Chyba żaden król Polski nie budził równie silnych emocji, co Stanisław August Poniatowski. Jedni postrzegali go, jako marionetkę inni wielbili, nazywając pieszczotliwie Królem Stasiem. Na Zamku Królewskim w Warszawie otwarto, pod patronatem Polskiego Radia, wystawę "Stanisław August - ostatni król Polski. Polityk, mecenas, reformator 1764-1795". - Największą zaletą tej wystawy jest jej kompleksowość: pokazuje króla - polityka, mecenasa i wielbiciela sztuki, osobę prywatną - mówi prof. Zofia Zielińska, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Komisarz wystawy, dr Angela Sołtys, zgromadziła 260 dzieł sztuki ze zbiorów polskich i zagranicznych: począwszy od obrazów z królewskiej kolekcji, poprzez mapy, projekty architektoniczne, bibeloty, dokumenty aż po broń i fragmenty odzieży.
Jak tłumaczy dr Piotr Ugniewski, historyk z UW, Stanisława Augusta zapamiętano przede wszystkim, jako mecenasa sztuki. Za jego czasów sztuki piękne osiągnęły poziom nieznany dotąd w kraju. Warszawa zamieniła się w wielkie, pełne życia miasto. Na wystawie można zobaczyć m.in. rekonstrukcję projektu świątyni Opatrzności Bożej, która miała być wotum za Konstytucję 3 maja. Zgodnie z planami Jakuba Kubickiego wyglądałaby zupełnie inaczej niż obecnie. - Król podkreślał, że pasja do sztuki jest dla niego oddechem, odprężeniem po obowiązkach państwowych - mówią goście "Kulturalnego Wieczoru z Jedynką".
Stanisław August bywa odsądzany od czci i wiary, jako nieudolny polityk czy wręcz zdrajca - mówi dr Ugniewski. Tymczasem, jak tłumaczy, najnowsze badania wskazują, że był bardzo sprawnym i oddanym sprawie polskiej politykiem.
Rozmawiała Katarzyna Jankowska.
(lu)