Nauka

Rocznica Czarnobyla. Fakty i mity o promieniowaniu jonizującym

Ostatnia aktualizacja: 25.04.2018 15:53
26 kwietnia przypada rocznica katastrofy jądrowej w ukraińskim Czarnobylu. Choć do zdarzenia doszło 32 lata temu to nadal budzi ono emocje.
Elektrownia w Czarnobylu dzisiaj. Widoczny nowy sarkofag, tzw. Arka, nieumieszczony jeszcze nad budynkiem bloku 4. Zdjęcie wykonane z dachu jednego z bloków w Prypeci
Elektrownia w Czarnobylu dzisiaj. Widoczny nowy sarkofag, tzw. "Arka", nieumieszczony jeszcze nad budynkiem bloku 4. Zdjęcie wykonane z dachu jednego z bloków w PrypeciFoto: Shutterstock/Milosz Maslanka

Do awarii doszło w nocy z 25 na 26 kwietnia podczas wykonywania eksperymentu, paradoksalnie, mającego udowodnić, że elektrownia jest bezpieczna. Błędy operatorów i konstruktorów obiektu doprowadziły do dwóch wybuchów: eksplozji pary wodnej oraz uwolnionego wodoru.

Do atmosfery dostały się duże ilości radioizotopów. Około 8 z 140 ton paliwa zawierającego pluton oraz inne wysoce promieniotwórcze produkty rozpadu wydostały się z reaktora razem z resztkami moderatora i zostały rozproszone po okolicy. Pary zawierające izotopy cezu i jodu przedostały się do atmosfery podczas wybuchu i późniejszego pożaru.

Jakie działania podjęła Polska?

Czytaj więcej:
laboratorium nauka 1200 free
NAUKA w portalu PolskieRadio.pl

Polacy nie otrzymali z ZSRR żadnych informacji o katastrofie. Jednak 28 kwietnia stacja pomiaru skażeń promieniotwórczych w Mikołajkach, a następnie kolejne, zgłosiły do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej kilkukrotny wzrost mocy dawki promieniowania w atmosferze. Skażenie objęło cały kraj 30 maja.

Działania Polski są uważane na świecie za modelowy, a jednocześnie unikatowy sposób reakcji. Ponieważ nie uzyskano informacji bezpośredniej o katastrofie, jej rozmiarach i istocie, a dysponowano jedynie informacjami ze stacji pomiarowych na terenie Polski i innych krajów europejskich, podjęto decyzję o przyjęciu "czarnego" scenariusza.

Wyniki pomiarów wskazywały, że skażenie powietrza to efekt awarii reaktora, a nie bomby jądrowej. "Problemem był jednak brak informacji o możliwym dalszym przebiegu katastrofy. Istniała obawa, że sytuacja radiacyjna Polski może się znacznie pogorszyć, zarówno poprzez zwiększenie emisji ze zniszczonego reaktora, jak i wskutek niekorzystnej sytuacji meteorologicznej" - czytamy w opracowaniu Instytutu Problemów Jądrowych.

Wczesnym rankiem 29 kwietnia zapadła decyzja o masowym podawaniu jodku potasu w formie płynu Lugola wszystkim dzieciom i młodzieży oraz wielu dorosłym. Akcja rozpoczęła się jeszcze tego dnia wieczorem. Do 5 maja jod otrzymało 18,5 miliona osób, w tym 10,5 miliona dzieci.

Dlaczego w sytuacji skażenia promieniotwórczym jodem podaje się jodek potasu?

Jednym z najbardziej lotnych i groźnych dla zdrowia człowieka izotopów promieniotwórczych jest jod-131, który osadza się w tarczycy. Jodek potasu podawany w postaci tabletki lub płynu Lugola ma za zadanie nasycić tarczycę tak, by nie przyjmowała promieniotwórczego I131.

Czy promieniowanie jonizujące jest groźne?

Jak wskazał rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki Józef Strojny, promieniowanie tego rodzaju towarzyszy ludzkości od zarania dziejów.

- Jest emitowane przez izotopy obecne w glebie, w skałach. Jest też promieniowanie jonizujące pochodzące z kosmosu, a także to, które emitują izotopy znajdujące się w naszych tkankach - szacuje się, że 1/10 dawki promieniowania przyjmowanej co roku przez statystycznego Polaka pochodzi z cząstek promieniotwórczych, które znajdują się w jego ciele. Jest to na przykład promieniotwórczy izotop potasu, który znajduje się w naszych kościach, czy węgla, który przyjmujemy wraz z pożywieniem - wyjaśnił.

Promieniowanie jonizujące towarzyszy ludziom cały czas, choć jego poziomy różnią się na Ziemi w zależności m.in. od wysokości danego terenu i budowy wierzchniej warstwy ziemi. W Polsce na niższe promieniowanie jesteśmy eksponowani nad morzem, na wyższe - w górach. Mają na to wpływ wysokość nad poziomem morza i wszechobecne skały granitowe, zawierające naturalne izotopy promieniotwórcze.

W Finlandii, gdzie emitujących spore promieniowanie skał granitowych jest w ziemi bardzo dużo, roczna dawka promieniowania naturalnego jest dwukrotnie wyższa niż w Polsce. W Polsce jest to przeciętnie 3,4 mSv rocznie, w Finlandii - ok. 7 mSv. Są miejsca na Ziemi, gdzie roczna dawka promieniowania naturalnego przekracza polską dawkę trzydziestokrotnie, np. w niektórych rejonach Iranu czy Brazylii.

Duże badania populacyjne nie wykazały, by takie poziomy promieniowania, wielokrotnie przekraczające dopuszczalne dawki, które ludzie zgodnie z prawem mogą otrzymywać od sztucznych izotopów promieniotwórczych, były niekorzystne dla zdrowia, by np. w istotny sposób różniła się na tych terenach liczba zachorowań na raka.

"Średnia dawka na całe ciało, jaką w ciągu 70 lat otrzymamy w Polsce w wyniku awarii czarnobylskiej wynosi 0,9 mSv, czyli jest mniejsza od 70-letniej dawki promieniowania naturalnego sięgającej ok. 170 mSv. (...) Dopiero dawki powyżej ok. 200 mSv można uważać za szkodliwe (choć nie zabójcze), a zgony na chorobę popromienną zaczynają się pojawiać się przy ok. 1000 mSv i to przy założeniu, że poszkodowanemu nie udziela się pomocy lekarskiej" - czytamy w opracowaniu.

Skutki zdrowotne awarii w Czarnobylu

Wielu naukowców podkreśla, na podstawie zebranych danych, że w Polsce nie ma żadnych wiarygodnych doniesień o zauważalnych zdrowotnych następstwach awarii czarnobylskiej, zarówno skutków wczesnych i bezpośrednich, jak też odległych, takich jak wady wrodzone lub nowotwory.

Inaczej sytuacja przedstawia się na Ukrainie, ale i ta odbiega od wielu mitów. Zgodnie z raportem UNSCEAR z 2008 roku, w ciągu czterech miesięcy od awarii 28 osób zmarło w wyniku ostrej choroby popromiennej. Zachorowało ogółem 134 ratowników, 19 zmarło w latach 1987-2006.

Na terenie Białorusi i Ukrainy, poza rejestrowanym wzrostem zapadalności na raka tarczycy, nie zaobserwowano wzrostu zachorowań i zgonów na nowotwory złośliwe. Jednym z takich nowotworów, który jako pierwszy pojawia się po napromienieniu, jest białaczka. Nie zarejestrowano wzrostu zachorowań na tę groźną chorobę.

Jednak autorzy raportu wskazują, że ludzie, którzy w wieku dziecięcym zamieszkiwali te tereny, są w kręgu potencjalnego ryzyka rozwoju chorób wywołanych promieniowaniem.

Justyna Wojteczek/zdrowie.pap.pl/kk

Zobacz więcej na temat: Czarnobyl zdrowie NAUKA