Polskie Radio

Rozmowa z Józefem Oleksym

Ostatnia aktualizacja: 20.10.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Były premier, były lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej Józef Oleksy. Dzień dobry, panie premierze.

Józef Oleksy: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

K.G.: Wczoraj po wyborze Leszka Millera na szefa klubu poselskiego Sojuszu osoba sceptyczna, jak donosi dzisiejsza Rzeczpospolita, cytuję: „Ten wybór raczej nie posuwa sprawy do przodu”. Jak to rozumieć?

J.O.: No, ale nie jest sprecyzowane, o jakie sprawy chodzi. Przede wszystkim tych spraw jest wiele, które ugrzęzły w związku z tą kampanią, i z tego punktu widzenia osoba Leszka Millera, która wnosi barwność i wnosi taką siłę charakteru i poczucie stabilności, nie rozstrzyga spraw, które dotyczą braku poparcia społecznego, spadku poparcia społecznego dla lewicy. Jest dość ryzykowne w polityce dziś zakładanie, że jedna nowa twarz, tak jak się pisze „nowa twarz SLD”, no, nie nowa, bo przecież Leszek Miller jest w tym SLD od jego powołania związany, więc nie jest to nowa twarz. Jest to twarz, która uzyskuje rolę pewną, i to w bardzo małym klubie, co z żalem podkreślam, i z tego punktu widzenia ciekaw jestem sam, jak i które problemy będzie sama osoba Leszka Millera posuwać do przodu, bo przecież nie wszystkie, bo wiele z nich zależy od procesów społecznych, od konkurentów, od tego, co w terenie ludzie myślą i od rozczarowań dotąd przeżywanych przez ludzi lewicy.

K.G.: Ale gdyby panu przyszło wczoraj uczestniczyć w spotkaniu klubu i w wyborze szefa tego klubu? Co prawda głosowanie było tajne, ale może powie pan, panie premierze,  na kogo by pan głosował – na Leszka Millera czy na Ryszarda Kalisza?

J.O.: To już nie ma w tej chwili znaczenia, fakty się dokonały...

K.G.: O, ale w ten sposób uwiarygodniłby pan swoje sympatie.

J.O.: Ale nie ma co dywagować, dlatego że to jest jeden z etapów, to nie jest kwestia rozwiązania problemów...

K.G.: Pierwszy i nie najważniejszy?

J.O.: ..SLD. I nie najważniejszy, nie. Nie chcę broń Boże zrobić przykrości Leszkowi Millerowi, ale on dopiero musi pokazać, że to była znacząca dla lewicy decyzja. Na razie obawiam się trochę takiej euforii, która zwłaszcza w wypowiedzi Krystyny Łybackiej zabrzmiała: „Ale teraz Miller weźmie żelazną ręką klub”. Przecież w klubie wszystko grało, klub funkcjonował nieźle, ale nie tu jest główne wyzwanie, codzienne funkcjonowanie klubu. Wyzwanie jest społeczno–polityczne i tu Leszek Miller bez wątpienia nie powstrzyma się, i dobrze, od snucia własnej koncepcji. Natomiast rzecz jest w programie. Nie wiem, który program będzie wybrany – czy program SLD, czy program BCC np. w sprawach gospodarczych. Nie wiem, jakie było stanowisko Leszka Millera w sprawach tej mało poważnej broszury związane z Business Center Club i rozbieżności z programem SLD, to mnie bardzo interesuje, na ile sprawy programu, czyli deklaracji lewicy eseldowskiej wobec społeczeństwa, na ile one będą czytelnie przedstawione. Natomiast Leszek Miller mając ten mały klub, będzie bez wątpienia starał się odgrywać rolę częstej swojej obecności, i dobrze, natomiast częstością i dobrymi bon motami przy całym dla nich uznaniu nie da się załatwić wszystkiego.

K.G.: Mówi pan, panie premierze,  mały klub, ale klub może być zdaje się jeszcze mniejszy, bo oto dowiadujemy się, że jeden z posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej Sławomir Kopyciński po spotkaniu, po zebraniu i po wyborze Leszka Millera ma zamiar zmienić barwy klubowe i przechodzi do Ruchu Palikota...

J.O.: No, mnie irytuję te transfery...

K.G.: Co prawda ani tego nie potwierdza, ani temu nie zaprzecza, ale prosi o kontakt bodaj w czwartek po godzinie jedenastej, o jedenastej planowane jest posiedzenie klubu Ruchu Palikota właśnie...

J.O.: No, ja słyszałem o tym transferze...

K.G.: ...więc sprawa wydaje się dosyć oczywista.

J.O.: Irytują mnie te transfery, bo świadczą o karierowiczostwie, o jakichś urazach, które są ponad sprawami głównymi. Nie lubię tego, bo ludzie wybierają kandydatów do sejmu według konkretnych adresów politycznych, a potem... Ileż minęło od wyborów czasu, że Kopyciński już się uznał za rozczarowanego? To jest czasem niepoważne nawet. Ale jego sprawa...

K.G.: Ale Janusz Palikot mówi, że to nie jest koniec, to jest pierwsza osoba, że będą kolejne, i ma na myśli klub SLD.

J.O.: Janusz Palikot jeszcze niejedno uczyni i powie i trzeba być na to przygotowanym, taka jego natura i taki jego interes.

K.G.: Ale jeśli będzie się działo ze szkodą dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, dla klubu, to coś trzeba z tym robić.

J.O.: No to Palikot się nie będzie przejmował szkodą Sojuszu, to Sojusz musi się przejmować, żeby to grało wewnętrznie. Natomiast to jest przecież pierwszy etap dopiero, będzie kongres. Ja jestem ciekawe, jak to będzie wyglądało, kiedy ten kongres będzie, kiedy się wewnętrznie w partii dokona ocen, bo ja nie słyszę żadnych ocen poza korytarzowymi, pokątnymi i medialnymi, natomiast partia jako taka w trzecim tygodniu po wyborach nie zabrała głosu w sprawach wyborów, ich wyników i różnych zjawisk, które tu wystąpiły. Więc to się rozwleka w czasie. Będzie wybór władz partii, ja myślę, że Leszek Miller wystartuje na przewodniczącego.

K.G.: Twierdzi, że nie. Tu, w tym studiu wczoraj.

J.O.: No, twierdzi, że nie w tej chwili nie ma tematu, temat będzie w styczniu, a do stycznia przecież, jak mówił wczoraj, anioł może przyjść rano i poradzić, że tak trzeba...

K.G.: Hm.

J.O.: ...bo w sprawie klubu tak mu poradził anioł.

K.G.: A jakie znaczenie ma to, że nie padło wczoraj nazwisko osoby, która będzie rekomendowana na funkcję wicemarszałka sejmu z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Mówiło się, że będą te dwie rzeczy załatwione, czyli przewodniczący klubu i kandydat na wicemarszałka. Przewodniczący jest...

J.O.: Ale tu jest ten argument, że nie ma pewności, czy będzie w ogóle funkcja wicemarszałka.

K.G.: Pomijając w ogóle ten temat.

J.O.: Pomijając to, nie wiem, mnie się wydaje, że niczego... nie ingerując tu w nic, mnie się wydaje, że Krystyna Łybacka  jest taką postacią, która w mojej ocenie byłaby świetną kandydaturą, ale wiem, że chętnych jest więcej.

K.G.: Czyli Krystyna Łybacka jest człowiekiem Leszka Millera? Z tego, co pan mówił kilka minut temu, wynika, że tak.

J.O.: Nie, Łybacka jest bardzo samodzielną postacią i trudno jej taką etykietę przykleić. Więc jest po prostu osobą z charakterem, wiedzą i doświadczeniem, natomiast nie wiem, czy zakończył się już temat tego miejsca dla Grzegorza Napieralskiego, dlatego że przecież Leszek Miller bardzo blisko współpracujący i związany z Grzegorzem Napieralskim pewnie będzie chciał w jakiś sposób mu pomóc w tym przejściu trudnego czasu, jaki nastał dla Grzegorza Napieralskiego. Ale nie siedzę wewnątrz. Ja myślę, że tutaj powinna być kobieta przez Sojusz wysunięta. Wiemy, jaka była krytyka obecności kobiet znikomej na listach SLD. Byłby to jakiś gest, ale to też nie jest najważniejsza sprawa w tym wszystkim.

K.G.: Komentarze po wczorajszych decyzjach klubu są różne, komentarze politologów, socjologów, np. prof. Jacek Wódz mówi, że wybór Leszka Millera jest sygnałem, że ta partia Sojusz Lewicy Demokratycznej umiera, to już widać, że ona umiera. Pan się z tym nie zgodzi pewnie.

J.O.: No, Jacek Wódz ma taki język eschatologiczny powiedziałbym.

K.G.: No, to może dr Flis, że to powrót do wspomnień o dawnej świetności.

J.O.: No, powiem panu, że to jest ostatnie wyzwanie dla SLD, bo może się okazać, jeżeli uczciwie będzie analiza zrobiona i konsultacje po kraju, może się okazać, że formuła SLD się wyczerpuje jako formuła organizacyjna reprezentacji polskiej lewicy. I dlatego ja uruchamiam wyobraźnię i uważam, że kongres SLD, ten nadzwyczajny w styczniu czy w grudniu możliwie szybko powinien być, on powinien się poza wyborem władz zająć wezwaniem do konsultacji i zwołaniem kongresu polskiej lewicy w ogóle, by wszystkie nurty rozproszone reprezentacji ludzi myślących lewicowo czy centrolewicowo, żeby się połączyły, bo wyzwania tego właśnie wymagają. To już nie jest sprawa ambicji i kaprysów czy intryg różnych grupek. To jest sprawa, co nadchodzi, a nadchodzi kłopot duży związany z załamaniem gospodarczym i kryzysem w Europie i w świecie. I w tym przypadku rząd prawicowy niestety moim zdaniem nie ma potencjału, który by umiał zaradzić temu, co nadchodzi dopiero. I kraj i społeczeństwo musi mieć alternatywę przyszłości i tę alternatywę może dać taka zjednoczona, ale naprawdę powszechnie zjednoczona lewica.

K.G.: Tak na koniec, panie premierze,  czy sposobem na wybór nowego lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej są prawybory? Taki pomysł się pojawił, padł.

J.O.: Nie wiem tego, ale ten temat często wracał. Ja uważam, że się odbędzie dużo bardziej prosto aniżeli sobie wielu wyobraża. Natomiast prawybory są jakimś eksperymentem i jeżeli one dałyby ludziom w partii, bardzo dziś zagubionym w wielu miejscach i zdezorientowanym, gdyby im dały poczucie, że jest jeszcze ta wspólnota i że ta wspólnota może coś zdziałać i ich udział może być wyraźniejszy w podejmowaniu w partii decyzji, no to jest wartość dodana.

K.G.: Dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę. Były premier Józef Oleksy był gościem Sygnałów Dnia.

(J.M.)