Powstał Instytut Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich. Jaką ma misję?

Ostatnia aktualizacja: 30.01.2024 16:00
Po niemalże dwóch latach intensywnych prac modernizacyjno-budowlanych, 20 stycznia w Ludźmierzu, otwarty został nowy oddział Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ – Instytut Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich.
Audio
Otwarcie Instytutu Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich.
Otwarcie Instytutu Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich.Foto: Kinga Ptak MCK Sokół

Ludźmierz – pępek karpackiej kultury w Polsce

Ludźmierz położony w bezpośrednim sąsiedztwie Nowego Targu, to wyjątkowe miejsce znane z sanktuarium maryjnego – centrum wielu pielgrzymek. Ludźmierz od dawna słynie także z poszanowania tradycji i pamięci o przodkach. To tutaj w domu podhalańskim już od 1973 roku znajduje się siedziba związku Podhalan w Polsce. To właśnie tu, po dokonaniu modernizacji (m.in. udostępnienie go dla osób z niepełnosprawnościami) i rozbudowy, otwarto Instytut Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich.

Warto pamiętać, że kultura Karpat jest niejednorodna i rozległa – obejmuje pasma górskie Słowacji, Węgier, Austrii, Czech, Serbii, Rumunii i Ukrainy. Instytucja w Ludźmierzu ma służyć nie tylko mieszkańcom Podhala, ale w ogóle Polski i całego łuku Karpat jako dostępna dla wszystkich, szukających swoich korzeni i zainteresowanych dziedzictwem.

Dokumentować i chronić

Instytut Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich ma być miejscem dokumentowania i zachowywania ogromnej spuścizny kulturowej. Wchodzi w nią choćby dziedzictwo niematerialne, jak kultura oralna, muzyka czy obrzędowość, ale i stroje. Siedziba Instytutu została wyposażona w nowoczesny sprzęt do archiwizacji i digitalizacji, co umożliwi także prowadzenie szkoleń i zajęć. Znalazły się tu także specjalistyczne pracownie, między innymi etnograficzna, etnomuzykologiczna etnochoreograficzna, pracownia sztuki ludowej i rzemiosła artystycznego. Oczywiście Dom Podhalański w Ludźmierzu wciąż pozostanie także siedzibą Związku Podhalan. O współpracy tych dwóch instytucji opowiadali dyrektor Małopolskiego Centrum Kultury Sokół Andrzej Zarych i prezes Związku Podhalan w Polsce Julian Kowalczyk. Opiera się ona m.in. na wymianie potencjałów – ludzkiego i finansowego – dzięki czemu pasjonaci kultury karpackiej mają możliwość realizowania projektów kulturalnych, naukowych, edukacyjnych.

Plan działania Instytutu Dziedzictwa Niematerialnego Ludów Karpackich

- Będziemy to robić nie tylko w Ludźmierzu. Instytut tutaj będzie centrum, ale my będziemy organizować „szkółki” w całej Małopolsce. To będzie tętniło życiem. Sokół już organizuje takie szkółki muzykowania na terenie wielu powiatów Małopolski. Kiedyś dzięki unijnym środkom realizowaliśmy takie małopolskie osadniki tradycji, gdzie uczyliśmy i kowalstwa, i różnych właśnie zanikających umiejętności typowych dla tradycyjnej wsi – wspominał Andrzej Zarych. - To jest miejsce, w którym będziemy rozwijać to, co się dzieje od lat w Sokole. I to będzie współpraca z wszystkimi. Chcemy przygotować się ofertę dla seniorów. Chcemy tutaj skupiać ludzi dorosłych, ale także dzieci.

Dyrektor Małopolskiego Centrum Kultury Sokół ma wizję współpracy z innymi krajami łuku Karpat. Członkami honorowej rady programowej Instytutu są przedstawiciele i Czech i Słowacji i Rumunii, i Węgier. Zapewne dołączy też przedstawiciel Ukrainy.

- To fachowcy. Od Rady oczekujemy wsparcia merytorycznego, wskazywania kierunków, w które też powinniśmy iść dziedzictwo niematerialne. To jest ta część dziedzictwa, która najszybciej ulega zmianom, przekształca się – dodał Zarych.

 Już teraz można do niego zaglądać i podziwiać między innymi dwie ekspozycje. Pierwszą z nich jest wystawa strojów ludowych Małopolski i Karpat, pochodząca ze zbiorów Patryka Rutkowskiego. Drugą – wystawa malarstwa i tkaniny zmarłego w 2012 roku artysty z Białego Dunajca, Władysława Trebuni-Tutki.


Śpiewaczka flamenco Rocío Bazán w obiektywie Remedios Malvarez Baez Śpiewaczka flamenco Rocío Bazán w obiektywie Remedios Malvarez Baez

Czar i dramatyzm flamenco

Przenosimy się do Andaluzji. Wybitna śpiewaczka flamenco Rocío Bazán, artystka kompletna, dysponująca ogromnym dorobkiem odwiedzi Polskę! Jej kariera rozpoczęła się w 2002 roku, kiedy w wielkim stylu wygrała dwa najważniejsze konkursy wokalne poświęcone muzyce flames. Od tej pory występuje na całym świecie zarówno ze swoimi recitalami solowymi, jak i w zespołach tanecznych.

Okazja do zobaczenia tej artystki na żywo w Warszawie już w najbliższy czwartek, 1 lutego o 19.00 w Teatrze Ochoty. Tam zespół Los Primos zaprezentuje fascynujący koncert pełen muzyki i tańca flamenco. O sztuce flamenco opowiadała nam tancerka Marta Dębska, która pojawi się na scenie podczas czwartkowego koncertu.

- Flamenco jest niezwykle emocjonalne. Tam emocje są podane bez znieczulenia. Wszystko jest niezwykle intensywne, takie aż do granic, do bólu. Na pewno błędnym wyobrażeniem jest, jakby wrzucanie flamenco do tego samego worka co muzyka i taniec latynoamerykański, ponieważ latino ma energię dużo bardziej beztroską i radosną. Tymczasem we flamenco jest taka drama.

Ponieważ tańce flamenco często opowiadają o trudnych emocjach, w strojach najczęściej dominuje czerń. Teksty pieśni opowiadają o dramatycznych momentach w życiu – dotyczących nieszczęśliwej miłości, konfliktów w rodzinie, Sytuacji upokorzenia, biedy, rozczarowania, zetknięcia się ze śmiercią osoby bliskiej.

- Te wszystkie emocje znajdują ujście w śpiewie głębokim. Stąd ta technika, która oczywiście wywodzi się z muzyki arabskiej, pełnej ozdobników. Te pieśni mają bardzo określoną melodykę. Nasze ucho nie jest przyzwyczajone do tej tonacji, bo większość pieśni jest w tonacji fryzyjskiej. W związku z tym melodia jest dla nas niezrozumiała, ale te melodie są bardzo ściśle określone tradycją, a każdy śpiewak w sposób niezwykle precyzyjny i świadomy dobiera melizmaty i ozdobniki, jak również takie momenty lamentu czy zawodzenia. To są bardzo wyćwiczone i określone techniki wokalne!

Pieśni flamenco śpiewają zazwyczaj kobiety, na gitarze przeważnie grają mężczyźni, choć współcześnie widzi się z nią coraz więcej kobiet. Marta Dębska widzi w tym wpływ tradycji, ale i ludzkiej anatomii. W tańcu dominuje płeć piękna, ale mężczyzn także nie brakuje.

- Trzeba wiedzieć, że flamenco tańczy się solowo, a nie w parze, więc nie ma tańca w par. Że mężczyźni również tańczą solo. Tańczy się te same kroki, te same choreografie. Kobiety uczą się tańczyć u mężczyzn, mężczyźni u kobiet. Natomiast właśnie z naturalnej budowy ciała naturalnej ekspresji kobiecej i męskiej wynika to, że ten taniec inaczej wygląda. Można powiedzieć, że od kobiet się oczekuje więcej takiej pracy ciałem. Ruchów, rąk dłoni, bioder.. Taniec męski jest bardziej powściągliwy i bardziej oparty na stepowaniu.

 

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Aleksandra Faryńska

Data emisji: 30.01.2024

Godzina emisji: 15.15