Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018

PjongCzang 2018: co nas nie zabije, to nas wzmocni? Horngacher: mieliśmy szanse nawet na trzy medale. Kolejna 17 lutego

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2018 14:03
W dramatycznych okolicznościach polskim skoczkom narciarskim nie udało się zdobyć medali w sobotnim olimpijskim konkursie na obiekcie normalnym. Trener Stefan Horngacher spotkanie z dziennikarzami w Pjongczangu zaczął jednak od słów: "Nie jestem zawiedziony".
Stefan Hula
Stefan Hula Foto: EPA/CHRISTIAN BRUNA

Konkurs trwał niemal trzy godziny, został rozegrany w bardzo trudnych, wprost anormalnych - ze względu na silny i zmienny wiatr - warunkach. Po pierwszej serii sensacyjnym liderem był Stefan Hula, a drugie miejsce zajmował Kamil Stoch. Ostatecznie jednak Hula zajął piątą lokatę, a podwójny mistrz olimpijski z Soczi - czwartą. Stochowi do podium zabrakło tylko 0,4 pkt.

- Nie jestem zawiedziony. Wynik nie był dla nas bardzo dobry, ale skoki w wykonaniu zawodników tak. Widziałem to, czego oczekiwałem. Druga seria rzeczywiście była trochę dziwna z powodu wiatru, może nie do końca sprawiedliwa. Dla mnie najważniejsze jest to, że mieliśmy szansę na zwycięstwo, na dwa medale, a może nawet na trzy. Po prostu nie dopisało nam szczęście - podkreślił Horngacher.

Stefan Horngacher Nie jestem zawiedziony. Wynik nie był dla nas bardzo dobry, ale skoki w wykonaniu zawodników tak. Widziałem to, czego oczekiwałem. Druga seria rzeczywiście była trochę dziwna z powodu wiatru, może nie do końca sprawiedliwa

Kiedy ostatni skok w zawodach oddał Hula, wydawało się, że sięgnął po medal. Aparatura wskazała jednak, że miał bardzo korzystne warunki i odjęto mu 18,2 pkt - najwięcej ze skaczących w końcówce zawodników.

- Spodziewałem się, że nie wygrał, ale miejsca na podium oczekiwałem. Wtedy zobaczyłem dziwnie wysoką liczbę punktów odjętych za wiatr. Nie wiem z czego wziął się ten wynik - przyznał szkoleniowiec.

Stoch natomiast miał zdecydowanie najsłabsze warunki.

- Drugi skok Kamila był najlepszym jaki tutaj oddał. Odległość, jaką musiał uzyskać, by wygrać z tej belki startowej była jednak nieosiągalna. Oczywiście wciąż może skakać lepiej. Jego prędkość najazdowa jest mniejsza od rywali, ale już nie na tyle dużo, aby stanowiło to problem. Na dużej skoczni powinno mu być łatwiej. Ma ona profil podobny do tej w Garmisch-Partenkirchen, a tam Polacy zawsze notowali dobre wyniki - zwrócił uwagę Austriak.

- Rozmawiałem z zawodnikami po konkursie. Zapewniłem ich, że jestem bardzo zadowolony z tego co pokazali i że po prostu musimy zaakceptować, że czasem dotknie nas pech. Oczywiście na pewno zaliczyli nieprzespaną noc, ale czwarte i piąte miejsce również należy rozpatrywać jako sukces. Myślę, że z czasem to do nich dotrze - dodał.

Dawida Kubackiego wyjątkowy pech dotknął już w pierwszej serii. Trzeci zawodnik kwalifikacji uzyskał tylko 88 m i zajął 35. miejsce.

- To nie jego wina. Oddał naprawdę dobry skok, po prostu nie miał szans w tych warunkach. Był zdecydowanie najbardziej rozczarowany ze wszystkich zawodników - przyznał Horngacher.

Czytaj więcej
Adam Małysz 1200x.jpg
Adam Małysz nie wierzy w to co się wydarzyło. "Tak krzywdzący konkurs nie powinien mieć miejsca"



Zmagania zakończyły się po północy czasu miejscowego i trudno nie było się zastanawiać nad sensem ich przeprowadzania. W końcówce trybuny świeciły już pustkami, a zmarzniętych kibiców zastąpiły służby sprzątające. Trener na ten temat nie chciał jednak wiele mówić.

- Odwoływanie zawodów nie leży w moich kompetencjach. Jedyne co mogę powiedzieć, to że kiedy Simon Ammann pięć razy zdejmowany był z belki, powinna była nastąpić przerwa i spotkanie sędziów. Trenerzy nie rozmawiali między sobą o przerywaniu zawodów. Myślę, że wywieranie presji na sędziów nie byłoby w dobrym guście. To ich odpowiedzialność - zaznaczył.

- Szczerze mówiąc nie jestem fanem kończenia zawodów po pierwszej serii. Każdy powinienem mieć możliwość oddać dwa skoki, bo m.in. wyrównuje to szanse w przypadku zmiennych warunków - dodał.

To była trzecia sytuacja w ostatnich tygodniach, kiedy polski skoczek prowadził po pierwszej serii, ale ostatecznie nie wygrał zawodów. W Pucharze Świata w Zakopanem na półmetku liderem był Hula, a w Willingen Stoch. Horngacher nie jest jednak tym zmartwiony.

- Nie niepokoi mnie to, bo w tych przypadkach oni w drugich próbach oddali dobre skoki - uciął krótko.

W niedzielę zawodnicy mieli wolne. Kolejne dwa dni upłyną im na zajęciach siłowych, a na dużej skoczni pojawią się w środę, na kiedy zaplanowano sesję treningową. Konkurs indywidulany odbędzie się 17 lutego, a drużynowy dwa dni później.

ah

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

PjongCzang 2018: Kamil Stoch tuż za podium w pierwszym konkursie olimpijskim. "Świat się nie skończył"

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2018 18:30
Kamil Stoch, mimo niepowodzenia, zachował stoicki spokój po olimpijskim konkursie skoków narciarskich na obiekcie normalnym w Pjongczangu. Polak zajął w nim czwarte miejsce, a od podium dzieliło go zaledwie 0,4 pkt. - Świat się nie skończył - podsumował.
rozwiń zwiń
Czytaj także

PjongCzang 2018: Stefan Hula zadowolony po pierwszym konkursie. "Nie jestem ani zły, ani rozczarowany"

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2018 19:17
Stefan Hula rok temu nie przyciągał uwagi, a w trakcie próby przedolimpijskiej w Pjongczangu upadł. Teraz był blisko podium igrzysk, a na pytanie czy wierzył w to, że jego sytuacja tak może się odmienić skoczek narciarski odparł: "Tak. Po to przecież ciężko trenuję".
rozwiń zwiń