Gra, która uczy partnerstwa w związku

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2013 12:40
"Komma Lika" z pozoru wygląda jak zwykła gra. Jest pudełko, w nim kolorowe klocki, kto uzbiera ich więcej - wygrywa. Ale tylko pozornie, bo wygrana to wskazówka, że związkowi brakuje równowagi.
Audio
  • W jaki sposób gra "Komma Lika" uczy równouprawnienia? (Czwórka/Konturówka)
Komma Lika czyli równouprawnienie na lodówce
"Komma Lika" czyli równouprawnienie na lodówceFoto: mat. promocyjne/www.pasadenastudio.se

- "Komma lika" po szwedzku oznacza "remis" i to jest właśnie celem gry wymyślonej przez Marię Loohufvud - tłumaczy Bratumiła Pettersson z Ambasady Szwecji. - Nie chodzi o to, żeby ustalić kto jest lepszy, a kto gorszy, tylko sprawdzić na jakich zasadach funkcjonuje nasz związek. W tym wypadku remis to zwycięstwo.

Zasady rozgrywki są proste: za każdym razem, kiedy zrobisz coś dla domu - umyjesz naczynia, zrobisz zakupy, zmienisz opony w samochodzie, zajmiesz się dziećmi lub wyprowadzisz psa - przyklejasz na lodówce magnez w kształcie klocka, tym większy, im więcej wysiłku wymaga dana czynność. Chodzi o to, by ilość zgromadzonych elementów u obu partnerów była podobna. Drastyczne różnice pokazują, że w związku brakuje równowagi. Taki wynik powinien być punktem wyjścia do rozmowy o naszej relacji.

- W Szwecji ta gra spotkała się z dobrym przyjęciem. Pisały o niej dzienniki, magazyny i pisma feministyczne - mówi gość "Konturówki". - Eksperci podkreślali, że to świetna wizualizacja równouprawnienia w domu, czyli tego, co dla zdrowego funkcjonowania rodziny jest najważniejsze.

Do Polski "Komma Lika" jeszcze nie dotarła, a już wzbudza kontrowersje. - Oczywiście w pewnych kręgach świetnie się o niej mówi, ale są tacy, którzy kręcą nosem. Dotyczy to głównie panów, którzy mocno się zaniepokoili i dają temu wyraz w dosadnych komentarzach - opowiada Pettersson.

Iza Dziugieł z Przystani Psychologicznej twierdzi, że taki stan rzeczy to wynik schematycznego upośledzenia. - W naszym społeczeństwie od lat funkcjonuje instytucja "polskiej baby", która jest odporna na jakiekolwiek przejawy równouprawnienia - wyjaśnia psycholog. - To znaczy kobiety cały czas mówią o równouprawnieniu, ale nie są w stanie oddelegować części obowiązków na innych domowników, bo wtedy nie czują się sobą.

Potwierdzają to badania. Z sondażu przeprowadzonego w kwietniu sondażu "Time Budget Survey 2013" wynika, że nieodpłatne prace domowe, czyli podstawowe czynności domowe, takie jak pranie, sprzątanie, gotowanie, wykonuje obecnie aż 85 procent kobiet i tylko 44 procent mężczyzn. W skali jednego dnia Polki poświęcają na prace domowe średnio 3 godziny i 41 minut. Natomiast Polakom zajmuje to dziennie 2 godziny i 19 minut. Jak więc widać w tej kwestii mamy jeszcze sporo do nadrobienia.

Pocieszające jednak jest to, że powoli zmierzamy ku lepszej "partnerskiej" przyszłości, bo w porównaniu z danymi z 1984 roku dysproporcje w podziale obowiązków między kobietą a mężczyzną znacznie się zmniejszyły.

kul

Czytaj także

Ostatnia diabielska noc, czyli przepis na wieczór panieński

Ostatnia aktualizacja: 08.11.2013 13:00
Powinien być dobrze przygotowany, bo już do końca życia ma nam się kojarzyć się z utratą wolności. Fajnie by było zrealizować scenariusz z "Kac Vegas" albo filmu "Druhny"; na co dzień jednak wieczory kawalerskie przebiegają mniej burzliwie. I bez Mike Tysona...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Chcesz odnieść sukces? Najpierw staw czoła porażkom!

Ostatnia aktualizacja: 15.11.2013 10:30
- Żeby wynieść jakąś nauczkę z porażki, trzeba po prostu przyznać się do tego, że się ja poniosło - przekonuje dr. Paweł Fortuna, autor książki "Pozytywna psychologia porażki" i laureat nagrody miesięcznika "Charaktery".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kiedyś małżeństwo gwarantowało lepszy status, dziś żyjemy na "kocią łapę"

Ostatnia aktualizacja: 22.11.2013 16:45
Jeśli sprawdzą się przewidywania ekspertów to w całym 2013 roku zawartych zostanie około 190 tysięcy związków małżeńskich. Najmniej od 1945 roku. Dlaczego młodzi Polacy wolą żyć "na kocią łapę"?
rozwiń zwiń