Redakcja Polska

"Polska nie jest krajem niepodległym, a bezpańskim". Skandaliczne słowa Siergieja Ławrowa

30.12.2021 12:03
Siergiej Ławrow, czyli szef rosyjskiej dyplomacji w wywiadzie opublikowanym na stronach tamtejszego MSZ mówił, że "politycy w Polsce „Pribałtice” histeryzują wobec każdego działania Rosji, nie próbując się postawić się na naszym miejscu". Z kolei w innych wypowiedziach wyraźnie pokazał swoje stanowisko dotyczące państw byłego imperium sowieckiego, które 30 lat temu odzyskały niepodległość. Stwierdził on, że nie są niepodległe ani niezależne, tylko "bezpańskie".
Ławrow: państwa środkowoeuropejskie nie stały się suwerenne, niezależne czy wolne
Ławrow: państwa środkowoeuropejskie nie stały się suwerenne, niezależne czy wolnekremlin.ru/Wikimedia Commons/CC

- Gdyby NATO było sojuszem obronnym, jak to teraz na każdym kroku powtarza Jens Stoltenberg, to organizacja ta nie rozszerzałaby się na wschód. NATO obecnie to czysto geopolityczny projekt opanowania terytorium, które wydawało się "bezpańskie" po zniknięciu Układu Warszawskiego i po rozpadzie Związku Sowieckiego - mówił Siergiej Ławrow.

W opinii Nigela Gould-Daviesa, czyli eksperta Międzynarodowego Instytutu Spraw Międzynarodowych, słowa użyte przez przedstawiciela Kremla "wymowny szczegół językowy". "Ławrow mówi, że państwa środkowoeuropejskie nie stały się suwerenne, niezależne czy wolne, ale »bezpańskie«" - napisał na Twitterze. 

Polska powinna należeć do Moskwy 

Siergiej Ławrow w innych swoich wypowiedziach daje jasno i wyraźnie do zrozumienia, że nie traktuje swoich sąsiadów z szacunkiem, a podmiotowo i uważa, że Polska, jak i inne kraje naszego regionu powinny należeć do Moskwy. Takim przykładem może być użyte przez niego słowo "Pribałtika" (Прибалтика). Tutaj trzeba przypomnieć, że w języku rosyjskim istnieją dwa określenia wyrażające "państwa bałtyckie". Jest to "страны Балтии" (strany Bałtii) oraz  "балтийские страны" (bałtijskije strany). Jednak szef kremlowskiej dyplomacji nie posłużył się żadnym z wymienionych wyżej określeń. Użył tego, które opisuje Litwę, Łotwę i Estonię jako jeden regionów imperium moskiewskiego. Czyli właśnie słowa "Pribałtika", którego używano w czasach sowieckich.

Siergiej Ławrow podkreślił również stanowisko Moskwy dotyczące gwarancji nierozszerzania NATO na wschód, jakie to miał James Baker złożyć Michaiłowi Gorbaczowowi w zamian za zgodę na Zjednoczenie Niemiec. Twierdzi on, że "oczywiście obiecali" i jako dowód przytacza swoją rozmowę z Gorbaczowem. - Jak nie obiecali? Przecież J. Baker (sekretarz stanu USA w 1990 r. - red.) mnie obiecał 9 lutego 1990 r. Rozmawialiśmy przecież, zapisano to - miał powiedzieć były, ostatni i jedyny prezydent Sowietów. Wynikałoby z tego, że taką kwestię poruszono w trakcie negocjacji - z ZSRS, nie z Federacją Rosyjską - w czasie, kiedy Polska, a nawet NRD wciąż były członkami Układu Warszawskiego.

Również w odniesieniu do tego ustalenia z czasów końca zimnej wojny Siergiej Ławrow stanowczo pokazał lekceważący ton, co do ustaleń, które niedawno oficjalnie podpisywał prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin. - Każdy, kto to czytał, zrozumie, że to polityczna schizofrenia - oświadczył mówiąc o porozumieniach mińskich z 2015 r.

Również w nieprzyjemny sposób skrytykował byłą szefową unijnej dyplomacji Federikę Mogherini. Powodem były jej słowa, w których uzależniała normalizację stosunków z Moskwą od przestrzegania tych zobowiązań. 

 

TVP Info/PR24/dad