Chodzi między innymi o postulat Europarlamentu dotyczący obowiązkowego powrotu ciężarówki do bazy w kraju rejestracji raz na cztery tygodnie i ograniczenie przewozów kabotażowych. - Są to rozwiązania niewpisujące się w cele polityki prośrodowiskowej, bo rezultatem ich wprowadzenia będzie wzrost pustych przebiegów i wzrost emisji CO2. Niestety nie zawsze w politykach Unii Europejskiej wpływ na klimat jest brany pod uwagę - powiedział wiceminister infrastruktury.
Polska wielokrotnie krytykowała przepisy zaostrzające zasady w transporcie międzynarodowym wskazując, że wzrost kosztów i biurokratycznych wymogów doprowadzi do upadku wielu firm w Europie Środkowo-Wschodniej. Nasi przewoźnicy ucierpią najbardziej, bo Polska ma największą flotę transportową w całej Unii. Polska podkreślała, że to protekcjonizm gospodarczy Europy Zachodniej, która chce się pozbyć z rynku tańszej konkurencji z naszego regionu. Teraz Warszawa mówi o negatywnym wpływie propozycji na klimat.
O ostatecznym kształcie przepisów regulujących zasady w transporcie międzynarodowym zdecydują w negocjacjach przedstawiciele unijnych krajów i Parlamentu Europejskiego.
IAR/dad