Polskie Radio

Rozmowa z Wojciechem Malusim

Ostatnia aktualizacja: 23.05.2012 18:30

Paweł Wojewódka: Moim i państwa gościem jest pan Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. Witam pana bardzo serdecznie.

Wojciech Malusi: Dzień dobry.

P.W.:  Czy można powiedzieć, że już burza ustała, że podwykonawcy budujący autostrady dostaną pieniądze i sprawa zostanie załatwiona i załatwiona w przyszłości też tak, że sejm uchwali odpowiednią ustawę, która nie pozwoli, żeby takie sytuacje miały miejsca?

W.M.: Ustalmy najpierw, że tu nie chodzi o podwykonawców, bo oficjalni podwykonawcy mają sprawę załatwioną, właśnie Izba była jedną z organizacji inspirujących nowelizację swego czasu ustawy, która zapewnia – jeżeli jakiś tak generalny wykonawca padłby, to ci podwykonawcy, ci, którzy faktycznie wykonują roboty drogowe, mieliby bezpośrednio od inwestora zapłacone za te roboty. Tutaj chodzi przede wszystkim o dostawców i usługodawców i ci państwo, czyli...

P.W.:  Dostawców materiałów, urządzeń...

W.M.: Usługodawców sprzętu, samochodów ciężarowych i tak dalej. I o nich tutaj chodzi. Tutaj wyraźnie zostali oszukani, co tu dużo ukrywać, przez generalnego wykonawcę i absolutnie słusznie żądają zapłaty. Dziwię się, że tak długo to trwało, bo pamiętając czy cofając się do ubiegłego roku, jasno i wyraźnie wynikało, że już od tamtego czasu oni żądali zapłaty. Nie wiem, co było przyczyną, że przez rok nic nie załatwiono, każdy myślał rozumem inwestora, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, że właściwie ten problem leży poza nim i ich to nie dotyczy. Ich, czyli inwestora.

Trzeba zawsze pamiętać, że przy realizacji inwestycji odpowiedzialnym za tę realizację po równej mierze zarówno wykonawca, jak inwestor. Nie wolni nigdy twierdzić, że... mówię tutaj czy cytuję słowa inwestora, że, no, podpisaliśmy kontrakt i mnie już to nic nie obchodzi. Albo stwierdzenie: co za wielki problem, nas to nie interesuje, że np. cena asfaltu wzrosła przez rok o ponad 40%, no widziały gały, co brały – to jest słynne powiedzenie, z którym nie możemy się zgodzić, tak być po prostu nie może. Wreszcie ktoś uzmysłowił, że to jest wspólny problem i zupełnie słusznie pan minister Nowak, przymuszony niestety, nie z własnej woli, ale zagrożony strajkami wszelkimi, wszelkiego rodzaju protestami, być może nawet w trakcie trwania mistrzostw Europy, zajął się tą sprawą, no i tyle.

P.W.:  A czy to nie jest też tak, że tutaj o wyniku przetargu decyduje cena? Ja w państwa takim apelu, takim oświadczeniu na państwa stronie właśnie znalazłem, że przyczyną wszystkiego jest... tego zła, które się wydarzyło, jest zaniżanie cen przez wykonawcę w ofercie.

W.M.: No tak, to jest wola każdego oferenta, który składa ofertę, i on może napisać, że może za darmo to wszystko zrobić, każdy by się z tego cieszył. Rozpocznijmy od tego, że polityka przetargowa została przyjęta na bardzo złym poziomie, niestety obowiązuje najniższa cena. I niech ona obowiązuje, to kryterium najniższej ceny jest do przyjęcia i jest stosowane w wielu krajach, z tym tylko, że jest ochrona przed dopuszczaniem do przetargów firm, które proponują, oferują te ceny bardzo zaniżone. U nas nie ma... jest pojęcie ceny rażąco niskiej, ale niestety...

P.W.:  Ale są wywiadownie gospodarcze, które są w stanie określić, czy firma jest wiarygodna, czy firma jest niewiarygodna

W.M.: Ale to nie wiarygodnie... taki jest obowiązek urzędnika. Mówimy o drugiej sprawie, mówimy o wiarygodności finansowej czy ekonomicznej firmy. Tutaj dochodzi jeszcze do innych rzeczy. Będąc pospieszanymi przez polityków, podejrzewam, przekracza się przepisy w zakresie stosowania rodzajów tychże przetargów. Trzeba pamiętać, że firma DSS po Chińczykach została wybrana w przetargu z wolnej ręki, czyli bez żadnych zasad konkurencyjności...

P.W.:  No, tu chodziło o czas.

W.M.: No ale to wybierzmy, no to wybierzmy. Nie wolno pokrywać niestosowaniem przepisów błędów, które zostały popełnione poprzednio. My oczekujemy, że no dobrze, niech te mistrzostwa się odbędą, ale przychodzi czas rozliczeń i musi przyjść czas rozliczeń, kto podjął decyzję, żeby... albo też w jaki sposób sprawdzał wiarygodność firmy DSS, żeby ta firma znalazła się jako generalny wykonawca, no, bez żadnego doświadczenia, podpisując czy układając się w konsorcjum z firmą drugą tą czeską, która też nie ma doświadczenia w budowie autostrad, tylko ma doświadczenie w budowie obiektów mostowych, no przecież tak być nie może, no. Koledzy moi odpowiednicy czy firmy znające się na tej sprawie, dziwią się, jak wy tutaj w Polsce mogliście do tego dopuścić.

P.W.:  To co, specjalna komisja sejmowa do zbadania procesu inwestycyjnego polskich autostrad powinna powstać?

W.M.: Panie redaktorze,  na ten temat się nie wypowiadam, są to działania polityczne, proszę mnie wyłączyć z tej sprawy, mnie to naprawdę nie interesuje. Nie interesuje mnie to, że politycy włączają się w taką smutną i trudną sprawę, chcąc zbić jakiś kapitał polityczny. To pytanie proszę ominąć, proszę uznać jako nieważne.

P.W.:  Rozumiem. Wobec tego pytanie już takie zawodowe – czy dzięki temu, że zainwestowano w Polsce już ile? 70 miliardów euro w drogi? A dokładnie Unia Europejska, to...

W.M.: Nie, nie, tyle nie.

P.W.:  Pięćdziesiąt.

W.M.: Też nie.

P.W.:  No właśnie, ile zainwestowano?

W.M.: No to wróćmy do roku 2007, jasno i wyraźne określony jest i ogłoszony program, że wybudujemy tam tyle kilometrów, dwa tysiące kilometrów autostrad, więcej jeszcze kilometrów dróg ekspresowych, no i to warte było, określono, wyceniono, i słusznie, na kwotę około 121 miliardów złotych. I od tego zaczęły się nasze dysonanse pomiędzy zamawiającymi a naszą Izbą, stwierdziliśmy, że tych pieniędzy nigdy do roku 2013, czyli do czasu obowiązywania budżetu Unii Europejskiej, nie będzie. No i zaczęliśmy liczyć. Najpewniejsze pieniądze były właśnie z Unii Europejskiej. Dla przypomnienia – Unia Europejska przekazała nam na infrastrukturę 18 miliardów euro, z czego 11 miliardów na drogi, pozostałe 7 na kolej. I to można łatwo obliczyć, to jest około 40-44 miliardów złotych było przeznaczone na drogi i to praktycznie zostało wykorzystane. Jeżeli ktoś sądził, że ten cały program można wybudować przy pomocy środków Unii Europejskiej, to oczywiście był w błędzie.

Kolejny błąd, który został popełniony, to to, że zrezygnowano ze środków budżetowych. I sytuacja w budżecie, i polityka prowadzona budżetowa, raczej monetarystyczna , jak normalna, spowodowała to, że zrezygnowano z tak zwanych, jeżeli tak można powiedzieć, dopłat środków budżetowych. No, problem powstał, skąd środki na to, ażeby coś wybudować, żeby później starać się o zwrot nakładów z Unii Europejskiej, no więc wymyślono zdobywanie pieniędzy poprzez emisję obligacji. No ale te pieniądze trzeba oddać, musimy pamiętać o tym, że przychodzi rok 2014, musimy spłacić 6 miliardów, a w 2018 musimy spłacić 14 miliardów złotych. No, to kosztuje. Niestety bez większego zaangażowania budżetu państwa nie jesteśmy w stanie tego całego programu wybudować i dlatego m.in. ledwo co połowa tego programu została wykonana. I tyle.

P.W.:  No ale autostrady miejmy dzieję w ciągu najbliższej dekady powstaną.

W.M.: Mamy nadzieję.

(J.M.)