WP #251. Jon Hassell i Keith Jarrett dla wytwórni ECM

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2021 02:00
W audycji zaprezentowaliśmy dwie płyty amerykańskich artystów, które ukazały się nakładem słynnej monachijskiej wytwórni ECM: "Power Spot" Jona Hassella oraz "Bye Bye Blackbird" Keith Jarrett Trio.
Okładki płyt Power Spot Jona Hassella i Bye Bye Blackbird Keith Jarrett Trio
Okładki płyt "Power Spot" Jona Hassella i "Bye Bye Blackbird" Keith Jarrett TrioFoto: mteriały prom.

Posłuchaj
175:50 2021_10_31 22_00_55_PR2_Wieczor_plytowy.mp3 Jon Hassell i Keith Jarrett dla wytwórni ECM (Wieczór Płytowy/Dwójka)

W każdą niedzielę słuchamy – razem z Państwem – najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B, a dopiero potem bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.

Tym razem były to:

  • Jon Hassell - "Power Spot" - 1986 ECM
  • Keith Jarrett Trio - "Bye Bye Blackbird" - 1993 ECM

Bardzo refleksyjny dopadł nas czas, ale to dobrze! Czasami potrzeba nam tonów zadumy. Chcę się z Państwem podzielić i moimi wspomnieniami o artystach, którzy odeszli. Na początku pragnę przyznać, że po raz kolejny Wieczór Płytowy proponuje albumy, których nigdy nie słyszałem. Pierwszego artysty zupełnie nie znam. Ciekaw jestem odbioru i swojego własnego wrażenia. Na drugą część programu wręcz czekam z niecierpliwością. Cieszę się, że możemy razem powspominać jeszcze Milesa.
Przemek

​Bardzo się cieszę, że znalazło się w Wieczorze miejsce na upamiętnienie Johna Hassella. Chciałabym kilka słów o Nim, a w zasadzie o historii mojego zapoznania z jego twórczością, bo moja historia pokazuje , że warto szukać...
Moja przygoda z Johnem Hassellem zaczęła się bardzo nietypowo i przypadkowo, a zaczęło się wszystko w latach osiemdziesiątych od pewnej audycji Bogdana Fabiańskiego! Usłyszałam w niej gotycki zespól Clan Of Xymox i oszalałam na ich punkcie, rok czy dwa lata później oczywiście z radia nagrałam solową płytę ich klawiszowca Petera Nootena, nagraną razem z gitarzystą Michaelem Brookiem. Niepowtarzalny klimat tej płyty zachęcił mnie do dalszych poszukiwań w obszarze muzyki zbliżonej do ambient, starałam się w miarę możliwości poznawać twórczość Michaela Brooka, Harolda Budda i Briana Eno. Z muzyki gotyckiej już wtedy dawno wyrosłam :) Kiedy nastały normalne czasy, idąc tropem Michaela Brooka i Briana Eno trafiłam w latach dziewięćdziesiątych na oszałamiającą płytę bohatera dzisiejszej audycji, pt "Fourth World, Vol!: Possible Music", która zawładnęła mną wtedy zupełnie. Do dzisiaj uważam, że słynna płyta "My Life Ine the Bush Of Ghosts" duetu Eno-Byrne nie wzięła się znikąd i ze dużo zawdzięcza właśnie płycie Johna Hassella. W ostatnich latach dzięki streamingom poznałam wcześniejsze płyty tego artysty jak i późniejsze, w tym dzisiejszy album "Power Spot" i mogę jedynie podziwiać jak bardzo specyficzny i odrębny świat brzmień i dźwięków potrafił zbudować John Hassell. No i co zrobił z brzmieniem swojej trąbki - to jest do niczego nie podobne. Nie jest to muzyka łatwa, wymaga zanurzenia się w niej, jakby to powiedzieć stopienia się z tłem, jakie ta muzyka tworzy, zespolenia się z rytmem, w jakim płynie. Bo ta muzyka, z pozoru stojąc - jednak płynie, pulsuje. Cały świat muzyki ambient jest fascynujący i kolorowy, ale płyty Johna Hassella od lat uznaję za wybitnie wciągające, wsysające swoją niepowtarzalną atmosferą. Dodatkowo sąsiedztwo Bieszczad, gdzie mieszkam nadaje tej muzyce w połączeniu z moimi codziennymi krajobrazami niepowtarzalnej aury.
Anna

Słówko o "Bye Bye Blackbird" Obok „Changeless” i „Standards, Vol. 1” moja ulubiona płyta osławionego Tria, tego wyjątkowego kolektywu  Jarrett/Peacock/DeJohnette. Wielka medytacja o Milesie Davisie. I te jęki Jarretta  - niesamowity, szczery, ekspresyjny sposób wyrażania siebie, swoich uczuć, swojego żalu za kimś ważnym.  W miarę upływu lat czytałam wiele opinii że ​​jego akompaniamenty wokalne są bezsensowne i odwracały uwagę od muzyki… mam nawet taki cytat: „Jeśli możesz przebrnąć przez pomruki brzmiące jak unicestwienie zagrożonego gatunku, jest tam kilka naprawdę fajnych solówek... wiesz?” ale uważam ze takie opinie są niesprawiedliwe. Akurat na tej płycie wokalistyka Jarretta absolutnie mi to nie przeszkadza, a wręcz pomaga zrozumieć stan emocji muzyków. Uważam, że "Bye Bye Blackbird", jako album, jest najlepszym wprowadzeniem do dyskografii tej grupy. Pokazuje to Trio z różnych perspektyw, zarówno w zwartym graniu standardów jak utwór tytułowy jak i w większych, swobodniejszych formach, jak we wspaniałym, onirycznym "For Miles". Ta płyta pokazuje zespól trzech wirtuozów obdarzonych wielka wyobraźnią.
Daniela

Nie ukrywam, że intrygująco dobrany zestaw płyt na dzisiejszy wieczór. Albumy tak różne w brzmieniu choć różni je raptem piec lat.
Płyta Hassell’a mocno zakorzeniona w brzmieniu lat osiemdziesiątych, charakterystycznych syntezatorach i elektronice tamtej dekady. Trochę przypomina muzykę filmową. Z pewnością album na pograniczu jazzu, muzyki elektronicznej, z elementami ambientu… pojawia się tu min Brian Eno. Może samo brzmienie mocno nacechowane jest panującą wówczas modą, ale mam wrażenie, że muzyka całkiem dobrze broni się do dziś mimo 35 lat od powstania tego krążka.
Bye Bye Blackbird jest dużo bardziej klasyczny w brzmieniu. Jest właściwie płytą zawierającą standardy jazzowe (chyba jedyną studyjną tego tria ze standardami) oraz utwory skomponowane przez muzyków w hołdzie Milesowi Davis’owi. Cała płyta właściwie to hołd dla Milesa zarejestrowany w trzy tygodnie po jego śmierci. Wspaniały gest ze strony muzyków związanych z wielką legendą jazzu, cudowna klasyczna ,jazzowa podróż. Dziś nie ma już Milesa, nie ma z nami Peacock’a a Keith Jarrett, który sam stał się ikoną i legendą nam już nie zagra.
Za to zarówno Jon Hassell, Miles Davis, Gary Peacock jak tez Jarrett zostaną z nami na zawsze dzięki nagraniom, dzięki emocjom , które wywołali w nas i wywołują po przez muzykę zapisaną na płytach. To jakby czas zatrzymany na zawsze w postaci zapisanej, dźwiękowej, przepięknej chwili.
Ari

Ucieszyła mnie niezmiernie wiadomość o prezentacji w dzisiejszym W.P. płyty Jona Hassella-”Power Spot”.To była zresztą jego pierwsza płyta jaką kupiłem choć jego twórczość poznałem już nieco wcześniej. Na pewno był to przełom w jego karierze w sensie komercyjnym ale także pod względem artystycznym ta płyta niewiele ustępuje innym jego dziełom. Fascynującym wydaje mi się fakt, iż do wypracowania swego stylu i metod pracy z dżwiękiem Hassell doszedł zaczynając słuchając i grając jazz tradycyjny, big-bandowy. Wydaje się,że jednak trafił w swoim artystycznym dorobku na postaci, które zmieniły jego postrzeganie muzyki a byli to: Stockhausen, La Monte Young i Miles Davis.
„Power Spot” to płyta gdzie szczególnie dużo jest magicznych brzmień trąbki Hassella w niebywale kreatywny i twórczy sposób przetworzonej i poddanej obróbce dżwiękowej, to album kreujący niesamowitą i tajemniczą atmosferę gdzie ogranicza nas tylko własna wyobrażnia. Można całkowicie zapomnieć się wśród transowych brzmień trąbki Jona Hassella i perkusjonaliów. Utwory takie jak „Power Spot” czy „The Elephant and the Orchid” zapadają na długo w pamięć i sprawiają, że chce się do tej muzyki cały czas wracać.
Jacek

***

Tytuł audycji: Wieczór płytowy

Prowadzą: Tomasz Szachowski i Przemysław Psikuta

Data emisji: 31.10.2021

Godzina emisji: 22.00

Zobacz więcej na temat: Płyty
Czytaj także

WP #239. Bill Haley & His Comets i The Who

Ostatnia aktualizacja: 09.08.2021 08:00
W audycji wysłuchaliśmy jednego z pierwszych albumów rock'n'rollowych - "Rock around the Clock" zespołu Bill Haley & His Comets, a także uważanego za jeden z najlepszych albumów koncertowych w historii - "Live at Leeds" zespołu The Who.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Psychodelia Jefferson Airplane

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2021 00:50
W "Nocnej strefie" szukaliśmy genezy psychodelicznego rocka zespołu Jefferson Airplane. 
rozwiń zwiń