Henryk Marszał – dawne wesele oczami muzykanta

Ostatnia aktualizacja: 17.12.2019 11:00
Prymista kapeli “Przewrotniacy” z Przewrotnego gra na skrzypcach już ponad 60 lat. Przez długi czas był muzykantem weselnym i pamięta wiele obrzędów ze szczegółami.
Audio
  • Henryk Marszał wspomina dawne wesela (Dwójka/Źródła)
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjneFoto: Shutterstock/BLFootage

Henryk Marszał to muzykant, który zagrał w życiu wiele wesel i zabaw, pamięta obrzędy weselne ze szczegółami. W audycji wspominać będzie takie właśnie obrzędy​, opowie czym na podrzeszowskim weselu był tzw. "las" oraz wspominać będzie swoje muzykanckie początki. 

- Jestem samoukiem, do dobrego muzyka chodziłem tylko trzy miesiące i odrobinkę nuty poznałem. Potem, jak to na gospodarce, nie było czasu chodzić na naukę. Miałem niedaleko od siebie muzyka, szkolił i pomagał mi, potem graliśmy razem. To mi dużo pomogło. Pierwszym moim nauczycielem był Gaweł Paweł z sąsiedniej wioski Widełki. Ten drugi, Stanisław Dziubek, mieszkał w mojej wiosce – mówił skrzypek, Henryk Marszał. – Szkolenie u muzyków było drogie, kosztowało to ponad 50 zł na dzisiejsze. Z tych muzyków z którymi grałem wszyscy już nie żyją, dobieram sobie znajomych i tak gramy do dziś. Grania nie brakuje i kolegów mam!

Jednym z elementów dawnego podrzeszowskiego wesela był tzw. "las" - bogato przystrajany kołacz, z którym tańczył weselny marszałek. O tym i o innych zwyczajach Henryk Marszał opowiadał w tym roku podczas festiwalu w Kazimierzu.

- Wesele trwało od rana. Grało się u młodego marsze i przyśpiewki. Potem szło się do starosty, tam był kołacz. Następnie do pani młodej i do kościoła, na furmankach – wspominał swoje grania na weselach muzyk, Henryk Marszał. - Starsza drużka zbierała na wianek, co tam kto mógł, to wrzucał na talerz. Jak wszystkich gości wytańcowali, to ten kołacz nazywali „las” i sprzedawali. Za stołem siedział młody, młoda, starosta, starościna, a marszałek ze starszą drużką z tym kołaczem tańcowali. Kołacz był przybrany gałązkami jodłowymi. Był wysoki i miał średnicy ok. 50 centymetrów, bardzo ładnie wyglądał, mówiono na to właśnie „las”. Marszałek cały czas tańczył z tym kołaczem trzymając go w obu rękach nad głową. Po jakiejś godzinie tańców stawiano ten kołacz na stole, rozbierano go i częstowano nim ludzi. Kiedyś były biedne wesela, nie to co dziś – wspominał dalej muzyk.

Jak nazywano na podrzeszowskiej wsi nieproszonych gości weselnych? Zapraszamy do odsłuchania podcastu audycji.

 ***

Tytuł audycji: Źródła

Rozmawiał: Magdalena Tejchma

Gość: Henryk Marszał (skrzypek ludowy)

Data emisji: 17.12.2018

Godzina emisji: 15.15

gs

Czytaj także

Symbolika polskich tańców narodowych

Ostatnia aktualizacja: 11.11.2019 09:00
W świątecznych "Źródłach" skupiliśmy się na narodowych tańcach polskich. Przypomnieliśmy fragmenty rozmowy z dr hab. Tomaszem Nowakiem z Uniwersytetu Warszawskiego o kanonie polskich tańców, ich symbolice i ideologii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Repatriancka historia Ludwiki Kędzi z Milikowa

Ostatnia aktualizacja: 25.11.2019 08:00
Śpiewaczka Ludwika Kędzia urodziła się w 1934 w polskiej kolonii w Nowym Martyńcu, wówczas na terenie Królestwa Jugosławii. Jej rodzice przybyli tam w poszukiwaniu pracy ze Wschodniej Galicji, z okolic Lwowa. Po II wojnie światowej rodzina pani Ludwiki przyjechała do Polski, na tzw. Ziemie Odzyskane.
rozwiń zwiń