Teatr Polskiego Radia

Między nami dobrze jest

Ostatnia aktualizacja: 24.10.2010 12:00
Zapraszamy na premierę słuchowiska wg dramatu Doroty Małsowskiej. Reżyseruje Henryk Rozen.

Autor: 
Dorota Masłowska

Reżyseria: 
Henryk Rozen
Realizacja: 
Tomasz Perkowski
Opracowanie muzyczne: 
Marian Szałkowski

Obsada: 
Mała metalowa dziewczynka – Edyta Jungowska
Halina – Małgorzata Rożniatowska
Osowiała staruszka na łóżku – Antonina Girycz
Bożena – Ewa Ziętek
Mężczyzna – Zbigniew Suszyński
Aktor – Marcin Przybylski
Prezenterka – Olga Sawicka
Edyta – Milena Suszyńska
Monika – Monika Węgiel
Radio – Grzegorz Kwiecień


Słuchowisko „Między nami dobrze jest” wg dramatu Doroty Masłowskiej, laureatki Nagrody Nike, autorki „Wojny polsko-ruskiej” czy „Pawia królowej”, to snuta w mało fabularnych sekwencjach próba nazwania polskości. Masłowska stawia bardzo dziś popularne pytania, ale nie udziela jednoznacznych odpowiedzi: kim są Polacy i dlaczego są właśnie tacy, jacy są? Bylejakość, głupota, rzeczywistość, która nie odpowiada wyobrażeniom, kreowanym przez rynek i kolorowe gazety – to cechy nieodłączne opisywanej polskiej rzeczywistości, ale autorka zastrzegła, że tekst nie jest szyderstwem z Polski, polskości i Polaków, tylko pewnym głębszym spojrzeniem na nasze śmieszności i spaczenia, które okazują się mieć drugie bardzo dramatyczne dno.

O swoim dramacie w wywiadzie dla „Dziennika” mówiła: „Zderzyłam pokolenia: języki, sposoby myślenia, funkcjonowania, inne codzienności, żeby wydobyć ten zgrzyt, ten brak czegoś takiego jak „statystyczny Polak”, brak platformy, na której to by się wszystko spotykało i moglibyśmy powiedzieć „my”. Wszystko to jest w tej sztuce dość makabryczne, przerysowane, ale wydaje mi się, że tutaj po raz pierwszy mówię coś potencjalnie dobrego. Oczywiście nie formułuję wprost żadnego pozytywnego przesłania, ale to pierwsza rzecz, którą napisałam nie pod hasłem: w jakim okropnym kraju żyjemy, a jak tu szaro! Odwrotnie, jest tu moja afirmacja bycia Polką i polskości, totalnie dzisiaj wyszydzonej, zmieszanej z błotem i traktowanej jako skaza, jako policzek wymierzony przez los, przynajmniej w moim pokoleniu. (...)”