Kultura

„Pracował śpiąc”

Ostatnia aktualizacja: 29.01.2008 09:20
Dla wielu, zmarły w 2006 roku Walerian Borowczyk jest jednym z największych polskich artystów XX wieku. Jego twórczość ciągle pozostaje jednak mało znana.

Tworzył dzieła plastyczne- rysunki, kolaże, przedmioty, fotografie. Najwięcej mówi się jednak o jego filmach, których nakręcił blisko 70. Do najsłynniejszych obrazów krótko metrażowych,  zalicza się: „Dom”, „Astronautów”, „Słownik Joachima” czy „Ślimaka  z Wenus”. Do najbardziej znanych długometrażowych obrazów: „ Goto, wyspa miłości, „Dzieje grzechu”, czy „Lulu”. Nieprzychylni krytycy, którzy powierzchownym okiem patrzyli na reżyserskie dokonania Borowczyka, narzucili krzywdzący i schematyczny podział jego kinematografii na: animację i filmy erotyczne. W tych drugich dopatrywali się tylko diabolicznych elementów. „Ten podział jest niewłaściwy. Na filmy Borowczyka należy spojrzeć z o wiele większej perspektywy- ocenia Pascal Vimenet, francuski krytyk i reżyser filmowy. Kluczem do zrozumienia tej twórczości jest jej dwoistość tematyczna. Ważne jest również odwzorowanie przez artystę dualistycznej natury świata jako sposobu zaakceptowania jego ogromu i paradoksalnej złożoności. Ta dwoistość zdaje się rzeczywiście ciągle obecna. Odzwierciedla ona czasem pocieszenie z czarnym humorem, jeszcze innym bezdyskusyjnie poetycko odwieczne współistnienie piękna i brzydoty, przemocy i łagodności, poczucia winy i wolności, rzeczywistości widocznej i wyobrażonej”.

Walerian Borowczyk wyznawał zasadę, że większość „trików” jest w stanie osiągnąć każdy artysta. Wszystko zależy jednak od sposobu w jaki wykorzysta dostępne środki. Takie myślenie doprowadziło Borowczyka do tworzenia filmów. Kiedy pewnego dnia zwyczajnie zaczął drzeć kawałki papieru, zobaczył, że może nadać im życie. I nadał - w swoich filmach. A przyświecający mu duch wolności sprawił, że łatwo wyczuwalne jest, że nie bał się eksperymentowania na całego.


Z Michaelëm Lévy, asystentem Waleriana Borowczyka rozmawiała Magdalena Zaliwska


Sam Walerian Borowczyk przeciwstawiał się regule, która faworyzowałaby jedną interpretację jego filmów. Na tę swobodę interpretacyjną pozwalają z pewnością liczne symbole do jakich się odwołuje, a także mieszanie fikcji ze światem realnym. Jaki jest jednak klucz do właściwej interpretacji tych przecież niełatwych, często surrealistycznych obrazów?

 Mówiąc o filmach Borowczyka, przedstawiam zawsze tylko swoje zdanie. Mimo tego, że znałem go 34 lata, trudno mi powiedzieć, co w danym momencie myślał.
Jeżeli mówimy o tym, jak należy patrzeć na jego filmy, to nie ma jednego klucza, jednej perspektywy, do zrozumienia jego filmów. Np. gdy spojrzymy na film „Goto, wyspa miłości” to zobaczymy tam trzy różne portrety Goto. W ujęciu Borowczyka wyglądają tak, jakby kamera patrzyła na nie tylko z jednego punktu wiedzenia. I tak np. trzech różnych odbiorców w kinie, którzy będą patrzyli na tę samą postać, zobaczą zupełnie innego Goto. I tak jest właśnie, że każdy z nas „siedzi” w innym miejscu i patrzy ze swojego punktu. Walerian wiedział o tym, że kiedy oglądamy filmy przenosimy na nie dzieciństwo, związki z innymi ludźmi, relacje do nich a także wszystkie doświadczenia jakich do tej pory doświadczyliśmy w życiu. I kiedy doświadczamy w życiu np. niesprawiedliwości, upokorzenia, dyskryminacji potem odnajdujemy to wszystko w filmach. Największą atrakcją dla mnie jest to, że doświadczenia bohaterów są też udziałem mojego życia. Widzę w tych postaciach własne uczucia. Myślę, że im więcej trudnych doświadczeń miał w życiu odbiorca, niezależnie czy to była kobieta czy mężczyzna, tym wchodzi głębiej, „niżej” w filmy Waleriana. Zawsze kiedy oglądam jego filmy odnajduję w nich ukryte symbole. Są one bardzo uniwersalne.

Jeżeli ulegniemy schematyzmowi i dokonamy tradycyjnego podziału jego kinematografii, to jego filmy podzielimy na animacje i kino erotyczne. Te pierwsze, wbrew pozorom, nie mają nic wspólnego z filmami dla dzieci, często są czarno- białe. Co więc nowatorskiego wprowadził Borowczyk do animacji?

Wprowadził bardzo wiele. Przede wszystkie nowe techniki Używa np. bardzo ciekawych kolarzy. Dla mnie jednak najbardziej interesujące jest to, w jaki sposób nadaje charakter i życie przedmiotom nieożywionym. Czyni to np. za pomocą linii, którą czyni najpierw przedmiotem, potem zwierzęciem, potem człowiekiem. Niesamowite jest to, jak Walerian bardzo czuje tę przemienioną linię, która stała się ożywiona. Wystarczy sobie wyobrazić jedną kreskę, której lekkie poruszenie powoduje, że widzimy twarz czy zwierzę czy jakieś inne przedmioty. To jest niesamowite w jego filmach.

Francuski krytyk filmowy, Pascal Vimenet mówiąc o filmach erotycznych Borowczyka używa terminu „filozofia erotyczna”. Na czym ona polegała?

Dla mnie erotyczne filmy Borowczyka przedstawiają konflikt. To jest tak jakby w jednej ręce Walerian trzymał namiętność, rozwiązłość, wszystkie te zwierzęce instynkty z którymi mamy do czynienia w życiu społecznym. Jednym słowem wszystko to, co wiąże się z cielesnością. W drugiej ręce zaś np. wrażliwość, pasję. Czyli wszystko to, co wiąże się z wartościami. Każdy stoi czasem na rozdrożu tych dróg. Ponieważ każdy ma inne emocje i doświadczenia i dlatego tu też Walerian chciał, żeby każdy miał inną interpretację i pozostawia ją widzowi.

Wieloletnim współpracownikiem Waleriana Borowczyka był Jan Lenica. Ostatnim, wspólnie przez nich zrealizowanym filmem był „Dom”. Film stanowi przełom z punktu widzenia udźwiękowienia. Borowczyk wprowadza tu akustyczną ścieżkę dźwiękową, wytworzoną w nowo utworzonym Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia. Czy Borowczyk w jakiś szczególny sposób traktował dźwięk?

Dźwięk jest bardzo ważnym elementem w filmach Borowczyka. Ale on uważał, że nowe techniki nie są ważne, tylko to jak się je wykorzystuje. Borowczyk bawi się dźwiękiem. Tak jak w filmie „Astronauci” najważniejszy dźwięk ma brzmienie podobne do upadającego metalu. I to wszystko jest bardzo spójne z kontekstem. W zależności od kontekstu ten sam dźwięk, był różnie wykorzystywany przez Borowczyka. Np. w filmie „Goto, wyspa miłości” dźwięki naśladujące konia mogą nas bawić. W momencie kiedy Goto zostaje zastrzelony ten sam dźwięk stanie się tragiczny. Podobnie było z kolorem. Wykorzystując czarny i biały przekraczał granicę rzeczywistości, fantazji. Jeszcze raz powtórzę, że dla Waleriana nie była ważna jakaś nowa technika, ale o to co się z nią robi.

''Lulu 
Ale chyba Walerian uwielbiał też gry i zabawy słowne. Np. w czołówce filmu „Słownik Joachima” miedzy słowami „film” a „Waleriana Borowczyka” umieścił słowo „zabawny”.


Borowczyk uwielbiał wykorzystywać ich wieloznaczność. Miał jednak swoją filozofię dotyczącą słów. Wyznawał zasadę, że wartość wypowiedzianego słowa wzrasta przez to, że ma różne znaczenia. Uważał też, że słowo to tylko zbiór liter, że każde ma inne znaczenie.. Słowo, według niego, ma plastyczną moc kiedy jest wypowiedziane, a nie pisane. Słowo wypowiedziane ma większą wartość, gdyż kiedy wprowadzamy odpowiednie brzmienie, słowo zmienia znaczenie.

A co Pan osobiście nazwałby największym wkładem Borowczyka w kinematografię?

Mnie osobiście wielokrotnie do łez doprowadzały zbliżenia, które stosował. Wrażenia, które mi wtedy towarzyszy jest mi trudno ubrać w słowa. Najłatwiej będzie mi to opisać na podstawie filmu „Goto, wyspa miłości”. Główna bohaterka Glossia jest na plaży. W pewnym momencie widzi Goto i jest gotowa uciekać. On staje jednak przed nią.  Wtedy wiedzmy wszystkie emocje, które nią targają. Zdaje sobie sprawę, co do niego czuje i te emocje widać. To jest fascynujący moment.

Skoro jesteśmy już przy filmie „Goto, wyspa miłości”, to chciałam zapytać o grających w nim aktorów. Przy realizacji tego filmu po  raz pierwszy Borowczyk podjął się współpracy z bardzo znanymi aktorami. Podobno musieli być bardzo podporządkowani Walerianowi, nie mieli nic do powiedzenia. Czy rzeczywiście na planie  był tak bezkompromisowy?

„Goto, wyspa miłości” to film, który jest przejściem w twórczości Borowczyka z filmów animowanych do filmów z aktorami. I to nie do końca prawda, że aktorzy nie mieli wolności twórczej. Bo dla Waleriana sam proces wyboru aktora do danej roli, był aktem wiary. W momencie kiedy dany aktor czy aktorka zostali do danej roli wybrani, to znaczy, ze mieli też ze sobą zestaw jakiejś energii, gestów czy ruchów, która Walerianowi w jakiś sposób odpowiadała. Oczywiście mieli swobodę twórczą, ale by osiągnąć efekt o który chodziło reżyserowi, musieli oni podporządkować się pewnej dyscyplinie, która pozwalała na  osiągnięcie pewnej precyzji o którą mu chodziło.

Wiemy, już że Walerian Borowczyk był niezwykle twórczym, nowatorskim artystą. Pan obcował z nim kilkanaście lat. Jakim człowiekiem był?

Znałem Waleriana Borowczyka dokładnie przez 34 lata i był dla mnie przede wszystkim bliskim przyjacielem i nauczycielem. Muszę powiedzieć, że jako człowiek był osobą pełną empatii. Potrafił podczas dnia zdjęciowego, na jakiejś kawie zagadać obsługującego go kelnera i rozmawiać z nim o normalnych, ludzkich sprawach.

A jeżeli chodzi o jego twórczość, pracę i podejście do niej, to myślę, że pracował cały czas. W jego głowie było cały czas mnóstwo pomysłów. Czasami nawet wydawało mi się, że pracował śpiąc.



KINO.LAB

05.02.2008 - 26.02/2008 : FRANCUSKIE RENDEZ-VOUS: b. boro. borowczyk. walerian borowczyk (1923- 2006)

FRANCUSKIE RENDEZ-VOUS w lutym to kontynuacja przeglądu filmów Waleriana Borowczyka w ramach szerokiej retrospektywy twórczości reżysera, którego prace, ze względu na jego działalność na emigracji i ówczesną sytuację polityczną Polski, pozostawały poza całkowitym zasięgiem rodzimej publiczności.
Retrospektywie towarzyszyć będzie wystawa prac reżysera (grafiki, rysunki, rekwizyty do filmów animowanych): ponad 60 obiektów z muzeum Musee de Chateau Annecy, która jest największą kolekcją związaną z twórczością Borowczyka.
Czas trwania wystawy: 21.01 – 31.03.2008.

Retrospektywa i wystawa mają za zadanie przypomnieć jego dorobek i ogromny wpływ, jaki wywarł na różne dziedziny filmu. Borowczyk uchodzi dziś w powszechnej świadomości za twórcę artystycznego filmu erotycznego, chociaż ta tematyka zdominowała tylko ostatnie kilka lat jego twórczości. Pełna retrospektywa twórczości reżysera pozwoli zburzyć ten upraszczający mit i przedstawić go jako jednego z największych filmowych eksperymentatorów XX wieku.

W lutym w ramach wtorkowego cyklu FRANCUSKIE RENDEZ-VOUS:

*5. lutego: „Ceremonia miłości” (Cérémonie d’amour), 100’, 1988 oraz „Miłość, potwór wszechczasów” (L’Amour monstre de tous les temps), 17’, 1979
*12. lutego: „Lulu”, 85’, 1980 oraz „Ślimak z Wenus” (Escargot de Venus), 5’, 1975
*19. lutego: „Margines” (La Marge), 95’, 1976 oraz „Wyjątkowa kolekcja” (Une collection particulière), 14’, 1974
*26. lutego: „Goto, wyspa miłości” (Goto, l'île d'amour), 89’, 1968 oraz „Astronauci” (Les Astronautes), 14’, 1959


www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni