Telefon do TOPR o podwiezienie spod Morskiego Oka. Bo „konie już nie jeżdżą”

Ratownicy TOPR znów mieli pełne ręce roboty — choć tym razem obyło się bez akcji ratunkowej. W poniedziałek wieczorem  około trzydziestu turystów utknęło na drodze z Morskiego Oka, gdy zapadł zmrok i wozy konne przestały kursować. Zaskoczeni wędrowcy dzwonili po pomoc, tłumacząc, że „jest ciemno, zimno i daleko”.

Morskie Oko

pixaby

Jak poinformował ratownik Krzysztof Długopolski z TOPR, grupa znajdowała się w rejonie Włosienicy — kilka kilometrów od Palenicy Białczańskiej, gdzie kończy się szlak.

— Zgłaszali, że konie już nie jeżdżą, jest ciemno, a oni są zmęczeni. Nie przygotowali się na takie zakończenie wędrówki — relacjonował w rozmowie z portalem zakopane.naszemiasto.pl.

Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ratownicy nie wysyłali ekipy w teren — przekonali turystów, by zebrali się w grupę i zeszli pieszo.
— Ktoś miał latarkę, więc ruszyli razem i bezpiecznie dotarli do Palenicy — dodał Długopolski.

Zmrok nad Morskim Okiem — historia, która wraca co roku

To nie pierwszy raz, gdy turyści dali się zaskoczyć nocy na tym samym odcinku. Kilka lat temu w podobnej sytuacji kilkadziesiąt osób również utknęło po zmroku na Włosienicy. Wtedy w akcję zaangażowano straż pożarną, policję i straż Tatrzańskiego Parku Narodowego, które oświetlały drogę powrotu.
Wydarzenie to szybko obrosło w memy i żarty, a w schronisku nad Morskim Okiem pojawiła się kartka z napisem: „Uwaga! Dziś znów zrobi się ciemno!”.

TOPR apeluje: planujcie powrót wcześniej

Ratownicy przypominają, że jesienią i zimą w Tatrach zmrok zapada bardzo szybko — już po godzinie 16, a po 18 robi się zupełnie ciemno. Wozy konne kursują tylko do zmroku, dlatego planując wycieczkę nad Morskie Oko, warto wyruszyć wcześnie i mieć przy sobie latarkę lub czołówkę.

Choć długi listopadowy weekend przyciągnął wielu turystów, TOPR odnotował niewiele interwencji. Ta sytuacja była raczej przestrogą niż dramatem — i kolejnym przypomnieniem, że góry to nie miejski deptak, a po zmroku nie ma tam ani latarni, ani podwózek.

zakopane.naszemiasto.pl/pż