W ostatnich dniach coraz więcej użytkowników systemów nawigacyjnych zgłasza poważne problemy z działaniem GPS w północnych regionach Polski oraz nad Morzem Bałtyckim. Zakłócenia dotknęły m.in. loty pasażerskie – samolot z Alicante do Bydgoszczy musiał zostać przekierowany do Poznania z powodu trudności nawigacyjnych. Problemy zgłaszają także operatorzy dronów, których urządzenia tracą łączność lub oddalają się w nieznanym kierunku.
Problemy nie ograniczają się wyłącznie do Polski. O podobnych przypadkach informują państwa bałtyckie i nordyckie, które również doświadczają zakłóceń w przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem.
Siemoniak: "Za zakłóceniami stoi Rosja"
Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak w rozmowie z Polsat News stwierdził jednoznacznie, że za zakłóceniami stoi Federacja Rosyjska. – Służby się tym zajmują od dłuższego czasu, we współpracy z władzami odpowiedzialnymi za żeglugę powietrzną oraz bezpieczeństwo polskiej przestrzeni – powiedział minister w programie "Polityczne Graffiti". Dodał, że działania te wpływają nie tylko na lotnictwo cywilne, ale również na funkcjonowanie jednostek wojskowych i instalacji o znaczeniu strategicznym.
MON: "Działania o charakterze sabotażowym"
Podobne stanowisko zajął szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Podczas konferencji prasowej w bazie wojskowej w Latkowie potwierdził, że Polska obserwuje systematyczne zakłócenia sygnału GPS nad Bałtykiem. – Te działania są związane, według naszych źródeł, z działaniami Federacji Rosyjskiej, także o charakterze sabotażu – zaznaczył.
00:25 13697896_1.mp3 Rosjanie zakłócają sygnał GPS nad Bałtykiem i w niektórych częściach Polski. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że podobne problemy mają nasi sojusznicy z państw nordyckich i Skandynawii (IAR)
Jak dodał, sytuacja jest monitorowana również przez sojuszników z NATO – m.in. w Estonii, Finlandii, na Litwie i w Szwecji. Kilka tygodni temu w Polsce odbyło się specjalne posiedzenie komitetu ds. bezpieczeństwa, na którym opracowano zalecenia dla lotnictwa wojskowego i cywilnego. Informacje przekazano także do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i kontroli lotów.
Reakcja sojuszników i eskalacja od 2022 roku
Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, region Morza Bałtyckiego doświadcza coraz częstszych incydentów, które mogą mieć charakter hybrydowy. Estonia i Finlandia już w ubiegłym roku oskarżały Rosję o celowe zagłuszanie systemów GPS. Wcześniej doszło również do awarii podmorskich kabli energetycznych i telekomunikacyjnych oraz gazociągów, co zwiększyło obawy o bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej w regionie.
W odpowiedzi na te zagrożenia, NATO zwiększyło swoją obecność wojskową w rejonie Bałtyku. W czerwcu ministrowie obrony ośmiu państw regionu – Polski, Niemiec, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Szwecji i Danii – podpisali tzw. Deklarację Bałtycką, zakładającą bliższą współpracę w zakresie bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej i ochrony przed zagrożeniami hybrydowymi.
Rosja zaprzecza, ale nie odpowiada
Ambasada Rosji w Warszawie nie udzieliła komentarza w odpowiedzi na pytania dotyczące zakłóceń sygnału GPS. Moskwa wielokrotnie zaprzeczała jakimkolwiek związkom z tego typu działaniami, jednak rosnąca liczba incydentów oraz wskazania służb państw NATO pogłębiają podejrzenia o celowe ingerencje.
PAP/IAR/dad