi podziałami. Jednak obaj są zgodni, że obecny kontekst polityczny nie sprzyja powrotowi Radiohead do Izraela.
Lata milczenia i emocjonalny dystans
Choć decyzja o niegraniu w Izraelu wzbudziła najwięcej emocji, równie istotne jest to, że Radiohead przez siedem lat w ogóle nie występowali razem. Po zakończeniu trasy A Moon Shaped Pool w 2018 roku każdy z członków zespołu zajął się własnymi projektami - Yorke i Greenwood założyli grupę The Smile, Ed O’Brien wydał solowy album, a Phil Selway pracował nad muzyką filmową. W wywiadzie perkusista przyznał, że przerwa była konieczna: - Potrzebowaliśmy czasu, by na nowo odnaleźć sens wspólnego grania - mówi. Yorke z kolei wspomniał o trudnych latach po śmierci swojej partnerki, Rachel Owen. - Gra na pianinie dosłownie bolała - mówił w jednym z wcześniejszych wywiadów, przyznając, że przez długi czas nie był w stanie tworzyć nowej muzyki z Radiohead.
Powrót na scenę i pytania o nowy album
W tym roku zespół ogłosił pierwszą od lat trasę koncertową - 20 występów w Madrycie, Bolonii, Londynie, Kopenhadze i Berlinie. Phil Selway opisał powrót do prób jako "spotkanie z własną tożsamością muzyczną, która wciąż w nas tkwi". To jednak nie oznacza, że Radiohead szykują nowy album. Thom Yorke w rozmowie z The Times podkreślił, że zespół nie planuje niczego na siłę i że granie razem po tak długiej przerwie ma być przede wszystkim miłym doświadczeniem, a nie początkiem kolejnego cyklu wydawniczego. Fani spekulują, że trasa może być preludium do nowego materiału, ale Yorke ucina plotki: - Zasłużyliśmy na to, by robić to, co ma dla nas sens, bez tłumaczenia się komukolwiek.
***
gV