Piotr Ibrahim Kalwas "DOM" - książka pod patronatem Dwójki

Ostatnia aktualizacja: 11.01.2010 16:20
Rozglądam się dyskretnie dookoła. Wszyscy milczą. Stygną słodkie jak ulepek kawy i herbaty Egipcjan. Od strony morza zbliża się stary ślepiec. Biała galabija, czerwona kufija – arafatka na ramionach. Z daleka wygląda, jakby tańczył, ale to tylko jego dziwne, nieskoordynowane, porażone bezdenną czernią wiecznego mroku ruchy. Spieczone słońcem usta wyrzucają z serca i trzewi jakąś rozpaczliwą, błagalną pieśń.

Myślę o jałmużnie dla niego. Zastanawiam się, czy aby na pewno mam w portfelu drobne i ile powinienem mu dać. Czy pół, czy całego funta? A może dwa? Jest przecież niewidomy, jego los jest dużo gorszy niż na przykład los Baby z Brodą, która ma piękne zielone oczy. Dwa funty, a może jeszcze więcej? Przecież go opisuję; on jest teraz przed Twoimi oczami. Stoi przed Tobą, gdziekolwiek to czytasz, tak jak teraz stoi przede mną, na sharia Amr El Ngoumy w Sidi Bishr. Opisując go i zatrzymując jego tragedię na stronach tej książki, korzystam z jego nieszczęścia, zarabiam na nim. Jak powinienem mu się za to odwdzięczyć? Nie, to chyba nawet nie jest odwdzięczenie, to jest zapłata za rolę, niczym dla aktora w sztuce czy filmie. Nawet statysta w filmie dostaje swoją dolę, a ten ślepiec w mojej książce, no ile...?

Piję mój sok i rozmyślam dalej, ale na tej zasadzie powinienem jakoś odwdzięczać się wszystkim ludziom, których opisuję w swoich książkach, albo przynajmniej tym biednym, a w krajach, w których bywam, jest ich zazwyczaj bez liku. Nie mogę im wszystkim zapłacić, bo sam stanę się jednym z nich. A może właśnie tak powinno być? Może tak by było sprawiedliwie? Coś za coś? Oddać wszystko w zamian za książkę. W zamian za Księgę.

Autor o książce:

Na tyłach mojego aleksandryjskiego domu stoi opuszczona willa. Pod jej obdrapaną ścianą znalazłem dogorywający krzak dzikich, zielonych pomidorów. Odkąd tu zamieszkałem, codziennie je podlewam, a one odżyły, rosną i pną się triumfalnie do góry. Na ścianie willi, obok drzwi wejściowych, wypatrzyłem ledwo widoczne, zamazane napisy w greckim alfabecie. W klatkach innych starych domów odkrywam litery hebrajskie, tureckie, arabskie... Morze przywiewa zapach glonów, rytmy rembetiko i piosenki w ladino. Aleksandria jest jak rozłożona Księga.
Al-Iskanderija.
Codziennie chodzę jej wąskimi ulicami, szukając duchów poetów, filozofów, artystów i szaleńców. Szukając śladów samego siebie. O tym jest ta książka: o poszukiwaniu.

WIĘCEJ O KSIĄŻCE >>> www.jankawydawnictwo.pl

Piotr Ibrahim Kalwas (ur. w 1963 w Warszawie) jest autorem czterech książek: „Salam” (2003), „Czas” (2005), „Drzwi” (2006) i „Rasa mystica” (2008). W każdej z nich stwarzał odrębny świat, a kreślił obrazy wyraziste, szczegółowe i niezwykle sugestywne. Ambicje uważnego obserwatora łączył przy tym od początku ze skłonnościami rasowego filozofa, który niczego i nigdy nie recenzuje z wyższością, lecz pragnie rzeczywistość zrozumieć; stawia jej niepokojące pytania, rozbijając stereotypy w myśleniu o Innych i narosłe przez wieki przesądy. Jego podróże na Bliski i Daleki Wschód są nieustanną konfrontacją sposobów myślenia, stylów bycia, typów emocji, skali ludzkiego niespełnienia i odradzającej się wiary w Dobro.
Powiada o sobie, że to przez islam, który przyjął na przełomie tysiącleci, stał się obywatelem świata.
Nie jest to punkt widzenia łatwy do przyjęcia po pamiętnym zniknięciu z nowojorskiego pejzażu dwóch symbolicznych wież, ale wraz z lekturą kolejnych książek (a szczególnie po najnowszej, zatytułowanej „Dom”) coraz trudniej go ignorować. Kalwas przekonuje nie tylko ideami, obecnymi w jego książkach, ale przede wszystkim ich językiem i sposobem widzenia świata. Zarówno ludzi, jak i przedmioty opisuje z niezwykłą czułością, nadając im godność, jaka należna jest każdemu istnieniu, opromieniając boskim bez mała blaskiem.
To pisarz, który – jak mało kto – wytrąca nas, Europejczyków, z błogiego samozadowolenia.

Autor o sobie:


Urodziłem się w rodzinie inteligenckiej, z matki strony jak najbardziej polskiej, ze strony ojca o historii skomplikowanej i niejasnej, o zamglonych, dalekich korzeniach sięgających średniowiecznej Hiszpanii i jej narodów.
Do pamiętnego roku 1989 mieszkałem w Polsce, kończąc kilka szkół i zdobywając z trudem maturę. Potem wyjechałem za chlebem do Skandynawii, gdzie spędziłem 3 lata. Po powrocie przez pierwszą dekadę tzw. Wolnej Polski zajmowałem się takimi bzdurami, że szkoda pisać. W 2000 roku przyjąłem islam i wyjechałem jeszcze dalej. Otworzyły się przede mną bramy miast, w które wszedłem i napisałem cztery książki o Spotkaniu z Innym. Wreszcie postanowiłem założyć swój dom w egipskiej Aleksandrii. Siedząc na balkonie i wpatrując się w fale Morza Sródziemnego, nie mogę pozbyć się wrażenia, że zatoczyłem ogromne, wielowiekowe koło, że wróciłem.