Historia

Treblinka - 70. rocznica deportacji Żydów

Ostatnia aktualizacja: 23.07.2012 07:00
- Straszliwy krzyk, straszliwy lament, krzyk dzieci. Tak przerażające krzyki, że zdawało się, że jesteśmy w najgorszym piekle – wspomina były więzień obozu pracy w Treblince, Mirosław Lewandowski.
Audio
  • Wspomnienia byłych więźniów obozu koncentracyjnego w Treblince
Pomnik w Treblince.
Pomnik w Treblince.Foto: Patryk Rostek/wikipedia
23 lipca 1942 roku obozu koncentracyjnego do Treblinki przybył pierwszy transport, wiozący Żydów deportowanych z Warszawy. Od tej pory codziennie trafiały tam transporty z Polski oraz innych krajów europejskich - Austrii, Belgii, Czechosłowacji, Francji, Jugosławii, Niemiec i Związku Radzieckiego. Do 21 września tego roku z getta warszawskiego do obozu w Treblince wywieziono 254 tysiące ludzi.
Za wyborem tego miejsca na założenie obozu zagłady przemawiało wiele czynników, m.in.  stosunkowo niewielka odległość od Warszawy, w której stworzone przez hitlerowców getto było największym skupiskiem ludności żydowskiej na okupowanych ziemiach polskich.
Deportowani przybywali do Treblinki skrajnie wycieńczeni. Często po wielodniowym transporcie w wagonach bydlęcych, jedna trzecia przewożonych osób już nie żyła lub była bliska śmierci.
Transporty Żydów z Europy Zachodniej przyjeżdżały częściowo w wagonach osobowych. Wypędzeni z wagonów ludzie musieli zostawić bagaż, a następnie pod pozorem kąpieli kazano im się rozbierać. Osoby starsze, niesprawne fizycznie i osierocone dzieci były od razu zabijane strzałem w tył głowy w tzw. "lazarecie". Pozostali, popędzani z wielką brutalnością, szli do przypominających łaźnie komór gazowych, gdzie byli uśmiercani spalinami z motoru diesla, dusząc się w męczarniach przez około pół godziny.
Największe nasilenie transportów przypada na okres od sierpnia 1942 roku do maja 1943 roku. Od tego czasu liczba transportów zaczęła maleć. Okoliczność ta wzmogła obawy więźniów z grupy robotników pomocniczych, że zbliża się i ich zagłada. Zapadła decyzja o powstaniu więźniów. 
- Było to 2 sierpnia 1943 roku. Większość załogi SS pojechała kąpać się w odległej o 4 km rzece Bug. Wykorzystali to powstańcy, którzy mieli już wcześniej pochowaną broń, pozostałą część załogi rozbroili, przecięli druty, otworzyli bramę i sporo ludzi wtedy uciekło - wspomina mieszkaniec okolicznej wsi, były więzień obozu pracy w Treblince, Mirosław Lewandowski.
Od czasu buntu, w którym wzięło udział ponad 800 więźniów, obóz zagłady zaczęto powoli likwidować. W listopadzie 1943 roku przestał istnieć. Do czasu likwidacji w listopadzie 1943 roku,  w obozie Treblinka II roku zamordowano blisko 900 tysięcy Żydów.
Dla zatarcia śladów popełnianych zbrodni od wiosny 1943 roku, na polecenie Niemców komanda więźniów wykopywały zwłoki zamordowanych i paliły je na specjalnych rusztach wykonanych z szyn kolejowych. A popioły zakopywano w zbiorowych mogiłach lub rozsypywano na okolicznych polach. 

23 lipca 1942 roku obozu koncentracyjnego do Treblinki przybył pierwszy transport, wiozący Żydów deportowanych z Warszawy. Od tej pory codziennie trafiały tam transporty z Polski oraz innych krajów europejskich - Austrii, Belgii, Czechosłowacji, Francji, Jugosławii, Niemiec i Związku Radzieckiego. Do 21 września tego roku z getta warszawskiego do obozu w Treblince wywieziono 254 tysiące ludzi.

Za wyborem tego miejsca na założenie obozu zagłady przemawiało wiele czynników, m.in.  stosunkowo niewielka odległość od Warszawy, w której stworzone przez hitlerowców getto było największym skupiskiem ludności żydowskiej na okupowanych ziemiach polskich.

Deportowani przybywali do Treblinki skrajnie wycieńczeni. Często po wielodniowym transporcie w wagonach bydlęcych, jedna trzecia przewożonych osób już nie żyła lub była bliska śmierci.

Transporty Żydów z Europy Zachodniej przyjeżdżały częściowo w wagonach osobowych. Wypędzeni z wagonów ludzie musieli zostawić bagaż, a następnie pod pozorem kąpieli kazano im się rozbierać. Osoby starsze, niesprawne fizycznie i osierocone dzieci były od razu zabijane strzałem w tył głowy w tzw. "lazarecie". Pozostali, popędzani z wielką brutalnością, szli do przypominających łaźnie komór gazowych, gdzie byli uśmiercani spalinami z motoru diesla, dusząc się w męczarniach przez około pół godziny.

Największe nasilenie transportów przypada na okres od sierpnia 1942 roku do maja 1943 roku. Od tego czasu liczba transportów zaczęła maleć. Okoliczność ta wzmogła obawy więźniów z grupy robotników pomocniczych, że zbliża się i ich zagłada. Zapadła decyzja o powstaniu więźniów. 

- Było to 2 sierpnia 1943 roku. Większość załogi SS pojechała kąpać się w odległej o 4 km rzece Bug. Wykorzystali to powstańcy, którzy mieli już wcześniej pochowaną broń, pozostałą część załogi rozbroili, przecięli druty, otworzyli bramę i sporo ludzi wtedy uciekło - wspomina mieszkaniec okolicznej wsi, były więzień obozu pracy w Treblince, Mirosław Lewandowski.

Od czasu buntu, w którym wzięło udział ponad 800 więźniów, obóz zagłady zaczęto powoli likwidować. W listopadzie 1943 roku przestał istnieć. Do czasu likwidacji w listopadzie 1943 roku,  w obozie Treblinka II roku zamordowano blisko 900 tysięcy Żydów.

Dla zatarcia śladów popełnianych zbrodni od wiosny 1943 roku, na polecenie Niemców komanda więźniów wykopywały zwłoki zamordowanych i paliły je na specjalnych rusztach wykonanych z szyn kolejowych. A popioły zakopywano w zbiorowych mogiłach lub rozsypywano na okolicznych polach.