Euro 2020

Euro 2020: jak zatrzymać Hiszpanię? W piłkarskim "mission impossible" Polacy mogą mieć niespodziewane wsparcie

Ostatnia aktualizacja: 18.06.2021 09:00
Wszyscy kibice, którzy oglądali mecz reprezentacji Polski ze Słowacją, a także poprzedzające Euro mecze towarzyskie biało-czerwonych zdają sobie sprawę, że mecz z Hiszpanią, delikatnie mówiąc, nie będzie dla podopiecznych Paulo Sousy łatwym zadaniem. Co mogą zrobić Polacy, by zmniejszyć ryzyko kompromitacji i powalczyć choćby o remis z "La Roja"? 
Reprezentacja Hiszpanii
Reprezentacja HiszpaniiFoto: PAP/EPA/Julio Munoz / POOL

Transmisja meczu Polska - Hiszpania  na antenie radiowej Jedynki. Sprawozdawcami sobotniego spotkania - pierwszy gwizdek o godzinie 21.00 - będą Andrzej Janisz i Filip Jastrzębski.

Pod względem umiejętności piłkarskich Polacy, poza Robertem Lewandowskim, raczej nie mogą równać się ze swoimi rywalami. Jeżeli więc gracze Paulo Sousy do spotkania z ekipą z Półwyspu Iberyjskiego podejdą "z otwartą przyłbicą", konfrontacja może zakończyć się podobnym wynikiem co sławetny mecz za kadencji Franciszka Smudy, kiedy Polacy ulegli przyszłym mistrzom świata 0:6. 

baner grafika serwis Euro bez-Milika 1200 f.jpg
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY

"La Roja" ma jednak swoje problemy, które w pierwszej kolejce Euro obnażyli Szwedzi. Podopieczni Luisa Enrique wprawdzie pobili rekord mistrzostw Europy w liczbie wykonanych podań (917) i osiągnęli bardzo wysoki odsetek posiadania piłki (86 proc.), ale nie zdołali pokonać bramkarza "Trzech Koron" Robina Olsena i musieli się zadowolić bezbramkowym remisem - wynikiem, który Paulo Sousa i spółka z pewnością wzięliby w ciemno. Szwedzi mogli nawet wygrać, ale w końcówce doskonałej okazji nie wykorzystał Marcus Berg. 

Jak ekipa "Trzech Koron" dokonała tej sztuki? Oprócz sporej dozy szczęścia i kapitalnej postawy Robina Olsena między słupkami podstawą była taktyka zaordynowana przez trenera Janne Anderssona. - Mam swoja skrzynkę z bardzo precyzyjnymi narzędziami, którymi konstruuję drużynę, jej ustawienie, strategię i wszystkie warianty w zależności od tego z kim mamy grać, a późniejsze zmiany w zależności od przebiegu meczu są też przygotowane zawczasu - podsumował obrazowo selekcjoner. 

Trzymając się "budowlanej" terminologii, Szwedzi skupili się raczej na demontażu hiszpańskich akcji i sypaniu piachu w tryby maszyny obsługiwanej przez Luisa Enrique niż konstruowaniu misternych ataków na połowie rywali. Podopieczni trenera Anderssona zagrali systemem 1-4-4-2, ale właściwie tylko najbardziej wysunięci Isak i Berg przesuwali się pod bramkę Unaia Simona. W ataku Szwedzi stawiali na proste środki - długie piłki do szybkiego Isaka na ogół nie były zbyt celne, ale kilkukrotnie napastnik Realu Sociedad napędził stracha defensorom "La Roja".

Oprócz solidnej obrony, którą dowodził Victor Lindelof, poczynania grających u siebie Hiszpanów paraliżowała... murawa. - Boisko nam nie pomogło. Widziałem graczy najwyższej klasy, którzy zmagali się z prowadzeniem piłki, a zawodnicy też na to narzekali. Musimy mieć lepsze warunki, aby grać nasz futbol  - skarżył się po meczu selekcjoner Luis Enrique. 

Sprawa oparła się o... organa państwowe. - Każdy metr murawy, który możemy poprawić na kolejne spotkanie, zostanie poprawiony i wymieniony. Dołożymy wszelkich starań, żeby boisko było idealne. Robimy wszystko, by Sewilla po zastąpieniu Bilbao w ostatnim momencie, sprawdziła się jako gospodarz - zapewniają przedstawiciele andaluzyjskiego rządu.

Stadion La Cartuja w Sewilli, na którym Hiszpanie podejmą również naszą reprezentację, to jednak co najmniej zaskakująca lokalizacja dla meczów piłkarskich mistrzostw Europy. Obiekt z bieżnią lekkoatletyczną okalającą murawę znacznie ustępuje innym okolicznym stadionom (Sanchez Pizjuan Sevilli i Benito Villamarin, gdzie na co dzień gra Betis) nie tylko jeśli chodzi o atmosferę, ale jak się okazuje, również pod względem jakości murawy.

Ten fakt mogą wykorzystać biało-czerwoni. Nie od dziś bowiem wiadomo, że na kiepskiej nawierzchni łatwiej się gra drużynom, które są mniej zaawansowane technicznie i skupiają się przede wszystkim na defensywie. Gra z kontry wydaje się więc idealnym rozwiązaniem i chyba jedynym racjonalnym pomysłem na mecz z Hiszpanią.

Sęk w tym, że Szwedzi mogą pochwalić się bardzo szczelną defensywą (tylko 1 gol stracony w ostatnich 6 meczach), podczas gdy obrona reprezentacji Polski "przecieka" najbardziej od lat (aż 10 "wpuszczonych" bramek w analogicznym okresie). Trudno też porównywać poziom dyscypliny taktycznej i tempa gry obu drużyn.

Po ostatnich występach Wojciecha Szczęsnego nie sposób również oczekiwać, że z Hiszpanią zagra na poziomie Olsena z pierwszej kolejki Euro. Golkiper Evertonu obronił 5 strzałów, właściwie za każdym razem ratując skórę defensorom w bardzo trudnej sytuacji. Z kolei dwa ostatnie występy bramkarza Juventusu w biało-czerwonych barwach to dwa błędy prowadzące do utraty gola.

Polacy, mimo że walczą o awans do 1/8 finału Euro, mogą podejść do tego spotkania bez żadnej presji. Ta spoczywa bowiem na Hiszpanach, którzy zawiedli swoich "rozpieszczonych" wieloma latami dominacji kibiców i są murowanymi faworytami sobotniego meczu. Z kolei biało-czerwoni mogą zaskoczyć nas już chyba tylko na plus.

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl

Czytaj także:

Czytaj także

Euro 2020: Karol Linetty przeprosił kibiców za zachowanie kadrowiczów. "Uciekliśmy do szatni"

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2021 12:15
Pomocnik reprezentacji Polski Karol Linetty przeprosił na konferencji prasowej kibiców za zachowanie naszych piłkarzy po meczu ze Słowacją (1:2), którzy nie podziękowali fanom za doping. - Uciekliśmy do szatni i zrobiliśmy bardzo źle - tłumaczył. W rozmowie z Polskim Radiem pomocnik dodał, że przeglądał komentarze w sieci.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Euro 2020: kapitan musi wejść w buty lidera. Lewandowski przegoni demony przeszłości?

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2021 14:16
Emocje po przegranej ze Słowacją powoli opadają. W sobotę naszych piłkarzy czeka "mecz o wszystko" z Hiszpanią. Jeśli chcemy marzyć o dobrym wyniku, w buty lidera drużyny musi wejść Robert Lewandowski. Gwiazdor Bayernu Monachium znowu kiepsko zaczął bowiem wielki turniej. 
rozwiń zwiń