Wspomnienie Władysława Bąka i Stefana Nowaczka

Ostatnia aktualizacja: 31.03.2021 16:00
Wspominaliśmy zmarłego wczoraj Władysława Bąka - akordeonistę z Kielecczyzny oraz skrzypka Stefana Nowaczka, który odszedł 11 kwietnia 2020.
Audio
  • Wspomnienie Władysława Bąka i Stefana Nowaczka (Dwójka/Źródła)
Stefan Nowaczek
Stefan NowaczekFoto: Grzegorz Śledź

Żegnamy Władysława Bąka

30 marca br. zmarł Władysław Bąk z Bartoszowin (Kieleckie) – akordeonista i śpiewak. W życiu artystycznym był związany przede wszystkim z gminą Bieliny, propagował tradycyjną kulturę muzyczną spod Świętego Krzyża. źródło: Youtube, Muzyka Zakorzeniona

Mistrz powiślaków

11 kwietnia minie rok od śmierci skrzypka Stefana Nowaczka z Podłęża. Przed wojną rodzinna kapela Nowaczków słynęła z powiślaków, lokalnie śpiewanych tanców o trójdzielnym rytmie, podobnych mazurkom. W 2013 Kuba Borysiak i Piotr Kędziorek gościli u śp. Stefana Nowaczka.

- Mój najstarszy brat grał na skrzypcach. Też samouk, jak i ja. Na wsi był taki starszy muzykant – Poboży, tośmy nasłuchiwali. Mój  ojciec grał z tym Pobożym na basetli. A on był taki zdolny, że umiał i skrzypce i basy zrobić. Wydłubać. Bo na wsi była bieda, ludzie grali na tych swojskich, dłubanych. Brat zaczął grać z harmonią na weselach. Ja najpierw skrzypce strugałem z drewna. Jakiego? A, jakie znalazłem – wspominał Stefan Nowaczek.

Rodzina Stefana Nowaczka (przede wszystkim ojciec i brat) byli wziętymi muzykantami weselnymi. Skrzypek wspominał ciemne strony muzykanckiej doli, potwierdzając przy tym, że jeśli muzykant był dobry, praktycznie nie miał czasu wolnego.

- Brat jak później zaczął grać po weselach, to tak we trzy w tygodniu odgrywał. Nie raz skrzypce mu z rąk wylatywały ze zmęczenia. Mało kiedy był w domu. Jak ja zacząłem już tak „tremolić” – łapać to – zaczęli mnie brać na „psiubaby”, zaręczyny, krzciny. Ojciec grał mi wtedy na basach. „Psiubaba” to były takie zaręczyny czy swaty. Jak się zalecał młody do młodej. Przychodzili swaty i się godzili, ile majątku można dać. Często było i tak, że się nie dogadywali. Bo majątku było za mało – wyjaśniał skrzypek.

Stefan Nowaczek był wdrażany w zawód muzykanta przez swoich starszych braci i ojca. Sam, kiedy usłyszał jakąś melodię, zaraz biegł do domu, by przegrać ją na skrzypcach. Po jakimś czasie doszło nawet do tego, że najstarszy brat zostawił  młodziutkiego Stefana, by grał na jego weselu, a sam… jako skrzypek opuścił swoją zabawę i poszedł na inną – do pracy. Stefan Nowaczek musiał więc dokończyć wesele. Gdzieniegdzie panował przesąd, że muzykant nie powinien grać na własnym weselu…

- A, gusła były różne kiedyś. Był taki muzykant z tamtej strony Wisły. Ja go nie znałem, tylko raz, jako podlotek słyszałem, jak grał w jakiejś karczmie – mówił Stefan Nowaczek – Opowiadały ludzie, że jak chciał sobie potańczyć, wieszał skrzypce na ścianie. Bo to zawsze w domu skrzypka na ścianie był gwóźdź wbity, żeby te skrzypce powiesić. Lampę gasił, pannę wziął i tańczył. A skrzypce same grały.

Pieśni pasyjne libańskich Maronitów

Tradycyjnie, podczas spotkania w Wielkim Tygodniu, wysłuchaliśmy pieśni pasyjnych wschodniego Kościoła w wykonaniu Ghady Shbeir.

Przypominamy także, że dziś 31 marca – ostatni dzień przyjmowania zgłoszeń na Konkurs Muzyki Folkowej! Więcej szczegółów znajdziecie Państwo >> TUTAJ <<

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Kuba Borysiak

Data emisji: 31.03.2021

Godzina emisji: 15.15