Redakcja Polska

Hongkończycy szykują się na nową, autorytarną rzeczywistość

05.07.2020 08:55
Niektórzy uciekają za granicę i dyskutują o „parlamencie na uchodźstwie”, inni zastępują zakazane slogany pustymi kartkami papieru – tak hongkońscy demokraci reagują na nową erę autorytaryzmu, która ich zdaniem nastała po wprowadzeniu prawa o bezpieczeństwie.
Policjanci zatrzymują protestujących w Hongkongu podczas wiecu przeciwko nowej ustawie o bezpieczeństwie narodowym w 23. rocznicę ustanowienia Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong, Chiny, 1 lipca 2020 r.
Policjanci zatrzymują protestujących w Hongkongu podczas wiecu przeciwko nowej ustawie o bezpieczeństwie narodowym w 23. rocznicę ustanowienia Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong, Chiny, 1 lipca 2020 r. EPA / MIGUEL CANDELA

Wielu Hongkończyków zaczęło w panice usuwać konta w mediach społecznościowych, by zatrzeć ślady swojego zaangażowania w ruch demokratyczny. Kilka organizacji nawołujących do samostanowienia lub niepodległości regionu ogłosiło wstrzymanie działalności w Hongkongu.

Za granicą aktywiści rozmawiają na temat utworzenia nieoficjalnego „parlamentu na uchodźstwie”, by podtrzymać płomień demokracji – powiedział agencji Reutera były pracownik brytyjskiego konsulatu w Hongkongu Simon Cheng, który mieszka obecnie w Londynie.

Z Hongkongu wyjechał również jeden z liderów rewolucji parasolek z 2014 roku Nathan Law, który krytykował niedawno nowe prawo na posiedzeniu amerykańskiej komisji kongresowej za pośrednictwem łącza wideo. Działacz ocenił, że za sam udział w tym posiedzeniu mógłby na mocy nowego prawa trafić do więzienia na wiele lat.

Mieszkańcy Hongkongu przywykli do wolności słowa i innych swobód obywatelskich, które przez 23 lata od przekazania pod władzę Pekinu odróżniały ich region od reszty komunistycznych Chin. Mogli otwarcie krytykować władze, nawoływać do demokracji i czcić pamięć ofiar masakry na placu Tiananmen w Pekinie z 1989 roku, która w Chinach kontynentalnych jest tematem tabu.

Teraz Hongkończycy muszą uważać na to, co robią i mówią, ponieważ może to być uznane za naruszenie nowego prawa, które przewiduje nawet dożywocie za „działalność wywrotową” lub „zmowę z obcymi siłami” i dopuszcza odsyłanie podejrzanych na kontynent, by tam stawali przed sądami – ocenił w rozmowie z PAP Avery Ng z opozycyjnej Ligi Socjaldemokratów.

Ng zamierza pozostać w Hongkongu i kontynuować działalność. „Będziemy dalej walczyć, nie dajemy za wygraną. Ale teraz grozi nam znacznie większe ryzyko i nie mogę powiedzieć, jak długo jeszcze będziemy mogli to robić” - dodał.

Hongkońskie władze zatrzymały już na mocy nowych przepisów co najmniej 10 osób, m.in. za posiadanie materiałów nawołujących do niepodległości regionu. Postawiono zarzuty terroryzmu i podżegania do secesji mężczyźnie podejrzanemu o wjechanie motorem w grupę policjantów. Miał wtedy trzymać flagę ze sloganem „Wyzwolić Hongkong, rewolucja naszych czasów”, jednym z haseł prodemokratycznych demonstracji, które wstrząsały regionem od czerwca 2019 roku.

Hongkończycy kreatywnie zareagowali na nowe, nieprecyzyjnie określone ograniczenia wypowiedzi. Na ulicach pojawili się demonstranci z pustymi kartkami papieru - zamiast transparentów ze sloganami, które mogłyby zostać uznane za niezgodne z prawem. Niektórzy wzywają do oklejania murów białymi kartkami na znak protestu.

Według portalu Hong Kong Free Press w jednej ze sprzyjających protestom restauracji powstała już „ściana Lennona” złożona z pustych kartek samoprzylepnych, bez prodemokratycznych i antyrządowych haseł, jakie zwykle tam umieszczano. „Hongkończycy nie muszą patrzeć z bliska, by wiedzieć, co chcemy wyrazić” - napisano na profilu tego lokalu na Facebooku.

PAP/ho

Zobacz więcej na temat: Hongkong Chiny

Rozmowy UE - Wielka Brytania odwołane. Brak postępów w negocjacjach

03.07.2020 11:30
Brak postępów w negocjacjach między Unią Europejską a Wielką Brytanią w sprawie umowy o przyszłej współpracy. Rozmowy głównych negocjatorów z obu stron zostały odwołane

Ćwiczenia USA i manewry Chin na Morzu Południowochińskim. W tle napięcia między mocarstwami

04.07.2020 14:34
Od środy Chiny prowadzą manewry na Morzu Południowochińskim, za to w sobotę w rejon ten wysłali na ćwiczenia swoje lotniskowce Amerykanie. Chociaż cytowany przez amerykański dziennik "Wall Street Journal" admirał George M. Wikoff stwierdził, że nie jest to reakcja na chińskie manewry, to okręty sił USA pojawiły się tam w czasie kolejnego wzrostu napięć.