Krzysztof Rutkowski: ze zmarłymi trzeba rozmawiać

Ostatnia aktualizacja: 25.05.2012 10:08
Umarli przychodzą i domagają się pamięci. Twarzy, imienia, czasem też pokarmu. Jeśli żywi nie nawiążą z nimi rozmowy, potrafią się okropnie mścić...
Audio
  • Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim nt. jego najnowszego tomu esejów "Dar anioła"
L. J. Daguerre, Boulevard du Temple w Paryżu, 1838 (fragm.)
L. J. Daguerre, Boulevard du Temple w Paryżu, 1838 (fragm.)Foto: Wikimedia/domena publiczna

- Dziwna to książka - mówił w Dwójce o zbiorze swoich nowych szkiców Krzysztof Rutkowski, znakomity eseista, literaturoznawca, tłumacz. "Dar anioła” to, według autora, opowieści o tym, co Grecy nazywali "wyczuwaniem obecności”. - O tym, jak różni moi starsi braci wyczuwali, w wielu nieoczekiwanych przypadkach, obecność bogów - opowiadał z charakterystyczną dla siebie swadą Rutkowski.

Może to być jednak również obecność anioła (jakiego spotkał pisarz na Korsyce!). Anioł zaś może przybierać różne postaci. Choćby pięknej młodej dziewczyny, która - według angelologii Persów - od narodzin patronuje człowiekowi. Twarz dziewczyny ("Geniusza” - powiedzielibyśmy za Rzymianami) zmienia się pod wpływem każdej naszej myśli, uczynku i słowa. - W chwili śmierci spojrzy ona na nas i zobaczymy, jak wszystko odcisnęło się na tej obliczu – mówił eseista. Może to być twarz spotworniała, ale i piękniejsze niż na początku...
"Dar Anioła" jest także opowieścią o zmarłych. - To w pewnym sensie kontynuacja rozmowy pomiędzy żywymi a umarłymi, swego rodzaju przypis do "Dziadów" - opowiadał autor. W książce tej Rutkowski przywołuje (jako swoiste tło swojej korsykańskiej przygody z Aniołem) fragmenty opowiadaniu Maxa Sebalda "Campo Santo". Znakomity prozaik przywołuje zwyczaje, jakie na Korsyce wiążą się z obecnością zmarłych. Obecnością, bo trudno inaczej nazwać ową niezachwianą, budzącą jednak i lęk, wiarę w to, że umarli nie odchodzą tak naprawdę. Pojawią się (w grupach i pojedynczo, nieco mniejsi niż za życia, jakby rozmazani), niepokoją, przychodzą (to na początku listopada) po zostawiane dla nich ziemskie pożywienie. - Jeśli żywi nie potrafią rozmawiać z umarłymi, to zmarli potrafią się okropnie mścić - mówi Rutkowski.
Być może tak naprawdę umarli potrzebują naszej pamięci. Unieśmiertelnienia, które następuje choćby dzięki… fotografii. W pięknym szkicu "Dziewczynka z fotografii" Rutkowski opisuje bliskie mu zdjęcia. Zatrzymując czas, wycinając z niego zastygły fragment, są one - jak pisze autor - niczym miejsce Sądu Ostatecznego, pokazują świat w tym właśnie dniu. Przejmującym przykładem na ocalającą funkcję fotografii jest pierwszy dagerotyp, na którym pojawiła się żyjąca osoba. Jego twórca, Daguerre, naświetlał metalową płytkę z okien swojej paryskiej pracowni – było to w pierwszej połowie XIX wieku. Utrwalony Bulwar Świątyni, jedna z podówczas najruchliwszych ulic Paryża, wyszedł wyludniony, wymarły, jakby po katastrofie. Będący w ruchu ludzie (omnibusy, karoce) zniknęli - wymagająca długiego czasu naświetlenia płytka nie zachowała ich. Ocalał jednak ktoś. Ten, który stał i czekał, aż (niewidzialny już) czyścibut doprowadzi do porządku jego buty. Czarna rozmazana sylwetka. Kim był, jak miał na imię, co w tym niepowtarzalnym paryskim dniu robił? Dzięki fotografii, jak pisze Rutkowski w swojej nowej książce, można uwierzyć w apokatastais - w to, że każda chwila jest gdzieś zapisana, że wszystko zostanie kiedyś przywrócone.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z Krzysztofem Rutkowskim przeprowadziła w literackim Sezonie na Dwójkę Dorota Gacek.

(jp)

L.
L. J. Daguerre, Boulevard du Temple w Paryżu, 1838
Czytaj także

Co słychać w literaturze?

Ostatnia aktualizacja: 22.05.2012 21:40
W środowym "Sezonie na Dwójkę" m.in. Krzysztof Rutkowski oraz Inga Iwasiów, którzy opowiadali o swoich nowych książkach.
rozwiń zwiń