O braku zagrożeń dla Euro zapewniała w Sejmie wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.Chociaż resort nie widzi zagrożeń to jednak nasza dyplomacja prowadzi akcje prwencyjne w europejskich stolicach Pełczyńska-Nałęcz zapewniała, że resort spraw zagranicznych szanuje decyzje zachodnich polityków o bojkocie Euro 2012 na Ukrainie, jednak nie zgadza się z nimi. Jak argumentowała, mistrzostwa nie są wydarzeniem politycznym, ale ogólnoeuropejskim świętem sportowym, które przełamuje bariery.
W opinii wiceminister, bojkot byłby uzasadniony jedynie w przypadku znaczących naruszeń praw człowieka. Równocześnie przyznała, że MSZ z niepokojem odnotowuje wydarzenia polityczne u naszych wschodnich sąsiadów.
Minister sportu Joanna Mucha zaapelowała dziś do polskich polityków, by nie wykorzystywali Euro do prowadzenia wewnętrznych sporów politycznych. Jak podkreśliła, byłoby niedobrze, gdyby Polska zaprzepaściła największą w historii szansę promocji swojego wizerunku. "Po raz kolejny ponawiam apel, abyśmy nie wykorzystywali turnieju do prowadzenia polityki wewnętrznej, bo jest to nasz wspólny turniej" - przekonywała minister sportu w dziś w Sejmie.
Mucha podkreślała, że przyznanie Polsce organizacji turnieju wraz Ukrainą jest obok ubiegłorocznej polskiej prezydencji w UE "największą szansą wizerunkową i promocyjną dla Polski, która kiedykolwiek się zdarzyła".
"Bardzo niedobrze byłoby, żebyśmy własnymi działaniami te szanse zaprzepaścili. (...) Przez pięć lat przygotowywaliśmy się do tego turnieju wspólnie. Bardzo żałuję, że na finiszu, na ostatniej prostej nie uczestniczycie razem z nami w przygotowaniu turnieju, który nie jest ani turniejem Platformy Obywatelskiej, ani PSL, tylko turniejem Polski i Ukrainy. Bardzo nad tym ubolewam" - mówiła Mucha.