Polskie Radio

Rozmowa z Pawłem Adamowiczem

Ostatnia aktualizacja: 31.08.2012 07:40

Krzysztof Grzesiowski: Prezydent Gdańska pan Paweł Adamowicz. Dzień dobry, panie prezydencie.

Paweł Adamowicz: Dzień dobry, pozdrawiam znad Bałtyku i Motławy.

Tak słuchając o tym wszystkim, co miało miejsce przed Bramą Stoczni Gdańskiej, dzisiaj mijają 32 lata od podpisania Porozumień Gdańskich, wydarzenia niezwykłego w historii naszego kraju, nie zgrzyta to panu przypadkiem?

Oh, jeszcze jak zgrzyta. Wtedy miałem 15 lat, byłem pod bramą Stoczni Gdańskiej imienia Lenina, jeszcze wcześniej miałem możliwość chyba wyjątkową w życiu być u ciotki w Kanadzie, a więc poprzez telewizję amerykańską, kanadyjską obserwować, jak ówczesny wolny świat reaguje, opowiada o Polsce, o Gdańsku, o strajku, o Wałęsie, którego wtedy większość nie znała, dopiero poznawała, więc ja czułem podwójnie wyjątkowość tamtych wydarzeń czy tej historii, która się zaczęła dziać. Natomiast tutaj trzeba rozdzielić jakby dwa porządku. Jest ten porządek, który ja nazywam zachowaniem pamięci czy popularyzacją, promocją dziedzictwa Solidarności Sierpnia 80. I ja w tej dziedzinie konsekwentnie od kilkunastu lat, od 14 lat jestem prezydentem Gdańska, staram się jak najwięcej zdziałać, pewnie nie wszystko wychodzi, ale cieszę się, że budowa Europejskiego Centrum Solidarności, siedziby przebiega dobrze, a sama instytucja kultury pod tą nazwą już działa z góry od dwóch lat. I rekonstrukcja historyczna Bramy nr 2, z nieistniejącej, dodajmy, Stoczni, bo ta cała przestrzeń nie jest już Stocznią, to jest teren poprzemysłowy, będący własnością różnych firm, które kupiły ten teren od poprzednich właścicieli, a więc to będzie w przyszłości nowa dzielnica Gdańska, sklepy, magazyny, biurowce i tak dalej, i tak dalej. A więc w moim zamierzeniu było, aby tę Bramę zachować w takim kształcie, jak była dokładnie, że tak powiem, klatka stop 31 sierpnia 1980 roku, a więc i powiesiliśmy Postulaty, te 21, oczywiście ich kopie, i obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, który tam wisiał, i portret Papieża, i kwiaty, i włącznie z tym bannerem „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”. No, tak jak to na zdjęciach archiwalnych, na filmach archiwalnych wygląda. Dziś...

Ale konsultował pan tę decyzję ze związkowcami z Solidarności, czy to był pana autorski pomysł?

Konsultowałem... Właśnie, i tutaj nie mam nic do ukrycia. Konsultowałem to z historykami sztuki, z wojewódzkim konserwatorem zabytków, dlatego że ten obiekt jest wpisany do rejestru zabytków. Mimo że on jest świeżej daty, estetycznie może nie jest jakimś dziełem sztuki, ale jest ze względu na wymiar wydarzenia wpisany już od połowy lat 90. ubiegłego wieku do rejestru zabytków. Natomiast ja nie konsultowałem tego z działaczami związkowymi. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: dzisiaj działacze zarówno Komisji Zakładowej nowej Stoczni Gdańskiej, jak i innych szczebli związkowych są szalenie upolitycznieni, upartyjnieni i to by... Tutaj, jak pan... Toczy się, słuchacze sami sobie wyrobią zdanie. Tutaj moim zdaniem nie chodzi o spór estetyczny, historyczny, nie chodzi nawet o ocenę, czy w ten sposób trzeba utrwalić dziedzictwo. To po prostu jest wykorzystany spór po prostu do bieżącej akcji, że tak powiem, politycznej i to jest takie pole, wyznaczone pole konfliktu. Moim zdaniem całkowicie niepotrzebnie...

Może trzeba było uwzględnić emocje, jakie temu będą towarzyszyć.

Wie pan, ja to uwzględniłem, ale wie pan, tu nigdy nie ma dobrego czasu. Gdybyśmy to zrobili rok temu, dwa lata temu, pięć albo za lat pięć, może w roku, nie wiem 2017, nie sądzę, żeby to było... Wie pan, bo to jest tak, że większość ludzi dopiero oswajałaby się z tym widokiem w pewnym procesie kolejnych tygodni, miesięcy. Natomiast tu wystarczy, że grupa pięciu, dziesięciu aktywistów powie, że to jest be, złe, niedobre, że to jest promowanie bolszewizmu, komunizmu, ja tutaj niemalże jestem wnukiem Lenina, bo tak jestem przedstawiany, i w tym momencie, wie pan, ten nius idzie w świat i to przysłania jakąkolwiek merytoryczną dyskusję, czy w ten sposób... Ja podaję, wie pan, przez analogię, co by było, gdyby w 45, 46, w latach 50. czy ostatnio zlikwidowano ten napis w języku niemieckim przed wejściem do obozu Auschwitz Birkenau...

No to Piotr Duda odpowiada panu: to przywróćmy nazwę Stalinogród Katowicom.

No nie, widzi pan, i tutaj wchodzimy w poziom demagogii, dlatego że Piotr Duda jako człowiek, który nie był w pierwszej Solidarności, on wstąpił dopiero na początku lat 90., on nie czuje się spadkobiercą tej wielkiej Solidarności.

Czyli co, prawo do decyzji mają tylko członkowie pierwszej Solidarności, pana zdaniem?

Nie, nie w tej sposób chcę to lokować. Chcę przez to powiedzieć, że obecny Związek Zawodowy niewiele, bardzo niewiele zrobił i chce zrobić na rzecz utrwalania dziedzictwa Solidarności. Dla nich to jest jakby funkcja ewentualnie bieżącej rozgrywki interesów. Natomiast w interesie miasta Gdańska, który reprezentuję, czterokrotnie, trzy razy wybierany w bezpośrednich wyborach na urząd prezydenta, ja traktuję to w kategoriach konsekwentnych i długofalowych na wiele lat. Mi zależy osobiście, żeby moja córka, która ma dzisiaj 9 lat, inne dzieci potrafiły, jak przyjdą na Plac Solidarności pod Pomnik Poległych Stoczniowców, zobaczą tę Bramę, żeby przynajmniej wizualnie chwyciły fragmenty kontekstu historyczno-politycznego, w którym te wydarzenia się rozgrywały. Jeden z wnuków czy dzieci działacza Solidarności zadał ostatnio takie prozaiczne pytanie: a jak wam wyłączono telefony, to dlaczego nie użyliście komórek albo Internetu, albo Skype’u? Wie pan, to nie jest śmieszne pytanie. Ono pokazuje, że nowe pokolenie wychowane w nowej technologii nie do końca może zrozumieć cały kontekst, złożoność wydarzeń,  zjawisk, które miały miejsce nie tak dawno z kolei, za pana młodości, za mojej młodości 32 lata temu.

Stąd ten relikt historii, powtarzam: relikt, włącznie z tym „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”, włączcie z tym imieniem, ten eksponat historyczny. Dlatego uznałem, że warto go przywrócić. I oczywiście przyjdzie taki czas, ja nie mówię, kiedy, ja się tu nie będę upierał, bo, wie pan, ja jestem konsekwentny, ale też nie chcę atmosfery podgrzewać. Poczekamy.

W 14 roku za dwa lata będzie oddana siedziba Europejskiego Centrum Solidarności. Piękny obiekt, nowoczesny, który w swoim kształcie przypomina statek w budowie. I tam też będzie wystawa, stała wystawa obrazująca drogę Polski do wolności, ale też i w kontekście europejskim, czyli jak Europa Środkowo-Wschodnia odzyskiwała swoją podmiotowość, wolność. A więc nieco polonocentryczna wystawa. I myślę, że jak ten budynek będzie otwarty, ta wystawa, to sądzę, że nawet ci, którzy dzisiaj tak dosyć srodze mnie oceniają i tę decyzję, popatrzą na to w szerszym kontekście, może z większym dystansem, może polityka bieżąca będzie spokojniejsza. I być może to ułatwi i przyjdzie zrozumieć, że to jest w interesie pamięci, ja to robię w interesie pamięci nie pana, mojej, ale przyszłych pokoleń, bo to było wielkie... narodowy sukces, nie porażka, nie nieudane powstanie, tylko wielki sukces, który... Europa Zachodnia, Ameryka, jednym słowem wielki świat patrzył na nas z ogromnym zaufaniem, takim sympatią, że nam się to udaje. I to jest piękne i warto o tym opowiadać.

W każdym razie dziś pod Pomnikiem Stoczniowców pojawią się delegacje i związkowców z Solidarności, i miasta, i władz miasta osobno. Ale to już zdaje się od kilku lat tak bywa. Panie prezydencie, jeśli pan pozwoli, na koniec jeszcze, wie pan o tym doskonale, że był pan jedną z osób, o której mówiono wczoraj podczas debaty sejmowej w sprawie Amber Gold, chodziło o pana udział, jak to nazwać, reklamówka, folder zachęcający do korzystający z OLT Express. Pan żałuje tego przeciągania samolotu?

Nie, nie, zaraz wyjaśnię...

Przy pomocy liny?

Już opowiadam. 11 grudnia 2011 roku, czyli z górą 9 miesięcy temu, oddaliśmy do użytku nowoczesny, piękny, funkcjonalny, nowy terminal pasażerski, włącznie z nowymi pasami startowymi, postojowymi dla samolotów. Jak domyślacie się, szanowni państwo, wszystko to przed Euro 2012, Gdańsk gospodarze, cztery mecze. I organizator, czyli zarząd lotniska, oprócz naturalnej oficjałki, uroczystości i tak dalej, pomyślał sobie, że nie będzie przecinania wstęgi, nie będzie tego rytuału, który niekiedy troszkę jest ośmieszany, ale że wspólnie zrobimy... że wspólnie zaprosi gości do przesunięcia o 5-10 metrów po prostu żywego samolotu. I zaproponował gościom tej uroczystości wyjście z terminala na zewnątrz... Powiadam: to był grudzień, zimno, więc ubrano nas w jednolite takie stroje i po prostu trochę na zasadzie żartu, humoru, ważne, żeby mieć dystans wobec siebie i żeby to nie było takie pompatyczne, napuszone, po prostu wszyscy tę linę wzięliśmy do rąk i ten samolot został o te kilkanaście metrów symbolicznie przesunięty. To był samolot...

A to był przypadek, że to był samolot w barwach OLT?

Ale... Oczywiście, że to nie... Tak, to był w barwach OLT, potwierdzam, ale, proszę państwa, w tym czasie myślę, że nikt z nas, ani pan, ani ja, nikt, nie wiem, kto w Polsce mógł wiedzieć, przewidzieć, że OLT to ma określone powiązania finansowe i że za 9 miesięcy ten... Wszyscy się cieszyliśmy (...) nowa linia lotnicza zrewolucjonizuje. I zresztą z tej linii, jak pan wie, 350 tysięcy Polaków skorzystało. Jak pan dobrze też wie, ogromna liczba stacji telewizyjnych, radiowych, portali internetowych, gazet codziennych i tygodników chętnie umieszczała, przecież nie za darmo, nie charytatywnie, płatne reklamy OLT Express, a jeszcze oczywiście Golden Amber również, i teraz wyciąganie... Aha, i to zdjęcie i artykuł na temat tego można dzisiaj w każdej chwili znaleźć na portalu internetowym lokalnych gazet ukazujących się w Gdańsku. A więc nie jest to tajne, tutaj pan Macierewicz czy inni nie zrobili odkrycia Ameryki, tylko to jest dostępne. Jak za chwilę pan skończy rozmowę ze mną, może pan wejść na portal Gazety Wyborczej Trójmiasto i zobaczyć, to widnieje, ten artykuł i to zdjęcie. I robienie z tego zarzutu i całego pasma oskarżeń, no... Wie pan, ja teraz nie wiem, jak to powiedzieć, czy to już jest paranoja, czy to jest (...)

Proszę podsumować jednym zdaniem po prostu.

No, jest to paranoja, jest to po prostu paranoja. Ale ja żałuję, że wczoraj te 15 ponad godzin czy 17 godzin posłowie i posłanki, zamiast rozmawiać o gospodarce Polski w sytuacji, kiedy w Europie się takie rzeczy dzieją, to rozmawiali na temat sprawy, która powinna być omawiana kilka godzin, a znacznie więcej powinniśmy poświęcić gospodarce, bo to ostatecznie wszystkich Polaków bez względu na sympatie partyjne najbardziej interesuje.

Panie prezydencie,  dziękujemy za rozmowę i za spotkanie w Sygnałach dnia.

Dziękuję.

Prezydent Gdańsk Paweł Adamowicz był naszym gościem.

(J.M.)