"Niemożliwe nie istnieje". Wywiad z Sebastianem Kolczyńskim

Ostatnia aktualizacja: 10.10.2018 12:14
Gry komputerowe oraz czynne uprawianie e-sportu na pierwszy rzut oka kojarzą się z przygarbionymi postaciami o ograniczonej aktywności fizycznej, wpatrzonymi w ekran. Ten stereotyp już dawno został obalony ze względu na profesjonalne drużyny, w których jednym z podstawowych elementów tygodniowego planu jest konieczność uczestnictwa w aktywnych treningach na siłowni lub w plenerze w celu zadbania o ciało zawodnika.
Audio
  • "Trzeba korzystać z życia". Wywiad z Sebastianem "Kotwiczem" Kolczyńskim (Czwórka)
Sebastian Kotwicz Kolczyński
Sebastian "Kotwicz" KolczyńskiFoto: Facebook/autor Konrad Kaczor

sterga gamingu 1200.jpg
Mateusz "Max" Ogonowski: e-sport to przyszłość

Czy to z kolei oznacza, że osoby niepełnosprawne są skreślone z profesjonalnego grania ze względu na swoje dolegliwości? Nic bardziej mylnego. Niepełnosprawni gracze stanowią niezwykle ambitną grupę ludzi, których głównym celem jest pokonywanie swoich słabości oraz aktywna rywalizacja podczas wirtualnych zmagań. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Polsce, reprezentującą wspomnianą grupę graczy jest Sebastian "Kotwicz" Kolczyński - streamer oraz miłośnik League of Legends i FIFY.

Łukasz "JeffreJ" Chmiel : Gracz, caster, żywa legenda - tak mówią o tobie ludzie, którzy śledzą twoje poczynania w Internecie. Mógłbyś przybliżyć naszym czytelnikom co ci dolega?

Sebastian "Kotwicz" Kolczyński: Cierpię na kilka chorób - jest to artrogrypoza, czyli sztywność stawów. Powoduje ona duże przykurcze, przez co nie mogę do końca zginać nóg,  a ręce mam na stałe zgięte w łokciach i nadgarstkach. Szpotawość kończyn z kolei powoduje zniekształcenie stóp oraz dłoni. Dlatego trudno mi pokonywać o własnych siłach dłuższe dystanse i poruszam się na wózku elektrycznym. Mam nawracające zapalenie chrząstek, wszystkie chrząstki w organizmie puchną, więc muszę brać cały czas sterydy, bym mógł funkcjonować.

ŁJC: Mimo wszystko nigdy się nie poddałeś i znalazłeś spełnienie w grach. Jesteś gamerem od zawsze czy odnalazłeś tę drogę dopiero w późniejszym etapie życia?

SKK: Od najmłodszych lat grałem na Pegazusie w Contrę, czołgi, pierwsze Mortal Kombat, później "przesiadłem" się na PSX’a , a pierwszą FIFĄ, w którą zagrałem była FIFA’99. Obecnie stawiam na gry multiplayer, gdzie mogę rywalizować z innymi graczami i się sprawdzać.

ŁJC: Widziałem, że gracze niepełnosprawni posługują się specjalnym sprzętem i oprogramowaniem w celu – nazwijmy to umownie – ułatwienia sobie rozgrywki. Rozumiem, że dysponujesz podobnym sprzętem?

SKK: Może to cię zdziwi, ale jeśli chodzi o sprzęt, to używam takiego jak każdy: myszka, klawiatura, kontroler. Myszkę obsługuję dwoma palcami i mięśniami brzucha,  żeby szła w górę i dół oraz dodatkowo całym tułowiem, aby ruszać w lewo i prawo. Na klawiaturze piszę nosem i wargami, żeby było szybciej. Kontroler obsługuję stopą lub stopami, zależy od gry. Do gry w League of Legends czy Counter Strike: Global Offensive używam programu Xpadder, który pozwala przypisać klawisze klawiatury do przycisków na kontrolerze, więc do dobrej gry potrzebuję bardzo dobrej koordynacji ruchowej.

ZOBACZ WIĘCEJ Nowa audycja w Czwórce - "Strefa gamingu" >>>

ŁJC: Jestem w szoku! Skoro wspomniałeś o dobrej grze wymagającej koordynacji ruchowej, to czy wybierając gry kierujesz się ich stopniem trudności?

SKK: Oczywiście, że nie! Mogę grać w każdą grę , jeśli starczy mi przycisków na kontrolerze, by ją obsługiwać. Jestem pewny, że gdyby jakaś gra mnie zainteresowała, a nie mógłbym za bardzo w nią grać, to podpiąłbym następny kontroler, by spróbować. Jestem strasznie uparty i nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, trzeba tylko znaleźć odpowiedni sposób.

ŁJC: Czy gracze niepełnosprawni stanowią w Polsce odrębną grupę?

SKK: Jesteśmy jak koło gospodyń wiejskich! (śmiech). Myślę, że nie. Kiedy tak naprawdę dowiadujemy się, że dany gracz jest niepełnosprawny? Tylko w momencie, gdy spotkamy się z nim na żywo. Znam kilku graczy niepełnosprawnych, którzy dobrze grają, ale może jest ich znacznie więcej w Polsce, tylko się nie ujawniają? Chętnie bym zobaczył jakiś turniej osób niepełnosprawnych lub showmatch topowych drużyn w kraju z osobami niepełnosprawnymi w składzie.

ŁJC: Czyli - jeśli dobrze rozumiem - bez problemu wtapiasz się w tłum wśród graczy pełnosprawnych?

SKK: Tak jak mówiłem wcześniej,  nie zawsze wiadomo czy gramy z pełnosprawnym graczem czy nie. Jeśli chodzi o turnieje offline to myślę, że jesteśmy lekceważeni. Dopiero gdy zobaczą jak gramy, to biorą nas na poważnie, a czasem nawet się nas boją. Miałem taką sytuacje na turnieju FIFY w pubie dla graczy. W momencie gdy miałem pewne wyjście z grupy i został mi jeden mecz, to podszedł do mnie kolega ostatniego rywala i prosił, abym się podłożył. Więc wygrałem 3-0. (śmiech)

ŁJC: Zatem sukces i zwycięstwo nie są ci obce?

SKK: Byłem na dość sporej liczbie turniejów FIFY w pubach, gdzie kończyło się na półfinałach. Na LANie w Nysie (NAG) udało się zająć czwarte miejsce, a w Łodzi w tym roku wygrałem turniej organizowany przez MSI. Jeśli chodzi o League of Legends, to dotarłem do półfinału w turnieju online, gdy miałem jeszcze drużynę.

ŁJC: Masz swój fanpage na Facebooku. Streamujesz, wrzucasz filmiki na YouTube. Rozumiem, że znalazłeś w tym sposób na życie i utrzymanie? 

SKK: Na pewno nie. Nie mam aż takich zasięgów i widowni, aby się z tego utrzymywać. Oczywiście chciałbym, żeby tak było, ale na razie pracuję zdalnie w domu jako spedytor. Ustalam trasy gdzie kierowcy mają pojechać z towarem, a po pracy dla relaksu i wiernych widzów odpalam live. 

ŁJC: Skoro aktywnie działasz w Internecie, pewnie nie raz trafił się ktoś „życzliwy”, kto chciał się dowartościować twoim kosztem. Spotkało Cię dużo hejtu lub chamskiego wytykania palcami?

SKK: Bez hejterów byłoby nudno. Każdy ich ma. Ty zapewne też (śmiech). Było kilka sytuacji, że przychodzili na stream i wyzywali, mówili, żebym nie grał, bo przegram innym grę albo zwyczajnie nabijali się z mojego wyglądu. Przez te ponad 5 lat nauczyłem się ignorować takie wypowiedzi i podchodzić do nich z dystansem lub je wyśmiewać. Robię to w taki sposób, że często hejter nagle nie wie co napisać i jaką ripostę zastosować.

ŁJC: Zostawmy internetowych kozaków i wróćmy jeszcze do grupy graczy niepełnosprawnych. Pomagacie sobie i wspieracie się - to jest pewne. Widziałem wiele akcji charytatywnych na Twoim kanale. Często organizujesz takie eventy?

SKK: Pewnie, że tak. Pomagam zawsze akcji organizowanej przez ekipę Ja, Rock'a! na rzecz Szlachetnej Paczki. Robię z nimi live. Sam także robię streamy charytatywne dla innych osób niepełnosprawnych. Skoro ja wielokrotnie otrzymywałem pomoc, to czemu miałbym komuś nie pomóc? Pozyskuję sponsorów, patronów medialnych, sam robię grafiki, weryfikuje osobę, dla której zbieramy pieniądze i robię live 24-48h. Lubię organizować takie rzeczy. Wiem wtedy, że oprócz grania, dam radę sam coś zorganizować. W końcu niebo jest limitem prawda?

ŁJC: Sebastian, wielkie uznanie, szacunek i maksymalny ukłon w Twoją stronę. Jesteś wspaniałą inspiracją dla ludzi, którzy chcą pokonywać swoje słabości. Pokazujesz, że niemożliwe nie istnieje. Czego mógłbym ci życzyć na przyszłość oprócz zdrowia? Tak wiesz: jak gamer gamerowi.

SKK: Myślę, że przede wszystkim dobrej zabawy i sukcesów. Może kiedyś zaistnieję na jakiejś scenie e-sportowej?

ŁJC: Tego z całego serca życzę ci ja i cała redakcja Czwórki. Dzięki za rozmowę i oby do szybkiego zobaczenia.

SKK: Dzięki również. Wybacz, że nie podam ręki, ale możemy przybić stopę! (śmiech)

Łukasz "JeffreJ" Chmiel

 

Czytaj także

"Wirtualni wojownicy". Łukasz "JeffreJ" Chmiel - felieton

Ostatnia aktualizacja: 05.10.2018 12:54
Sport ma wiele dyscyplin. Kibice sportów drużynowych zapatrzeni są w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. Zwolennicy adrenaliny i brutalnej rywalizacji szukają miejsc najbliżej ringu podczas gali boksu lub MMA. Podobnie jest w przypadku e-sportu.
rozwiń zwiń