Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018

PjongCzang 2018: Stefan Hula zadowolony po pierwszym konkursie. "Nie jestem ani zły, ani rozczarowany"

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2018 19:17
Stefan Hula rok temu nie przyciągał uwagi, a w trakcie próby przedolimpijskiej w Pjongczangu upadł. Teraz był blisko podium igrzysk, a na pytanie czy wierzył w to, że jego sytuacja tak może się odmienić skoczek narciarski odparł: "Tak. Po to przecież ciężko trenuję".
Stefan Hula w pierwszym dniu zawodów na normalnym obiekcie w Pjongczangu
Stefan Hula w pierwszym dniu zawodów na normalnym obiekcie w PjongczanguFoto: PAP/Grzegorz Momot

Hula ma już 31 lat, a poprzedni sezon Pucharu Świata zakończył na 32. miejscu. Znalazł się w kadrze na ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Lahti, ale jego starty w Finlandii zostały ograniczone do serii treningowych.

12 miesięcy później był liderem po pierwszej serii olimpijskiego konkursu na obiekcie normalnym. Ostatecznie zajął w nim piąte miejsce i nie jest tym zdziwiony.

- Po to przecież ciężko trenuję. W zeszłym roku, kiedy tu upadłem, powiedziałem sobie, że ja tu wrócę i będzie dobrze. Wierzyłem w to i pracowałem, by dać z siebie to co najlepsze - podkreślił.

Choć podium było tak blisko, to nie czuje złości, że ostatecznie na nim nie stanął.

- Nie jestem ani zły, ani rozczarowany. Po prostu to przetrawię. To jest dla mnie naprawdę bardzo dobry czas. Ten wynik pokazuje, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Detale zaważyły, że tak się to skończyło - ocenił.

- Było blisko, ale co zrobić? Piąte miejsce i tak jest wspaniałe. Jest dla mnie wielkim sukcesem. Była szansa na więcej, ale akceptuję to co ostatecznie mam. Będę walczył dalej - dodał.

Od początku przeprowadzenie sobotnich zawodów mocno utrudniał wiatr. Zaczęły się one o godzinie 21.35 czasu miejscowego, a skończyły po północy. Prowadzący po pierwszej serii Hula nie myślał jednak o tym, że konkurs może zostać przerwany, a za końcowe uznane wyniki z półmetka.

- Nie myślałem o tym. Starałem się wtedy zachować spokój. Siedziałem sobie w ciepełku, więc nie było źle - przyznał. Hula w drugiej próbie nie skoczył tak dobrze, jak w pierwszej, ale wydawało się, że stanie na podium. Ostatecznie był jednak piąty, bo według aparatury miał bardzo korzystne warunki i odjęto mu aż 18,2 punktów za wiatr.

- Przyznaję, że nie czułem, aby wiało aż tak mocno. Tak policzyło i co zrobisz? Można gdybać, ale po co? Ja jestem z siebie zadowolony - podsumował.

Zwyciężył piąty po pierwszej serii Niemiec Andreas Wellinger. Drugie miejsce zajął Norweg Johann Andre Forfang, a trzecie jego rodak Robert Johansson, który awansował z 10. pozycji na półmetku. Na czwartej uplasował się Kamil Stoch, któremu do podium zabrakło zaledwie 0,4 pkt.

Na 19. miejscu rywalizację zakończył Maciej Kot, a Dawid Kubacki nie zakwalifikował się do finału.

W sobotę 17 lutego zawodnicy będą rywalizować na dużym obiekcie, a dwa dni później na nim odbędzie się konkurs drużynowy.

mb

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

PjongCzang 2018: Hula ze Stochem nie utrzymali miejsc na podium. Medale na normalnej skoczni dla innych

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2018 15:50
Niemiec Andreas Wellinger został mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich na normalnej skoczni w Pjongczangu. Najlepszy z Polaków był Kamil Stoch, który zajął 4. miejsce.
rozwiń zwiń
Czytaj także

PjongCzang 2018: Kamil Stoch tuż za podium w pierwszym konkursie olimpijskim. "Świat się nie skończył"

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2018 18:30
Kamil Stoch, mimo niepowodzenia, zachował stoicki spokój po olimpijskim konkursie skoków narciarskich na obiekcie normalnym w Pjongczangu. Polak zajął w nim czwarte miejsce, a od podium dzieliło go zaledwie 0,4 pkt. - Świat się nie skończył - podsumował.
rozwiń zwiń