Magdalena Zaliwska: Pana długometrażowy debiut reżyserki dopiero w tym tygodniu miał swoją polską premierę. "Erratum" dużo wcześniej zdążyła zobaczyć i docenić zagraniczna publiczność. To jeden z najczęściej nagradzanych polskich filmów w 2010 roku. Dlaczego tak późno ten znakomity film wchodzi na ekrany naszych kin? 
Marek Lechki:  Od początku przeczuwaliśmy z dystrybutorem, że ten film ma potencjał festiwalowy, dlatego stwierdziliśmy, że zaczekamy trochę z wprowadzeniem go do kin. Intuicja nas nie zawiodła. Film zdobył kilka nagród, m.in. w Chicago czy Pusan. Myślę, że to bardzo mu pomogło.
Polscy krytycy także wystawili znakomite recenzje "Erratum". Nie jest to dla pana zaskakując? Pytam o to, bo wiem jak długo ten film powstawał, a kilku potencjalnych sponsorów  odrzuciło pana scenariusz. 
Czy to prawda, że scenariusz powstał w jedną noc? 
Przez bardzo długi czas zastanawiałem się jaki film chciałbym wyreżyserować. I  nagle przyszedł taki jeden moment, kiedy wszystko stało się klarowne, ułożyło się w jedną historię. Rzeczywiście pewnej nocy nie mogłem zasnąć i ta historia zaczęła tworzyć się w mojej głowie. Spisałem ją od razu na papierze. To co powstało w tę jedną noc, było później w 95 procentach konstrukcją scenariusza.
Ale podobne historie widzieliśmy już w filmach wielokrotnie. Główny bohater wraca po latach do miejsca swojego dzieciństwa i niespodziewanie wszystkie nierozwiązane sprawy powracają... 
Główną role powierzył pan Tomaszowi Kotowi, który w ostatnim czasie obsadzany był głównie w rolach komediowych.  
 
Aby dowiedzieć się dlaczego, zdaniem Marka Lechiego, warto zobaczyć "Erratum", wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku, który znajduje się w boksie po prawej stronie artykułu.
A co Tomasz Kot myśli na temat swojej roli w filmie "Erratum"? Sprawdź TU.  
. 
VIDEO