Jak podkreślał Lech Wałęsa, jego wizja wolnej Polski dość znacząco różniła się od naszej dzisiejszej rzeczywistości. - Walczyłem o system prezydencki, o masowe uwłaszczenie i tym podobne pomysły, ale naród wybrał inne. Trudno jest mi więc dyskutować, bo to nie jest do końca to, o co mi chodziło. Spełniłem połowę swoich planów. Doprowadziłem do wolności, a następnie przekazałem to zwycięstwo biurokracji, politykom i demokracji - tłumaczył gość "Sygnałów dnia".
Za największe błędy III RP były prezydent uznał finansowanie partii z budżetu państwa, złą ordynację wyborczą i zły regulamin Sejmu oraz niesprawiedliwą prywatyzację.
Lech Wałęsa weźmie udział w części oficjalnych uroczystości w 25. rocznicę wyborów 4 czerwca. Jest jednak zdania, że są lepsze daty do świętowania zwycięstwa demokracji w Polsce. - To było częściowe zwycięstwo, bo tylko 35 procent mandatów w Sejmie zostało przyznanych przedstawicielom opozycji. W przyszłości młodzież może więc powiedzieć: Jak oni mogli się zgodzić na ograniczoną wolność? To jakiejś kłamczuchy - przekonywał były prezydent.
Dodał, że lepszy do świętowania byłby 31 sierpnia albo rocznica porozumienia Jóźwiak-Malinowski-Wałęsa, które rozbijało koalicję większościową generała Wojciecha Jaruzelskiego. - To się lepiej nadaje na dzień wolności niż 4 czerwca. Mnie to nie przeszkadza, ale to nie jest trafne - podkreślał gość Jedynki.
Lech Wałęsa: wiele bitew z gen. Jaruzelskim przegrałem, ale wojnę wygrałem >>>
Lech Wałęsa poinformował, że prawdopodobnie spotka się z Barackiem Obamą, który przyleci do Polski na obchody rocznicy wyborów 4 czerwca '89. Nie chciał jednak zdradzić żadnych szczegółów.
Na koniec były prezydent odniósł się do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Jego zdaniem Rosja w dalszej perspektywie jest skazana na porażkę. - Nie tak buduje się obecny świat i nikt na dłuższą metę nie zwycięży w taki sposób, jaki proponuje Putin. Oczywiście, ponabija guzów, upuści krwi, ale i tak wrócimy do świata, który jest zgodny z rozwojem cywilizacji - stwierdził gość Jedynki.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
pg/ag