Andrzej Dobber: w moim zawodzie trzeba umieć mówić "nie"

Ostatnia aktualizacja: 01.06.2013 16:00
Występem w Filharmonii Narodowej znakomity baryton świętował będzie w najbliższy poniedziałek 30-lecie pracy twórczej. Wcześniej gościliśmy go w "Sezonie na Dwójkę", gdzie rozmawiał z Anną Skulską.
Audio
  • Andrzej Dobber: w moim zawodzie trzeba umieć mówić "nie" (Sezon na Dwójkę/Dwójka)
Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber i Barbara Bagińska śpiewają podczas próby generalnej opery Rigoletto Giuseppe Verdiego w Operze Wrocławskiej, Wrocław, 19.12.2007.
Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber i Barbara Bagińska śpiewają podczas próby generalnej opery "Rigoletto" Giuseppe Verdiego w Operze Wrocławskiej, Wrocław, 19.12.2007. Foto: PAP/Adam Hawałej

- Kiedyś odmówiłem samemu Riccardo Mutiemu, ale to było konieczne - twierdzi Andrzej Dobber. - Śpiewak musi dbać o swój głos. Dziś zmusza się młode talenty do nadludzkich wysiłków i wiele z nich nie wytrzymuje presji, znika ze scen dosłownie po paru latach - dodaje. Słuszność przestrogi śpiewaka zdaje się potwierdzać jego kariera, rozwijająca się systematycznie od trzech dekad.

Inna sprawa, że debiutował on w latach osiemdziesiątych, a więc w innej epoce, ale też w innym systemie polityczno-ekonomicznym. Wyjazd stypendialny do Meistersinger Konservatorium w Norymberdze okazał się dla niego w 1986 roku szokiem nie tylko artystycznym. - Wtedy zrozumiałem, co to jest kapitalizm - mówi dziś pół żartem, pół serio. - Gdy poprosiłem polecanego mi profesora o lekcje, zaznaczając, że nie mam pieniędzy (z Polski przywiozłem w kieszeni 10 Marek), on odpowiedział krótko: "przykro mi, ja też nie mam pieniędzy" - wspomina. Mrzonki o dostatnim życiu w Niemczech rozwiała też pierwsza etatowa praca w operze w Norymberdze - Byłem bardzo eksploatowany, a wynagrodzenie praktycznie nie wystarczało na godne życie - mówi.

Mimo to bardzo dobrze wspomina teatry niemieckie, podkreślając, że dużo się tam nauczył. W kraju Wagnera występuje zresztą już od ćwierćwiecza. W międzyczasie zaczęły pojawiać się kolejne zaproszenia, także ze strony najbardziej prestiżowych scen świata. Oczywiście najczulej Andrzej Dobber wspomina pierwsze występy w La Scali. Nasz baryton miał okazję zaśpiewać w starym budynku legendarnego mediolańsiego teatru, jeszcze przed jego renowacją. - Pamiętam garderobę numer 7, który była przeznaczona właśnie dla barytonów. Na stoliku do makijażu znalazłem gąszcz wpisów dokonanych przez moich poprzedników. "Boże, pozwól mi tu powrócić". "Boję się wyjść na scenę". Nawet gdybym chciał coś dodać od siebie, nie było już miejsca...- śmieje się po latach.

W swojej karierze Andrzej Dobber spotkał wielu spośród najwybitniejszych śpiewaków, dyrygentów, reżyserów operowych świata. Z wieloma łączą go wyjątkowe ciepłe wspomnienia. Ale, jak podkreśla, "wielcy artyści bardzo często bywają zaskakująco małymi ludźmi..."...

Więcej o artystycznych spotkaniach znakomitego barytona, jego planach nagraniowych oraz przyczynach, dla których przestał być... basem, w nagraniu "Sezonu na Dwójkę".

Zobacz więcej na temat: opera śpiew
Czytaj także

Za dwa lata "Król Roger" w Londynie

Ostatnia aktualizacja: 06.05.2013 19:45
W 2015 r. w Covent Garden wystawiona zostanie słynna opera Karola Szymanowskiego. O już rozpoczętych przygotowaniach do tego niecodziennego wydarzenia mówił w Dwójce Kasper Holten, dyrektor artystyczny Royal Opera House.
rozwiń zwiń