Komputery wykonują doskonałe kopie, identyczne z oryginałem do miliardowych centymetra. Ale są i inne rozwiązania: szwajcarski ekspert zaraził drewno specjalnymi gatunkami grzyba, aby zmienić jego właściwości akustyczne. Tak powstały skrzypce, których brzmienie trudno odróżnić od legendarnego stradivariusa.
Jak donosi strona internetowa Max Delbruck Center for Molecular Medicine, wszystko dlatego, że grzyb zmienił właściwości drewna. Jego gęstość jest mniejsza, co sprawia, że dźwięk rozchodzi się w nim szybciej. To zaś jedna z ważniejszych cech idealnego drewna na instrumenty. Stradivari dobrze o tym wiedział.
Stradivari żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Tworzył instrumenty tak doskonałe, że obrosły legendą. Ich wyjątkowość zapewniało m.in. drewno pochodzące z drzew rosnących w wyjątkowo zimnym okresie, gdy zimy były wówczas długie, a lata chłodne. Drewno przyrastało wówczas powoli, było równomierne zbudowane, nie za gęste i miało duży współczynnik elastyczności.
Nie każdy wirtuoz może sobie pozwolić na arcydrogiego stradivariusa, ale każdy chciałby mieć taki instrument. Stąd nieustające próby naukowców. Prof. Francis W. M. R. Schwarze z laboratoriów Empa w St. Gallen zwrócił uwagę na dwa gatunki mikroskopijnych grzybów (Physisporinus vitreus i Xylaria longipes), atakujące norweskie świerki i jawory, dwa gatunki ważne w lutnictwie.
Grzyby te zmieniają właściwości rezonansowe drewna. - Grzyby atakujące drewno normalnie zmniejszają jego gęstość. Niestety, jednocześnie zmniejszają też prędkość rozchodzenia się w drewnie fal dźwiękowych - tłumaczy badacz. - P. vitreus i X. longipes są pod tym względem wyjątkowe - dodaje. - Niszczą ściany komórek tkanki drzewnej i sprawiają, że stają się one coraz cieńsze. Mimo tego nawet na późnym etapie rozkładu drewna zachowują strukturę stanowiącą sztywne rusztowanie, przez którą wciąż bezpośrednio rozchodzą się fale dźwiękowe. Wzrost grzybów trzeba jednak w odpowiednim momencie zatrzymać.
Grzyby nie zmieniają też współczynnika elastyczności drewna - zaatakowane przez nie drewno znosi wyginanie tak dobrze, jak drewno niezagrzybione. Dzięki temu lutnik może wyginać je i nadawać upragniony kształt.
Efekty współpracy Schwarze'a i lutników, Martina Schleske i Michaela Rhonheimera, można było poznać na własne uszy podczas specjalnego pokazu. Niewidoczny dla publiczności brytyjski skrzypek Matthew Trusler grał na różnych skrzypcach, w tym na prawdziwym Stradivariusie. Zarówno jury złożone z ekspertów, jak i większość publiki uznała dźwięk skrzypiec z zagrzybionego drewna za prawdziwego Stradivariusa.
Do 2014 roku ma powstać 30 instrumentów z mikodrewna. Będą na pewno tańsze niż ich pierwowzory z Cremony.
(ew/PAP)
Komputery wykonują doskonałe kopie, identyczne z oryginałem, co do miliardowych części centymetra. Ale są też inne rozwiązania: szwajcarski ekspert zaraził drewno specjalnymi gatunkami grzyba, aby zmienić jego właściwości akustyczne. Tak powstały skrzypce, których brzmienie trudno odróżnić od legendarnego Stradivariusa.
Jak donosi strona internetowa Max Delbruck Center for Molecular Medicine, wszystko dlatego, że grzyb zmienił właściwości drewna. Jego gęstość jest mniejsza, a to sprawia, że dźwięk rozchodzi się w nim szybciej. To zaś jedna z ważniejszych cech idealnego materiału na instrumenty. Stradivari dobrze o tym wiedział.
Stradivari żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Tworzył instrumenty tak doskonałe, że obrosły legendą. Ich wyjątkowość zapewniało m.in. drewno pochodzące z drzew rosnących w wyjątkowo chłodnym okresie, gdy zimy były długie, a lata chłodne. Drewno przyrastało wówczas powoli, było równomierne zbudowane, nie za gęste i miało duży współczynnik elastyczności.
Nie każdy wirtuoz może sobie pozwolić na arcydrogiego Stradivariusa, ale każdy chciałby mieć taki instrument. Stąd nieustające próby naukowców. Profesor Francis W. M. R. Schwarze z laboratoriów Empa w St. Gallen zwrócił uwagę na dwa gatunki mikroskopijnych grzybów (Physisporinus vitreus i Xylaria longipes), atakujące norweskie świerki i jawory. To także dwa gatunki ważne w lutnictwie, bowiem zmieniają właściwości rezonansowe drewna.
- Grzyby atakujące drewno zawsze zmniejszają jego gęstość. Niestety jednocześnie zmniejszają też prędkość rozchodzenia się fal dźwiękowych - tłumaczy badacz. - P. vitreus i X. longipes są pod tym względem wyjątkowe. Niszczą ściany komórek tkanki drzewnej i sprawiają, że stają się one cieńsze. Mimo to, nawet na późnym etapie rozkładu, drewno zachowuje strukturę stanowiącą sztywne rusztowanie dla rozchodzących się fal dźwiękowych. Wzrost grzybów trzeba jednak w odpowiednim momencie zatrzymać.
Co istotne, te gatunki nie zmieniają też współczynnika elastyczności drewna: zaatakowany przez nie materiał znosi wyginanie tak dobrze, jak drewno niezagrzybione. Dzięki temu lutnik może wyginać go i nadawać upragniony kształt.
Efekty współpracy Schwarze'a oraz lutników, Martina Schleske i Michaela Rhonheimera, można było poznać na własne uszy podczas specjalnego pokazu. Niewidoczny dla publiczności, brytyjski skrzypek Matthew Trusler grał na różnych instrumentach, w tym na prawdziwym Stradivariusie. Zarówno jury złożone z ekspertów, jak i większość publiki uznała dźwięk skrzypiec z zagrzybionego drewna za autentycznego Stradivariusa.
Do 2014 roku ma powstać 30 instrumentów z mikodrewna. Będą na pewno tańsze niż ich pierwowzory z Cremony.
(ew/PAP)