Redakcja Polska

Korespondent Polskiego Radia towarzyszył Bidenowi. "Nigdy nie sądziłem, że polecę Air Force One z prezydentem USA"

02.06.2023 14:42
Prezydent Joe Biden wziął udział w ceremonii rozdania dyplomów kadetom Akademii Sił Powietrznych USA. Wizyta prezydenta w prestiżowej uczelni wojskowej znalazła się w centrum zainteresowania opinii publicznej nie tylko z powodu przemówienia prezydenta, ale również upadku Joe Bidena po zakończeniu składania absolwentom gratulacji. W podróży do Kolorado na pokładzie Air Force One towarzyszył prezydentowi USA korespondent Polskiego Radia Marek Wałkuski.
Korespondent Polskiego Radia towarzyszył Bidenowi
Korespondent Polskiego Radia towarzyszył BidenowiMarek Wałkuski

Marek Wałkuski jako jedyny zagraniczny dziennikarz był członkiem tzw. poolu prasowego, czyli niewielkiej grupy reporterów, która zawsze towarzyszy prezydentowi USA.

- To była spektakularna uroczystość, na którą składały się występy orkiestr wojskowych, wręczanie nagród, pokazowy przelot myśliwców oraz przemówienia. W swoim wystąpieniu Joe Biden mówił między innymi o konieczności dalszego wspierania Ukrainy. To była bardzo długa, ponad trzygodzinna uroczystość. Po wygłoszeniu swojego przemówienia Biden przez półtorej godziny gratulował każdemu z 920 absolwentów uczelni, którzy odbierali dyplomy. Gdy uścisnął dłoń ostatniemu absolwentowi, odwrócił się, aby wrócić na miejsce. Wtedy zaczepił nogą o worek z piaskiem i upadł - relacjonuje korespondent Polskiego Radia, który obserwował zdarzenie.

Biały Dom zapewnił, że prezydentowi nic się nie stało, ale informacja o upadku osiemdziesięcioletniego prezydenta szybko obiegła amerykańskie i światowe media. - Gdy pół godziny później Biden wracał na pokład Air Force One, wyglądał normalnie, choć nie podszedł do nas dziennikarzy - opowiada Wałkuski.

- Choć upadek wyglądał na niegroźny, może on stać się dla Bidena problemem politycznym w kampanii wyborczej 2024 roku, bo wielu Amerykanów ma wątpliwości, czy obecny prezydent USA ma fizyczne zdolności, by sprawować najwyższy urząd w państwie - mówi korespondent Polskiego Radia.

"Nigdy nie przypuszczałem, że polecę najsłynniejszym samolotem świata"

Prezydentowi Stanów Zjednoczonych wszędzie towarzyszy tzw. pool prasowy. Składa się on z ekipy telewizyjnej, dziennikarzy agencyjnych, depeszowca oraz fotoreporterów. Dziennikarze ci dzielą się zdobytymi informacjami z całym korpusem prasowym Białego Domu. To właśnie reporterzy z prezydenckiego poolu jako piersi poinformowali świat o zamachu na prezydenta Kennedy’ego, uchwycili aparatami fotograficznymi zamach na prezydenta Reagana i zarejestrowali reakcje George’a Busha na wiadomość o atakach z 11 września. Korespondent Polskiego Radia Marek Wałkuski od dwóch lat należy do poolu Białego Domu. Jest w nim jedynym dziennikarzem nie tylko z Polski, ale z całej Europy Środkowo-Wschodniej.

W przypadku podróży prezydenta USA samolotem Air Force One w skład poolu wchodzą z reguły dziennikarze amerykańscy. Obecność w tej grupie korespondenta zagranicznego jest zdarzeniem wyjątkowym. - Nigdy nie przypuszczałem, że polecę najsłynniejszym samolotem świata wraz z prezydentem USA - powiedział Wałkuski, który spędził na pokładzie Air Force One ponad 8 godzin.

- Weterani amerykańskiego dziennikarstwa, którzy od kilkudziesięciu lat pracują w Białym Domu, twierdzą, że żaden polski dziennikarz nie leciał nigdy wcześniej Air Force One - dodaje.

Samolot Air Force One to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli amerykańskiej prezydentury. Jest to zmodyfikowany na potrzeby prezydenta USA potężny Boeing 747-200 - dwupoziomowa maszyna o długości 70 metrów, rozpiętości skrzydeł 60 metrów i nieograniczonym zasięgu, dzięki zdolności do tankowania w powietrzu. W samolocie znajduje się sypialnia i salon prezydenta z prysznicem i siłownią, pokój biurowy, pomieszczenia dla doradców, kabiny dla oficerów Secret Service oraz strefa dla dziennikarzy.

- Lot Air Force One jest bardzo komfortowy: duże, wygodne fotele, najwyższej klasy obsługa i doskonałe jedzenie. Lot jest tak komfortowy, że nikt z naszej grupy przez całą podróż nie zapinał pasów. Po przelocie tą maszyną ciężko wrócić do klasy turystycznej - śmieje się Wałkuski, który na pamiątkę lotu Air Force One otrzyma specjalny certyfikat.


IAR/dad