Pekin 2015

Pekin 2015: Zalewski dziewiąty na 3000 m z przeszkodami

Ostatnia aktualizacja: 24.08.2015 18:56
Wicemistrz Europy Krystian Zalewski (UKS Barnim Goleniów) zajął dziewiąte miejsce w biegu na 3000 m z przeszkodami w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Pekinie. Na pozycjach 1-4 uplasowali się Kenijczycy, a tytuł obronił Ezekiel Kemboi uzyskując czas 8.11,28.
Audio
  • Zalewski nie krył rozczarowania swoim występem (IAR)
Polak Krystian Zalewski w finałowym biegu na 3000 m z przeszkodami podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Pekinie
Polak Krystian Zalewski w finałowym biegu na 3000 m z przeszkodami podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w PekinieFoto: PAP/Adam Warżawa

Za nim uplasowali się: Conseslus Kipruto, Brimin Kiprop Kipruto i Jairus Kipchoge Birech oraz dwaj Amerykanie - Dan Huling i Evan Jager.

Zalewski nie był do końca zadowolony ze swojego występu.

- To był w moim wykonaniu bieg na dobrym poziomie, ale do wysokiego trochę jednak zabrakło. Nie upatrywałem nadziei w ósmym miejscu. Zamierzałem powalczyć o jeszcze wyższą pozycję. Jednak czegoś zabrakło - przyznał.

Mimo wszystko ma satysfakcję, że w tym gronie był jedynym Europejczykiem i pierwszym Polakiem w finale mistrzostw świata na tym dystansie od 32 lat.

- To na pewno mobilizuje na przyszłość i pokazuje, że zeszłoroczny medal mistrzostw Starego Kontynentu nie był przypadkowy. Pokazałem, że stać mnie na walkę o czołowe miejsca - powiedział.

Medaliści biegu na 3000 m z przeszkodami:
1. Ezekiel Kemboi                        8.11,28
2. Conseslus Kipruto                     8.12,38
3. Brimin Kiprop Kipruto (wszyscy Kenia) 8.12,54

ps

Zobacz więcej na temat: Lekkoatletyka Pekin 2015

Czytaj także

Pekin 2015: Wojciechowski ma już niezłą kolekcję trofeów. "Brakuje tylko medalu olimpijskiego"

24.08.2015 18:20
Paweł Wojciechowski po zdobyciu w Pekinie brązowego medalu mistrzostw świata w skoku o tyczce przyznał, że niedosyt pozostał. Zawodnik cieszy się jednak z krążka i zapowiada, że w kolekcji brakuje mu już tylko medalu olimpijskiego. Na najniższym stopniu podium stanie razem z Piotrem Liskiem.
Paweł Wojciechowski zna już smak mistrzostwa świata, dlatego też mógł czuć się nieco rozczarowany brązem w Pekinie
Paweł Wojciechowski zna już smak mistrzostwa świata, dlatego też mógł czuć się nieco rozczarowany brązem w PekinieFoto: PAP/EPA/ROLEX DELA PENA
Posłuchaj
00'24 Wojciechowski bardzo żałował, że nie pokonał poprzeczki zawieszonej dziesięć centymetrów wyżej (IAR)
00'20 Wojciechowski cztery lata temu w Daegu Korei Płd. wywalczył mistrzostwo świata, ale jego trener Wiesław Czapiewski ocenia, że brąz w Pekinie również jest wielkim sukcesem (IAR)
więcej

- Niedosyt pozostał, bo to nie jest pierwsza pozycja, ale i tak jestem bardzo szczęśliwy - przyznał.

To drugi medal mistrzostw globu w karierze Wojciechowskiego. Cztery lata temu w Daegu wywalczył złoto.

- Niezła się robi już z tego kolekcja i oby tak dalej. A w przyszłym roku igrzyska w Rio. Brakuje mi tylko medalu olimpijskiego – wspomniał wicemistrz Europy z Zurychu (2014).

Czytaj dalej
lisek 1200.jpg
Pekin 2015: brązowe medale Liska i Wojciechowskiego. Lavillenie kolejny raz bez złota

Miejsce na podium w Pekinie to jednak nie tylko zasługa samego zawodnika i jego trenera Romana Dakiniewicza. To także praca z psychologiem Zdzisławem Sybilskim i Centrum Osteopatii w Poznaniu.

- To wszystko mi bardzo pomaga. Wychodzę na stadion z bojowym nastawieniem. Stresowałem się całą niedzielę i od rana w poniedziałek, ale jak znalazłem się na obiekcie to tak, jakby cały ciężar spadł mi z pleców. Wiedziałem, po co tutaj przyjechałem. Zrobiłem swoje - opowiedział.

Do Centrum Osteopati trafił przypadkiem, gdy wszystkie inne metody, łącznie z wizytą w Monachium u słynnego lekarza Hansa-Wilhelma Muellera-Wohlfartha, nie pomagały.

- Marcin Ganowski okazał się niesamowitym specjalistą. Ma ręce, które leczą i właściwie nie mogę tego wytłumaczyć. Kiedy się pojawiają, nagle znikają wszystkie bóle. Nie wiem, co się dzieje. To za każdym razem czary - podkreślił rekordzista Polski.

Duże znaczenie miała sama koncentracja.

- Dwa najważniejsze skoki udało mi się oddać w pierwszej próbie. Na 5,90 zabrakło bardzo niewiele i jestem teraz trochę zły na siebie, ale to mija, jak sobie uświadamiam, że jestem trzecim człowiekiem na świecie - przyznał.

Na ostatnią próbę w konkursie Wojciechowski zaryzykował. Wziął twardszą tyczkę.

- Teraz można gdybać, że może trzeba było po nią sięgnąć wcześniej. To najtwardsza tyczka, jaką w życiu skakałem. Nie było zawahania. Trzeba teraz wyciągnąć wnioski, bo przecież sezon się jeszcze nie skończył i warto powalczyć o rekord życiowy - dodał.

Pekiński krążek jest - jak przyznał - najbardziej przemyślanym i świadomym w jego karierze.

- Bo cztery lata temu w Daegu to był wypadek przy pracy. Rok temu w Zurychu w mistrzostwach Europy wprawdzie medal wywalczyłem, ale nie był do końca świadomym. Ten jest właśnie takim. Doskonale wiem, jaką pracę wykonałem i po co. I przede wszystkim - dzisiaj wierzę. Mam brąz a świat stoi otworem i trzeba tych dwóch chłopaków dogonić - zaznaczył.

Na najniższym stopniu pekińskiego podium stanie aż trzech tyczkarzy: Wojciechowski, Lisek i rekordzista świata Francuz Renaud Lavillenie.

- Jakoś będzie trzeba się zmieścić. Piotrek jest najwyższy, ja niewiele niższy od niego, a Renaud... gdzieś tam będzie musiał stanąć. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Będzie nas pięciu na podium. Pewnie trochę abstrakcyjnie, ale ja płakać nie będę - powiedział.

Biało-czerwona ekipa po trzech dniach rywalizacji ma cztery medale. Wcześniej w rzucie młotem złoto wywalczył Paweł Fajdek (Agros Zamość), a brąz Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok).

Źródło: PZLA/x-news

ps

Zobacz więcej na temat: Lekkoatletyka Pekin 2015