Jacek Bławut: czas jest siłą dokumentu

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2014 20:00
- Im dłuższa nasza droga z bohaterem, tym dalej mamy szansę dojść - mówił w "Sezonie na Dwójkę" znakomity dokumentalista, któremu nad jednym obrazem zdarzało się pracować 5 lat. W ramach festiwalu Planete+ Doc odbywa się retrospektywa twórczości Jaka Bławuta.
Audio
  • Jacek Bławut: czas jest siłą dokumentu (Sezon na Dwójkę)
Jacek Bławut
Jacek Bławut Foto: Grzegorz Śledź/PR2

Przypomina ona jego wyśmienite i wielokrotnie nagradzane filmy dokumentalne, wśród których są  m.in. "Nienormalni", "Born dead", "Szczur w koronie", " Wojownik" czy " Wirtualna wojna", a także kilka obrazów, przy których jako operator współpracował z takimi reżyserami, jak Marek Koterski czy Krzysztof Kieślowski.

Niewiele osób pamięta jednak, że Jacek Bławut rozpoczynał karierę filmową jako... aktor. - Na odludziu, na którym dorastałem, pojawili się pewnego dnia filmowcy. I zainteresował ich chłopak skaczący po drzewach. Tak powstał obraz "Biały rycerz". Miałem wtedy 8 lat. Wkrótce pojawiły się kolejne propozycje i castingi. W rezultacie dzieciństwo spędziłem na planie filmowym - wspominał z uśmiechem gość Anny Fuksiewicz. - Potem trudno było mi już wybrać inny zawód. Jako górnik pewnie bym się nie sprawdził, choć, aby uniknąć wcielenia do wojska, skończyłem stosowne studium na Śląsku - żartował.

Swą właściwą przygodę z filmem Jacek Bławut rozpoczął jako operator, absolwent łódzkiej "filmówki". Przełomowe okazało się spotkanie z reżyserem Markiem Koterskim. - Mój operator uciekł na Zachód, więc szukałem nowego - wspominał twórca postaci Adasia Miauczyńskiego. - I wtedy zobaczyłem zwykły, przyrodniczy film, chyba o jakimś baldaszniku, do którego zdjęcia zrobił Jacek. Byłem zachwycony tym, co można uczynić z obrazem w zwykłej "oświatówce". Oczywiście zaproponowałem mu współpracę - opowiadał w Dwójce.

Koterski i Bławut zrealizowali wspólnie 3 dokumenty, a potem 3 słynne filmy fabularne: "Życie wewnętrzne", "Porno" oraz "Dzień świra". Przy ostatnim z obrazów Jacek Bławut zetknął się po raz pierwszy, i to w sposób niezbyt przyjemny, ze "światem producenckim". - Na etapie korekcji barwnej przyszedł jakiś pan i oświadczył, że będzie pilnował, aby obraz nie wyszedł zbyt mroczny i nieprzystępny, jak w "Życiu wewnętrznym” - zdradził.

Oczywiście gość Dwójki opowiadał przede wszystkim o swojej autorskiej twórczości. Wyjaśniał, dlaczego powracające wciąż w jego filmach tematy to sport, wojsko oraz ludzie niepełnosprawni. Podkreślił, że dzieci specjalnej troski o wiele więcej potrafią nam dać, niż my jesteśmy im w stanie zaoferować. Rozmawiał też telefonicznie z bohaterami swoich filmów, między innymi z Robertem Jurczygą, którego resocjalizacja dokonała się niejako na planie filmu "Born Dead". Opowiedział ponadto o swoich planach. A zapytany przez Annę Fuksiewicz, czy mógłby stać się bohaterem cudzego dokumentu, odpowiedział: - Nie wyobrażam sobie tego. Chyba za dużo bym stracił i czułbym się okradziony...

Zachęcamy do słuchania "Sezonu na Dwójkę".

mm/mc

Czytaj także

Twórczość Kieślowskiego inspiruje współczesnych

Ostatnia aktualizacja: 30.08.2013 10:35
Motywem przewodnim, tegorocznej edycji Sokołowsko Festiwal Filmowy Hommage à Kieślowski jest "miłość, wolność, samotność", a filmem, który będzie pretekstem do dyskusji, a jednocześnie osią całego festiwalu jest "Biały", druga część głośnej trylogii "Trzy kolory".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Robert Gliński: mamy głęboko zakodowany romantyzm, na barykady ruszymy od razu

Ostatnia aktualizacja: 22.03.2014 14:50
Wystarczyły dwa tygodnie, żeby najnowszy film Roberta Glińskiego obejrzało ponad pół miliona widzów. Ekranizacja "Kamieni na szaniec" jeszcze przed premierą budziła emocje. Dziś zbiera bardzo dobre recenzje.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marcin Koszałka: najważniejsze w filmach dokumentalnych są emocje

Ostatnia aktualizacja: 25.03.2014 17:00
Specjalizuje się w wyjątkowych zdjęciach: lotniczych i podwodnych z wykorzystaniem technik alpinistycznych, a za swoje prace zgarnia prestiżowe nagrody na całym świecie. - W dokumentach najczęściej najbardziej niezwykłe jest to, co dzieje się poza kamerą, między reżyserem, a bohaterem filmu - mówi Marcin Koszałka w Czwórce.
rozwiń zwiń