Krym wyczekuje na referendum

Trwa odliczanie dni do referendum na Krymie, które odbędzie się 16 marca. Atmosfera na półwyspie jest nerwowa. - Ustawiają się długie kolejki przed bankomatami, ludzie wybierają swoje oszczędności - relacjonuje z Ukrainy Krzysztof Renik.

Foto: PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Dziś Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Parubij powiedział, że tamtejsze wojska szykują się do odbicia możliwego ataku Rosji na północnych i wschodnich granicach. Zaznaczył on również, że rosyjskie jednostki znajdują się zaledwie o kilka godzin marszu od Kijowa.
- Trzeba jeszcze dodać, że powiedział on również, iż siły ukraińskie nie zamierzają wchodzić na terytorium Krymu - dodał specjalny wysłannik Polskiego Radia na Ukrainie, Krzysztof Renik. - Natomiast uwaga o przygotowaniach do odbicia szturmu rosyjskiego była chyba odrobinę na wyrost. Nie sądzę, żeby Moskwa zdecydowała się na frontalny atak na Ukrainę.

Zobacz serwis specjalny: Kryzys ukraiński <<<
Renik od kilku dni przebywa na miejscu, gdzie bezpośrednio śledzi niepokojące wydarzenia. - Na Krymie pojawiły się billboardy z napisami przedreferendalnymi. Napisy brzmią jednoznaczenie - "Krym razem z Rosją", "Krym to Rosja". To oddaje nastroje, jakie tutaj panują - mówi nasz reporter.

Czytaj także: Relacja z Ukrainy. "Putin nie może zmieniać mapy Europy" <<<
- Wracając jeszcze do Symferopolu, po raz pierwszy zauważyłem, że ustawiają się długie kolejki przed bankomatami. To jest coś nowego. Wydaje się, że ludzie zaczynają się obawiać, iż niedługo ukraińska hrywna zostanie zastąpiona przez rosyjskie ruble i nie wiadomo, jaki będzie przelicznik, więc wolą mieć pieniądze ze sobą.

Więcej o tym, co dzieje się na Ukrainie w nagraniu relacji Krzysztofa Renika. Na audycję "4 do 4" zapraszamy codziennie, od poniedziałku do piątku, od godz. 13.00.

(ac/kd)