Idea koncertowania w muzyce Zachodu. Początki i apogeum

Ostatnia aktualizacja: 27.01.2019 16:54
W audycji "Między dźwiękami" prześledziliśmy tę drogę, słuchając znakomitych interpretacji.
Audio
  • Idea koncertowania w muzyce Zachodu. Początki i apogeum (Między dźwiękami/Dwójka)
Fragment obrazu Gerrita van Honthorsta
Fragment obrazu Gerrita van HonthorstaFoto: Shutterstock/Everett - Art

Koncerty na różne instrumenty, a także concerti grossi, należą do arcydzieł muzyki baroku, stanowią podsumowanie jej najwyższych osiągnięć, a zarazem otwierają nowe horyzonty następnej epoki. Trzeba jednak uświadomić sobie, że zanim powstały te dzieła, idea koncertowania – współzawodniczenia czy współdziałania – była już w muzyce Zachodu od dawna zakorzeniona. Nie każdy pamięta jej skromne początki, kiedy to wenecki kapelmistrz z bazyliki św. Marka – Adrian Willaert – napisał psalmy na dwa dialogujące ze sobą chóry. Ta technika zyskała uznanie w Wenecji, szybko też rozpowszechniła się w Europie, jej apogeum to twórczość Giovanniego Gabrielego (organisty bazyliki), który jest mistrzem w stosowaniu silnych kontrastów kolorystycznych, dynamicznych,  łączeniu i różnicowaniu kilku chórów głosów i instrumentów.

Barwne, efektowne dzieła Gabrielego to zaledwie początek nowego sposobu myślenia, wykorzystania możliwości, jakie niosło ze sobą koncertowanie głosów i instrumentów. Kolejne kroki postawi Claudio Monteverdi już w pierwszej dekadzie XVII w. (w Orfeuszu i Nieszporach Maryi Panny), traktując koncertujące instrumenty z wielkim wyrafinowaniem i finezją. Rozwój muzyki czysto instrumentalnej w XVII w. postępuje z fantastyczną szybkością, już w latach 70. pojawiają się pomysły koncertowania dwóch odrębnych grup: małej solowej (concertino) i dużej orkiestry smyczkowej. Tak pisze w wielu swych ariach Alessandro Stradella (oratorium San Giovanni Battista, ale też kantaty). A to dzieje się zanim jeszcze Arcangelo Corelli skodyfikuje i utrwali nową formę concerto grosso opartą na strukturalnym dialogu dwóch (nierównej wielkości) podmiotów.

Pomnikowa edycja Corellego (op. 6, 1714 r.) stała się inspiracją dla wielu twórców nie tylko włoskich, ale też takich jak Haendel i Bach. Haendel (swoim zwyczajem) traktuje model Corellego z wielką swobodą, choćby zmienia często obsadę concertina, przede wszystkim jednak nadaje całości rysy dramatyczne, teatralne. Bach (w Koncertach brandenburskich) nie tylko wprowadza do concertina instrumenty dęte (nawet rogi i trąbki), ale także wykorzystuje klawesyn – instrument realizujący partię basu cyfrowanego – jako solistę-wirtuoza (V Koncert), wprowadzając w tej partii wszystkie najbardziej zaawansowane środki techniki klawiszowej baroku. Gdy do tego dodamy jeszcze koncerty Antonia Vivaldiego, choćby te na skrzypce czy flet prosty, w których kompozytor maluje genialne obrazy natury, co każe mu wymyślać niespotykane przedtem efekty dynamiczne czy artykulacyjne, ujrzymy rozległą, fascynującą panoramę, której wielobarwne bogactwo zostanie w następnej epoce (klasycyzmu) nieco ograniczone. Technika koncertująca kwitnie ponadto we wszystkich formach, dość wspomnieć niezliczone arie (z oper i oratoriów) z koncertującymi instrumentami – te kantylenowe i te di bravura, oddające świat wielkich emocji, właściwych dla tej burzliwej epoki.

***

Tytuł audycji: Między dźwiękami 

Prowadziły: Ewa Obniska i Magdalena Łoś

Data emisji: 27.01.2018

Godzina emisji: 21.00

pg

Czytaj także

Walka karnawału z postem

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2019 09:00
Po okresie Adwentu i nastroju oczekiwania, po świątecznych rytuałach i towarzyszącej im muzyce, stanęliśmy po stronie karnawału, gdyż w naturze cenna jest równowaga.
rozwiń zwiń