Redakcja Polska

Mija 78 lat od brawurowej ucieczki z Auschwitz czterech więźniów

19.06.2020 12:40
78 lat temu z niemieckiego obozu Auschwitz zbiegli więźniowie: Kazimierz Piechowski, Eugeniusz Bendera, Stanisław Jaster i Józef Lempart. Była to jedna z najbardziej spektakularnych i brawurowych ucieczek w historii obozu. Na wolność wydostali się 20 czerwca 1942 r.
Auschwitz-Birkenau
Auschwitz-BirkenauJose Blasco Pitarch/Shutterstock

Inicjatorami ucieczki byli Piechowski i Bendera. Pierwszy z nich wraz z Jasterem pracował w magazynach zaopatrujących SS. Znajdowały się one w pobliżu obozu Auschwitz I. Bendera, z wykształcenia mechanik, a także Lempart, zakonnik z Wadowic, zatrudnieni byli w garażach zlokalizowanych nieopodal.

W maju 1942 r. Bendera dowiedział się, że trafił na listę do zagazowania. Ucieczka była jego jedyną szansą. Podzielił się tym z kolegą Kazimierzem Piechowskim. - Wiedziałem, że ucieczka z obozu centralnego była absolutnie niemożliwa i nie chciałem z nim o tym rozmawiać. Drążył mnie przez trzy dni. Wiedział, że znam niemiecki. W końcu się zgodziłem – wspominał Piechowski w 2012 r. w rozmowie z portalem edukacyjnym IPN pamiec.pl.

Bendera zaplanował, że wykradnie samochód komendanta obozu. Uciekinierzy potrzebowali jeszcze mundurów SS. Te można było zdobyć w magazynie.

Więźniowie postanowili uciec 20 czerwca. Wówczas wypadła sobota. Po południu esesmani myślami byli przy weekendowym wypoczynku.

Piechowski długo zastanawiał się, jak uciec, by nie doprowadziło to do niemieckich represji odwetowych na innych więźniach. Za każdego uciekiniera Niemcy mordowali dziesięć osób. - Wpadliśmy na pomysł, że musimy stworzyć fałszywe komando pracy. Jeśli ucieknie – nie będzie kogo ukarać. Na terenie obozu wszelki transport odbywał się zaprzęgiem ludzkim. Było wiele tzw. Rollwagenkommando (komando ciągnące wózek – przyp.red.), a najmniejsze musiało być czteroosobowe – wspominał Piechowski. Musieli zatem dobrać dwie osoby. Bendera zwerbował Lemparta. Piechowskiemu – w obawie przed represjami - odmówiło dwóch więźniów. Zgodził się Jaster.

W sobotę po pracy kapo przyprowadził więźniów do obozu. Wówczas zaczęli akcję. Pchając wózek, podjechali do bramy głównej z napisem "Arbeit macht frei". - Ja z żółtą opaską vorarbeitera (brygadzisty). Melduję: "Rollwagenkommando, Vorarbeiter 918 i trzech więźniów". Mimo ogolonych głów ze strachu włosy stały nam dęba. Szczęśliwie, frajer esesman nie sprawdził w księdze, czy nasze komando istnieje. Przepuścił nas - wspominał Piechowski.

Przywdzieli mundury, ukradli auto

Uciekinierzy przeszli do pobliskiego magazynu i tam zaopatrzyli się w mundury oraz broń. Piechowski, który znał język niemiecki, założył mundur oficerski. Pozostali mieli niższe szarże. Bendera wyprowadził z garażu samochód Steyer 220 i podjechał pod magazyn. Wysiadł i zameldował się. - Dostrzegł go strażnik z wieżyczki, ale nie zareagował; byłem już w mundurze SS - mówił Piechowski.

Uciekinierzy schowali broń w bagażniku, wsiedli do auta i ruszyli. Za pierwszym zakrętem zasalutował im esesman, przekonany, że ma do czynienia z prawdziwym oficerem. - Jedną ręką trzymał rower, w drugą palił papierosa. Jak nas zobaczył, to rzucił tego papierosa i łapę wyciągnął do góry - "heil Hitler". Gienek wtedy powiedział: "Widzisz Kazek, jakoś idzie". (…) Kawał dalej to już dwóch szło. Zobaczyli ten nasz samochód i "heil Hitler". To nas bawiło” – powiedział Kazimierz Piechowski w filmie dokumentalnym "Uciekinier".

Ostatnią przeszkodą na drodze do wolności byli strażnicy i szlaban na końcu ulicy, wiodącej od obozu. Strażnik go nie podnosił. - Wtedy uwierzyłem, że nam się nie udało. Myślami pożegnałem się już z mamą. W tym czasie dostałem silne uderzenie w kark. Syczący głos słyszę od Józka: "Kazek! Zrób coś". To mnie ocknęło. Widzę już – szlaban blisko. Otwieram prawe drzwiczki i wystawiam, żeby widzieli, szarżę i mówię: "Do jasnej cholery! Śpisz dupku tam, czy co? Otwieraj ten szlaban, bo ja ciebie obudzę. Esesman podskoczył. Szlaban poszedł do góry. Gienek włączył do przodu i suniemy naprzód. Wolność! - wspominał Piechowski w "Uciekinierze".

Jak dodał, ten moment sprawił, że czwórka uciekinierów poczuła się nie tylko wolna, ale i pewna siebie. - W każdej potyczce z SS będziemy walczyć, bo nasi koledzy w obozie już za nas nie odpowiadają – mówił.

Więźniowie porzucili później auto.

Zemsta władz obozu

Władze obozu rozesłało za nimi listy gończe. Po ucieczce w bloku 11 osadzony został niemiecki więzień Kurt Pachala, kapo magazynów, którego Gestapo podejrzewało o pomoc uciekinierom. Został skazany na śmierć głodową. Niemcy zamordowali także matkę Lemparta oraz rodziców Jastera. Dla więźniów w obozie ucieczka była jednak wydarzeniem, które podniosło ich na duchu.

Ucieczka odbyła się za wiedzą jednego z przywódców obozowego ruchu oporu Witolda Pileckiego, który dobrowolnie przedostał się do Auschwitz, by stworzyć w nim konspirację. Poprzez Jastera przekazał raport dowództwu AK.

Jaster nie przeżył wojny. Posądzony pomyłkowo o agenturalną działalność na rzecz gestapo został rozstrzelany w 1943 r. przez Podziemie. Pozostali przeżyli. Eugeniusz Bendera zmarł w latach 80. w Warszawie. Józef Lempart odszedł ze stanu duchownego i założył rodzinę. Zginął w wypadku samochodowym w 1971 r. W grudniu 2017 r. zmarł Kazimierz Piechowski.

W historii obozu Auschwitz próbę ucieczki podjęły co najmniej 802 osoby. Najwięcej było Polaków - co najmniej 396 osób. Ucieczka udała się 144. Większość z nich przeżyła wojnę. Niemcy zastrzelili podczas ucieczki lub zatrzymali później 327 osób. Los pozostałych 331 jest nieznany.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.


PAP PAP

PAP/dad