Mariusz Wilk: Bałem się śniegu, gdy urodziła się córka

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2012 13:10
Rozmowa z autorem "Dziennika północnego": o rosyjskich zamieciach, o "Kulturze" paryskiej, o włóczęgostwie jako byciu w drodze, wzbijaniu się na wysokość i o odnajdywaniu własnego rytmu.
Audio
  • Fragmenty "Sezonu na Dwójkę" - rozmowa z Mariuszem Wilkiem
Mariusz Wilk: Bałem się śniegu, gdy urodziła się córka
Foto: źr. Wikipedia/fot. Mariusz Kubik

Mariusz Wilk przyszedł do studia Dwójki w wyjątkowo obfity w zawieje dzień warszawski. Prowadząca "Sezon na Dwójkę" Dorota Gacek zagadnęła go więc o to, czy lubi śnieg. Owszem, lubi - ale zaznaczył, że śnieg północny ma swoje i dobre, i złe strony.

- On zasypuje brud i zakrywa rany ziemi w postaci na przykład wykarczowanych drzew. Bywa jednak i uciążliwy. Ponieważ u nas te zimy są bardzo długie i śnieg dopiero w maju taje, znika, to on już pod koniec jest męczący, chciałoby się, żeby się zaczęła wiosna. A ja się go wręcz bałem w pierwszej zimie, kiedy się urodziła moja córeczka. Bo gdybyśmy wzywali karetkę pogotowia, mogłaby dojechać tylko czterysta metrów od naszego domu. Codziennie, po cztery godziny kopałem taką transzeję, rów, na wszelki wypadek.

Córka Martusza jest zresztą jedną z bohaterek książki, a właściwie, poniekąd, jej adresatką. Kolejna książka będzie nawet nosiła tytuł "Martusza".

Co natomiast znajdziemy w tomie "Lotem gęsi"? Oprócz opisu dramatycznej nawałnicy, która - zdarzyło się - raz zastąpiła Wilkowi niebezpieczny śnieg, doświadczamy z Mariuszem Wilkiem również jego podróży. Autor zaznacza przecież, że jest włóczęgą. Nie jest wojażerem, który osiąga cel i wraca - jest włóczęgą, dla niego droga jest celem.

- To jest pewnego rodzaju postawa duchowa. Bo to nawet nie chodzi o drogę jako taką - drogą może być dom, medytacja, drogą może być córka, jak w moim wypadku. Gdziekolwiek by był włóczęga, jest u siebie. A wojażer gdziekolwiek jest, nawet u siebie w domu, jest przejazdem.

I autor ogarnia w tej książce nieporównanie większe, niż było to w książkach wcześniejszych, terytorium - i jeszcze szerszy zakres zjawisk. "Lotem gęsi" odzwierciedla pisarski rozmach i szeroki gest Wilka, który utkał ją z trzech wątków nasyconych takim bogactwem tematów i problemów, że z łatwością, z każdego z nich, mógłby stworzyć oddzielny tom.

/

Początek książki to opowieść o miejscu – odbijającym się w lustrze Jeziora Oniego mieście, które wybrał, aby w nim zamieszkać, o Pietrozawodsku. O jego historii i teraźniejszości. Część środkową wypełnia od dawna wymarzona włóczęga po Labradorze śladami pisarza i podróżnika – Kennetha White'a. Konfrontacja własnego, literacko przetworzonego obrazu Północy z obcą dosadnością teraźniejszości powoduje, że Wilk tym chętniej wraca do Rosji. Tak zaczyna trzecią opowieść, znajdując dla swej twórczości równie ważny co włóczęga, a nawet znacznie ważniejszy, nowy sens. "Lotem gęsi" to trochę niespodziewana dla samego autora historia kontynuacji - odrzucenia, ale i zupełnie nowego otwarcia.

Audycję przygotowały Dorota Gacek i Elżbieta Łukomska.

Czytaj także

Wokół śmierci Konstantego z "Mewy" Czechowa

Ostatnia aktualizacja: 04.02.2012 13:30
Bohater jednego z najsłynniejszych rosyjskich dramatów bynajmniej nie zabił się sam. Ktoś go w tym jednak - wbrew temu, co sądziliśmy po lekturze Czechowa - wyręczył...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Karnawał w teatrze rosyjskim

Ostatnia aktualizacja: 07.02.2012 15:43
Zabawa i obrzęd na rosyjskich scenach – audycja Moniki Pilch w środę o 14.30.
rozwiń zwiń