Między sukcesem a rozczarowaniem. Rok 2025 w polskim teatrze

Ostatnia aktualizacja: 29.12.2025 17:40
Zmiany dyrekcji, głośne premiery, artystyczne ryzyko i powracające tematy społeczne. Do tego wyczekiwane premiery i głośne recenzje – taki był mijający rok w polskim teatrze. O tym, co wzbudzało emocje, a co przeszło bez echa, opowiedział w Dwóje teatrolog i krytyk Dominik Gac.
Jednym z szeroko omawianych spektakli w 2025 roku były Termopile Polskie w reż. Jana Klaty w Teatrze Narodowym w Warszawie. N.z. Danuta Stenka (L) i Oskar Hamerski (P) podczas próby dla mediów
Jednym z szeroko omawianych spektakli w 2025 roku były "Termopile Polskie" w reż. Jana Klaty w Teatrze Narodowym w Warszawie. N.z. Danuta Stenka (L) i Oskar Hamerski (P) podczas próby dla mediówFoto: PAP/Tomasz Gzell

– To był rok, w którym wiele się działo. Nad podziw wiele – mówił w Dwójce Dominik Gac. – Wymieniło się mnóstwo dyrekcji w całym kraju i rozkręciła się na dobre karuzela konkursowa zainicjowana przez poprzednią minister kultury, a kontynuowana przez obecną – wyliczał gość "Wybieram Dwójkę'. 

Posłuchaj rozmowy w audycji "Wybieram Dwójkę" >>> 

Jan Klata za sterami Teatru Narodowego

Wśród najgłośniejszych zmian wymienionych w Dwójce znalazło się nazwisko Jana Klaty, który zastąpił Jana Englerta na stanowisku dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie. – To przypadek, w którym zmienia się nie tylko dyrektor, ale i sposób myślenia o teatrze. Klata jest artystą o wyrazistym języku, który ma zarówno rzesze zwolenników, jak i przeciwników – komentował krytyk.

Nowych dyrektorów zyskały także Teatr Powszechny w Warszawie (Maja Kleczewska) i Teatr Polski we Wrocławiu (Michał Zadara). – Pierwsza weryfikacja następuje po ich premierze. W tych trzech przypadkach już ją mamy za sobą – wyjaśnił Dominik Gac.

Czytaj także:

Pierwsze premiery: od "Termopil polskich" po "Sublokatorkę"

Zdaniem krytyka najlepiej wypadł Jan Klata, który rozpoczął dyrekcję w Narodowym spektaklem "Termopile polskie" Tadeusza Micińskiego. – To jedna z najgłośniejszych premier roku. Spotkała się raczej z przychylną, zniuansowaną opinią krytyki. Jeśli ktoś lubi teatr Klaty, będzie zachwycony. Jeśli ktoś zdążył się nim zmęczyć, nie zmieni zdania – zaznaczył.

Nieco chłodniej przyjęto debiut dyrektorski Maji Kleczewskiej w Teatrze Powszechnym. Był to spektakl "Sublokatorka" według prozy Hanny Krall. – To był hołd dla wybitnej pisarki, ale niespecjalnie przysłużył się teatrowi Kleczewskiej. To kolejna opowieść o Holokauście, w której zabrakło aktualnego kontekstu. Choćby refleksji nad współczesnym Izraelem czy antysemityzmem. Świadome pominięcie tych wątków osłabiło temperaturę tematu – wybrzmiało w Dwójce. 

W Teatrze Polskim we Wrocławiu Michał Zadara rozpoczął dyrekcję od adaptacji dwóch opowiadań Olgi Tokarczuk pod tytułem "Prawdziwa historia"

Zwrot w kierunku ludowości

W mijającym roku szczególnie wyraźnie wyróżniało się w teatrze zwrócenie uwagi ku wątkom ludowym. – Ten nurt zaczął się dekadę temu, od spektaklu "W imię Jakuba S." w reżyserii Moniki Strzępki, według tekstu Pawła Demirskiego. Dziś wraca, ale już na mieszczańskie sceny – zauważał w Dwójce Dominik Gac.

Przykładem mogą być warszawskie premiery: m.in. "Chłopki" w Teatrze Współczesnym, w reżyserii Sławomira Narlocha oraz "Grupa krwi" Anny Wakulik w Teatrze Ateneum. – To ciekawe zjawisko: odważne tematy o dziedziczeniu klasowym i pamięci historycznej trafiają dziś na konserwatywne sceny. Albo ten zwrot się skończył, albo właśnie dojrzewa do pełnego głosu – zaznaczono. 

Nowe pokolenie na deskach polskich teatrów 

– Mariusz Gołosz to dziś jedno z najczęściej granych nazwisk w polskiej dramaturgii. Jego teksty pojawiają się od Szczecina po Rzeszów – podkreślał gość audycji.  Wśród młodych reżyserów wymienia też Kamila Białaszka, autora rapowego "Pana Tadeusza" z Teatru Polskiego w Poznaniu, oraz Katarzynę Minkowską, której spektakle należą do najbardziej komentowanych w ostatnich latach.

Silne ośrodki teatralne powstają także poza głównymi centrami. – Olsztyn, Teatr im. Stefana Jaracza pod dyrekcją Pawła Dobrowolskiego, to dziś ważna scena. Reżyserują tam Klata i Minkowska, ale też twórcy młodszego pokolenia. Wałbrzych z kolei wraca do swojego dziedzictwa – wystawiono tam ponownie "Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty" Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego – wyliczał w Dwójce krytyk.

Czytaj także:

Bez olśnień ale z miłymi wieczorami

Czy coś naprawdę olśniło krytyka w mijającym roku? – Nie, nie miałem takich doświadczeń. Ale miałem wiele miłych wieczorów w teatrze – przyznał. Wśród wymienionych spektakli Dominik Gac wyróżnia "Magiczną ranę" Doroty Masłowskiej w Teatrze Studio oraz "Mireczka" w Olsztynie. – Nie widziałem przedstawienia, po którym chciałbym wstać i bić brawo. Choć wstawanie stało się dziś nowym zwyczajem wszystkich publiczności. To chyba efekt popandemiczny – podsumował z uśmiechem. 

***

Tytuł audycjiWybieram Dwójkę

ProwadzenieJakub Kukla

Gość: Dominik Gac (teatrolog i krytyk)

Data emisji: 29.12.2025

Godz. emisji: 16.30

zch

Czytaj także

Kochała ludzi, którzy kochali teatr. Jaka była Aleksandra Śląska?

Ostatnia aktualizacja: 22.12.2025 12:10
Żyła teatrem, a do spraw z nim związanych podchodziła z wielką powagą. Aleksandra Śląska była jedną z najwybitniejszych polskich aktorek. Była także pedagogiem, reżyserką, człowiekiem o niezwykłej dyscyplinie i wewnętrznym blasku. Tę wybitną postać, wraz z naszymi gośćmi, przypomnieliśmy w audycji "Dwójka na miejscu".
rozwiń zwiń