Redakcja Polska

To jak wystrzał z armaty w NS2. Nowe sankcje USA to "game changer", pytanie czy będą na czas?

10.06.2020 13:38
Nowe sankcje USA, wymierzone w Nord Stream 2 mają potencjalnie ogromną siłę rażenia. – Liczy się czas i to, czy podczas zmian nie zostaną osłabione – mówi Mateusz Kubiak, ekspert w firmie doradczej Esperis. Zaznacza, że kluczowy jest zapis o towarzystwach klasyfikujących – tych na świecie jest bardzo niewiele, jeśli zrezygnują ze współpracy z Gazpromem, NS2 może nie zostać oddany do użytku.
Port Mukran i rury do budowy gazociągu Nord Stream 2 w grudniu 2019 roku, przed wprowadzeniem pierwszych sankcji USA
Port Mukran i rury do budowy gazociągu Nord Stream 2 w grudniu 2019 roku, przed wprowadzeniem pierwszych sankcji USA PAP/DPA.

Projekt nowych sankcji USA przeciwko gazociągowi Nord Stream 2 trafił już do Kongresu. Za projekt ”Protecting Europe’s Energy Security Clarification Act”, poszerzający sankcje nałożone w grudniu odpowiadają senatorowie Ted Cruz (Republikanin) i senator Jeanne Shaheen (Partia Demokratyczna). Sankcje muszą zostać jeszcze uchwalone przez Kongres i musi podpisać je prezydent USA.

Ten projekt ma potencjalnie wielką siłę rażenia  - i może przypieczętować los Nord Stream 2.


 – Nowe sankcje uderzają we wszystkie firmy pomagające budować NS2, ale najważniejszy wydaje się zapis o towarzystwach klasyfikujących, które muszą dopuścić projekt do użytku.  Tych na świecie jest mało – a z obawy przed sankcjami mogą odmówić współpracy – mówi Mateusz Kubiak, ekspert ds. energetyki w firmie doradczej Esperis.

Kilka miesięcy na działanie?

- Kluczowy jest czas – zaznacza jednak ekspert. Jak szacuje, Rosja nie zacznie budowy NS2 w czerwcu, nie wiadomo, czy zacznie ją w lipcu. Teoretycznie jednak, jak oblicza analityk, Nord Stream 2 AG może ukończyć budowę w ciągu trzech-czterech miesięcy.

Mateusz Kubiak zaznacza, że firmy mogą zacząć się wycofywać ze współpracy z NS2 nawet w obliczu samej groźby sankcji, jeszcze przed ich uchwaleniem, a szczególnie dotyczy to właśnie towarzystw klasyfikacyjnych, których jest niewiele i których działalność ma wymiar globalny. Dla nich sankcje USA byłyby potężnym ciosem.

W rozmowie więcej na temat projektu sankcji przeciwko NS2,

***

PolskieRadio24.pl: Mamy do czynienia z dość niespodziewanym obrotem sprawy w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Do Kongresu trafił nieoczekiwanie dla wielu projekt kolejnych sankcji przeciwko NS2, uderzający m.in. w ubezpieczycieli tego gazociągu.

Kilka miesięcy temu wprawdzie były doniesienia, że nowe sankcje USA są przygotowywane, ale powątpiewano, czy staną się rzeczywistością. Tymczasem dowiadujemy się, że projekt Protecting Europe’s Energy Security Clarification Act jest już w Senacie. Poprzednie sankcje były bardzo skuteczne: z powodu ich wprowadznia w grudniu z placu budowy wycofała się szwajcarska firma Allseas i NS2 do tej pory nie jest ukończony.

Mateusz Kubiak, ekspert ds. energetyki w firmie doradczej Esperis: Sygnały o tym, że w Stanach Zjednoczonych może dojść do powtórnej próby uchwalenia ustawy o sankcjach na Nord Stream 2 rzeczywiście pojawiały się od pewnego czasu.

Pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w lutym. W niemieckich mediach sugerowano wówczas, że nowa ustawa o sankcjach może pojawić się w Waszyngtonie nawet jeszcze w marcu. Mówiono wtedy, że ewentualne restrykcje miałyby objąć przyszłych nabywców gazu z Nord Stream 2. A to wydawało się nierealne, bo oznaczałoby, że uderzenie USA byłoby skierowane w największe europejskie spółki, zaś to po prostu politycznie nie miałoby racji bytu.

Później pojawiały się kolejne sygnały, choćby ze strony ukraińskiego koncernu gazowego Naftohaz, które dawały do zrozumienia, że prace nad dalszymi sankcjami są kontynuowane.

Do istotnego przyspieszenia obrotu spraw doszło w ostatnich dwóch tygodniach.  Ponownie pojawiły się sygnały, że pod obrady Kongresu trafi kolejna ustawa w kwestii Nord Stream 2.

I teraz do tego doszło. Projekt nowych sankcji jest w Kongresie. Tak jak można było przypuszczać, nie jest to uderzenie w największe europejskie koncerny. Spekulowano wcześniej, że możliwe byłoby objęcie sankcjami całego rosyjskiego Gazpromu, bo na mocy ustawy, która obecnie obowiązuje nie jest to możliwe. Jednak i to wydawało się mało realne. 

Doszło do spełnienia się scenariusza, który tak naprawdę jako jedyny wydawał się realny. Chodzi o rozszerzenie dotychczasowych sankcji tak, by dalej były one sektorowe, precyzyjnie skrojone, uderzające w najczulsze punkty, jeśli chodzi o realizację inwestycji.

I to może być przełom, jeśli chodzi o Nord Stream 2. To potencjalnie może być gwóźdź do trumny tego gazociągu.

Zaznaczmy, na razie to jeszcze nie jest przełom, bo wciąż nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja. Ustawa musi zostać jeszcze przyjęta przez Kongres. Nie wiemy kiedy to się stanie. Nie wiemy, jak długo będą trwały prace nad ustawą, chociaż promotorzy tego projektu mówią, że jest w tej kwestii zrozumienie, że trzeba działać szybko. W ich narracji, nowelizacja miałaby niezwłocznie wejść w życie nawet mimo trwającej w Stanach Zjednoczonych kampanii wyborczej.

Należy też mieć na uwadze, że w toku prac nad ustawą może dojść do zmian w treści zapisów.

Trzeba zatem przekonać się, jaka będzie finalnie uchwalona wersja, a na razie mamy tylko projekt.

Jeśli rzeczywiście przyjęte będą sankcje wymierzone w ubezpieczycieli i podmioty zaangażowane w układanie rur NS2, to Nord Stream 2 będzie pogrzebany, zatrzymany?

Osobiście nie skupiałbym się na ubezpieczycielach. Akademik Czerski jest ubezpieczony jeszcze od 2016 roku przez rosyjski fundusz ubezpieczeniowy, notabene należący także do Gazpromu. Poza tym Rosjanie po nałożeniu sankcji po aneksji Krymu stworzyli własną instytucję ubezpieczeniową, która zakłada też usługi m.in. reasekuracji ubezpieczenia. Stąd Rosjanie nie powinni mieć problemu z ubezpieczeniem statku, prac budowlanych, konstrukcyjnych etc. Nie wydaje się, krótko mówiąc, żeby kary dla ubezpieczycieli były kluczowym aspektem sankcji.

 Do tej pory sankcje miały obejmować tylko statki układające rury na określonych głębokościach i spółki, które nimi dysponują i je udostępniają.

Teraz nowe sankcje mialyby obejmować także wszelkie podmioty, które świadczą inne usługi lub dostarczają inny sprzęt potrzebny przy wszelkich pracach towarzyszących układaniu rur, chodzi tu o różne czynności pomocnicze, na przykład zwałowanie materiału skalnego, pogłębianie dna morskiego.

Co wydaje się szczególnie ważnym aspektem, sankcjami mają być objęte podmioty, które później świadczą usługi certyfikowania gazociągu, bo zanim zostanie on oddany do użytku, musi zostać stwierdzona jego zgodność z projektem i ze standardami branżowym, według których został zaprojektowany. I tutaj właśnie pojawia się problem dla Rosjan. Pojawia się pytanie, czy to nie to powinno zmusić do odstąpienia od uczestnictwa w projekcie norweskie towarzystwo klasyfikacyjne DNV - Det Norske Veritas. To jest właśnie firma, która jest kluczowa. Takich firm jest bardzo mało na świecie, to firmy globalne, nie mogą sobie pozwolić na sankcje.

Nie wyobrażam sobie, żeby ta firma miała zostać objęta pełnoprawnymi amerykańskimi sankcjami. A to według jej standardów został zaprojektowany cały gazociąg i według tych standardów jest on budowany.

DNV została zakontraktowana przez Nord Stream 2 do późniejszego stwierdzenia zgodności gazociągu z projektem i ze standardami.  I w tym momencie powstaje pytanie: jeżeli wycofa się ona ze współpracy, to czy Rosjanie będą w stanie znaleźć taki podmiot, który byłby w stanie stwierdzić zgodność gazociągu ze standardami?

Po drugie, w tej roli powinien wystąpić podmiot niezależny. Jeżeli Rosjanie będą chcieli stwierdzić zgodność ze standardami własnymi siłami, to w teorii będzie także podstawa do podważania efektów takiej certyfikacji.

W Esperis wskazywaliśmy zresztą to rozwiązanie nawet jeszcze jesienią zeszłego roku, jako drugi potencjalny sposób uderzenia w NS2 przez Amerykanów. Ten aspekt wydaje się bardzo istotny.

Media informują, że w Kongresie jest ponadpartyjna zgoda, jeśli chodzi o przyjęcie tego projektu. Zatem prawdopodobieństwo przybicia gwoździa do trumny NS2 jest duże.

Trzeba przyglądać się biegowi wydarzeń. Poprzednia ustawa była procedowana bardzo długo, jej uchwalenie nie przebiegało gładko, mimo tego, że była ona formalnie popierana przez polityków obu partii.

Warto zwrócić uwagę, że w ustawie sankcyjnej, która została zaproponowana parę dni temu, jest zapis, że sankcje miałyby mieć charakter retroaktywny, tj.obowiązywać od grudnia zeszłego roku, czyli od momentu, kiedy została przyjęta pierwotna ustawa.

To na pewno będzie oprotestowywane i będzie obszarem, który będzie szczególnie trudny do zaakceptowania politycznie w Kongresie, bo to otwiera drogę do objęcia sankcjami podmiotów, które pracowały przez ostatnie miesiące przy Nord Stream 2.

Samo układanie rur zostało wstrzymane, ale jednocześnie przez cały czas trwały prace, dotyczące badania dna morskiego, było prowadzone zwałowanie materiału skalnego. Choćby kilka dni temu takie operacje były realizowane przez dużą holenderską firmę, która też jest  poważnym graczem na światowych rynkach i nie może sobie pozwolić na objęcie tymi sankcjami. Można zadać pytanie, czy sankcje w tym przypadku będą słuszne, bo te podmioty nie mogły wiedzieć, że tego rodzaju zapisy będą proponowane i będą im grozić restrykcje. Stąd wydaje mi się, że to będzie bardzo trudny zapis do uchwalenia, być może zostanie on wycofany z tej ostatecznej wersji ustawy.

Jednak, co kluczowe, nawet ewentualne wycofanie tego zapisu nie musi mieć wpływu na uderzenie w klasyfikatorów, jeżeli tylko ustawa zostanie przyjęta na czas. Towarzystwa klasyfikacyjne będą bowiem działać dopiero po wybudowaniu gazociągu.

Zatem wracamy do sytuacji, w której czas odgrywa kluczową rolę. I to jak szybko będą przebiegały prace nad budową tego brakującego odcinka, warunkuje, ile czasu mają Amerykanie, żeby uchwalić ustawę.

Ale ile potrwa teraz budowa? Jak wyglądają perspektywy czasowe budowy NS2? Możemy szacować, ile czasu może zająć Moskwie budowa NS2?

Statek, który prawdopodobnie ma dokończyć Nord Stream 2, Akademik Czerski, znajduje się teraz w porcie Mukran w Niemczech. W tym samym porcie znajduje się także druga rosyjska jednostka Fortuna – to barka do układania rur.

Rosjanie jeszcze się przygotowują do budowy Nord Stream 2 i w czerwcu prace nie będą jeszcze wznawiane. Nie wiemy na dziś, czy będzie to miało miejsce już w lipcu, czy przerwa w realizacji inwestycji potrwa jeszcze dłużej. Możemy tylko szacować, ile czasu będą potrzebowali Rosjanie, jeżeli faktycznie wznowiliby prace. Zakładam, że będzie to koło trzech-czterech miesięcy na samo zakończenie układania gazociągu.

Niemniej jednak wniosek jest taki, że Kongres nie ma zbyt wiele czasu na nałożenie sankcji?

Czasu rzeczywiście może nie być tak dużo, wszystko będzie zależało od tego, kiedy Rosjanie wznowią budowę Nord Stream 2.

Można jednak postawić pytanie, czy w momencie kiedy sankcje zostały zaproponowane, pomimo że ich przyjęcie i ostateczny kształt nie są jeszcze pewne, to czy zachodnie podmioty, które współpracują z Rosjanami, nie wstrzymają prac już teraz, czekając na wyjaśnienie sytuacji prawnej. To utrudniałoby realizację szeregu prac towarzyszących budowie gazociągu.

Jeżeli zleceniobiorcy NS2 AG przestraszą się retroaktywnego charakteru proponowanych sankcji, to może się okazać, będą miały miejsce dodatkowe zaburzenia w procesie prac przy Nord Stream 2

Ostatnie tygodnie nie szczędziły projektowi NS2 także i innych ciosów. Widzieliśmy m.in. orzeczenie sądu unijnego w sprawie NS2, bo ów chciał, żeby podmorskie części do gazociągu nie podlegały trzeciemu pakietowi energetycznemu UE.

Mówimy o decyzji niemieckiego regulatora, który był podmiotem właściwym do orzekania o tym, czy NS2 będzie mógł uzyskać derogację, odstępstwa od nowych regulacji UE. Decyzja była negatywna. Tak naprawdę na gruncie zwykłej logiki było to jedyne uprawnione rozstrzygnięcie. By zwolnić NS2 z tych zapisów, trzeba było bowiem uznać, że gazociąg był skończony w zeszłym roku.

Ewidentnie, nie jest skończony.

Ta decyzja to potencjalnie bardzo duży problem dla Rosjan. Tutaj mamy kilka aspektów: to kwestia dostępu do przepustowości tego rurociągu, rozdziału własnościowego między podmiotem, który sprzedaje gaz za pośrednictwem właśnie tej rury, a podmiotem który jest operatorem.

Do tego dochodzi sprawa przejrzystości taryf i tego, że warunki korzystania z infrastruktury powinny być takie same dla różnych podmiotów.

Kreml będzie miał kłopot, by zapewnić sobie w przyszłości możliwość korzystania z gazociągu na swoich regułach, na swoich zasadach, a na to do tej pory liczył.

Także polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciw Gazpromowi za brak współpracy podczas dochodzenia antymonopolowego.

Na razie mówimy tylko o samej groźbie nałożenia kary za nieudostępnienie dokumentacji i brak współpracy przy dochodzeniu rozpoczętym jeszcze w 2018 r. Chodzi o sposób konstrukcji mechanizmu finansowania budowy Nord Stream 2.

W zeszłym roku bardzo wysoka kara została nałożona chociażby na francuskie Engie, które nie zastosowało się do wniosku UOKiK-u i nie przedstawiło wymaganej dokumentacji. I teraz UOKiK tym samym grozi Gazpromowi.

Dopiero później będziemy jednak mogli mówić ewentualnie o dalszych rozstrzygnięciach w samym przedmiocie dochodzenia, tj. w kwestii finansowania budowy Nord Stream 2.

To postępowanie dopiero przed nami. Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

***

Z Mateuszem Kubiakiem, ekspertem ds. energetyki w firmie doradczej Esperis rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 


Infografika PAP Infografika PAP