Redakcja Polska

Sąd w Mińsku skazał na dwa lata więzienia dziennikarki TV Biełsat

18.02.2021 10:17
Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa były oskarżone o koordynowanie zamieszek białoruskiej opozycji. Zdaniem śledczych doszło do tego podczas relacjonowania manifestacji z miejsca pobicia Ramana Bandarenki.
Audio
  • Sąd w Mińsku skazał na 2 lata więzienia dziennikarki TV Biełsat [posłuchaj]
Kaciaryna Andrejewa
Kaciaryna AndrejewaTelewizja Biełsat

Sąd w Mińsku skazał w czwartek dwie dziennikarki Biełsatu Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową na dwa lata pozbawienia wolności za „organizację zamieszek”. Reporterki zostały ukarane za prowadzenie relacji online z mitingu. Ich proces uznano za polityczny.

Oprócz wymierzenia kary więzienia, sędzia Natalla Buhuk nakazała konfiskatę sprzętu technicznego, którego dziennikarki używały w pracy, a także zniszczenie ich osobistych notatników i innych przedmiotów. 


Reporterki zatrzymano 15 listopada, kiedy prowadziły relację online z mitingu upamiętniającego pobitego na śmierć Ramana Bandarenkę.

To pierwszy na Białorusi proces i wyrok skazujący dla dziennikarzy w sprawie karnej, związanej z protestami przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich. 

Jednocześnie wojskowy, który w czasie protestów w Brześciu 11 sierpnia zastrzelił Hienadzia Szutaua, ma status poszkodowanego w procesie, który toczy się przed tamtejszym sądem. Oskarżeni to nieżyjący Szutau oraz drugi mężczyzna, z którym razem byli na demonstracji.

Szutau został postrzelony w głowę. Zmarł następnego dnia w szpitalu wojskowym w Mińsku. Jest jedną z pięciu potwierdzonych ofiar śmiertelnych protestów przeciwko Alaksandrowi Łukaszence.

Proces przeciwko Alaksandrowi Kardziukowowi, który tamtego wieczoru towarzyszył zabitemu mężczyźnie, rozpoczął się w Brześciu 16 lutego. Kardziukow jest oskarżony o próbę zabójstwa funkcjonariusza; grozi mu do 25 lat więzienia. Zabity demonstrant również ma status oskarżonego – o stawianie oporu osobie, uczestniczącej w ochronie porządku publicznego. Córka Szutaua nie zgodziła się na umorzenie sprawy z powodu jego śmierci. Zamierza domagać się wszczęcia postępowania karnego w sprawie zabicia ojca. Postępowania takiego dotąd nie ma.

„Poszkodowany” Hauryłau (nie wiadomo, czy jest to prawdziwe nazwisko) to kapitan wojskowego specnazu. 11 sierpnia został przydzielony do wojskowej grupy wsparcia dla OMON-u, który tłumił protesty. Hauryłau i jego partner Arsen Halicyn byli na demonstracjach w cywilu – mieli wtopić się w tłum i „ujawniać prowokatorów i organizatorów”. Obaj byli uzbrojeni w pistolety z ostrą amunicją. 


Z zeznań „poszkodowanych” wojskowych, funkcjonariuszy milicji oraz oficerów sił operacji specjalnych, wyłania się obraz tego, jak 11 sierpnia pracowały struktury siłowe. Żołnierze w cywilu dostali broń i zostali wysłani do miasta dla wsparcia milicji. OMON-owcy byli w mundurach lub również w cywilnym ubraniu.

Hauryłau przyznał się do zastrzelenia Szutaua. Twierdził jednak, że działał w obronie własnej. Czyniąc to, nie celował w stopę demonstranta, ponieważ „bał się trafić we własną nogę”. Twierdził również, że był otumaniony, ponieważ wcześniej Kardziukau uderzył go w głowę metalową rurą. Kardziukau nie przyznał się do tego i twierdzi, że upadając, uderzony przez mężczyznę, uderzył go rurą w biodro. W sumie Hauryłau i Halicyn wystrzelili z służbowej broni po dwa naboje, celując w kierunku Szutaua i Kardziukaua.

Hienadź Szutau został postrzelony w głowę 11 sierpnia w czasie protestów przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich na Białorusi.

IAR/PAP/ks