WP #258. Klimatyczny rock lat 80.

Ostatnia aktualizacja: 16.12.2021 15:42
W audycji wysłuchaliśmy płyt dwóch: "Faith" brytyjskiej grupy The Cure oraz "Children of God" amerykańskiej formacji Swans. 
Faith grupy The Cure oraz Children of God formacji Swans - w Wieczorze płytowym w Dwójce
"Faith" grupy The Cure oraz "Children of God" formacji Swans - w "Wieczorze płytowym" w DwójceFoto: mat. promocyjne

W każdą niedzielę słuchamy – razem z Państwem – najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B. A dopiero potem bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.

Tym razem były to albumy:
  • The Cure – "Faith" – Fiction 1981
  • Swans – "Children of God" – Caroline 1987​

***

Lista utworów na The Cure "Faith":

1.The Holy Hour
2.Primary
3.Other Voices
4.All Cats Are Grey
5.The Funeral Party
6.Doubt
7.The Drowning Man
8.Faith
9.Carnage Visors / The Soundtrack
(Tour Film - Soundtrack)

"Faith" trzeci studyjny krążek zespołu, wydany w 1981 roku.

Lista utworów na "Children of God" Swans 

1. New Mind
2. In My Garden
3. Our Love Lies
4. Sex, God, Sex
5. Blood and Honey
6. Like A Drug (Sha La La La)
7. You’re Not Real, Girl
8. Beautiful Child
9. Blackmail
10. Trust
11. Real Love
12. Blind Love
13.Children of God

"Children of God" to piąty album studyjny amerykańskiego zespołu Swans, wydany w 1987 roku.


Posłuchaj
177:18 2021_12_19 22_00_06_PR2_Wieczor_plytowy.mp3 Słuchaliśmy "Faith" brytyjskiej grupy The Cure oraz "Children of God" amerykańskiej formacji Swans. (Wieczór płytowy/Dwójka)

 

The Cure słucham od momentu kiedy usłyszałam w Trójce utwór "Just Like Heaven" w 1987 roku. Szybko sięgnęłam po całą płytę "Kiss Me Kiss Me Kiss Me", a potem zaczęłam odkrywać albumy wcześniejsze, a "Faith" stał się jednym z  moich soundtracków życia jak to się mówi... Zawsze lubiłam smutne piosenki, a na tej płycie jest ich wiele. Choćby "All Cats Are Grey" czy bodaj najzimniejszy utwór w historii Cure - "Drowning Man". Spotkałam się z opiniami, że "Faith" to zaledwie szkic do tego, co wydarzyło na maksymalnie ponurej, ostatniej części trylogii czyli "Pornography", ale dla mnie oba albumy znaczą równie wiele.

Swans to inna estetyka, ale to także wielka wrażliwość artystyczna. "Children Of God" uważany jest za szczytowe osiągnięcie tej grupy i chyba faktycznie skład, w który  Michael Gira współtworzył kompozycje z Jarboe, ale także z Tedem Parsonsem (znanym też ze świetnej grupy Prong) był bardzo kreatywny. Ten album to taki monument, który uczynił ze Swans potentatów alternatywnej sceny. To od początku do końca płyta przytłaczająca nastrojem i przekazem tekstowym. Bardziej przystępnym niż album "Filth" chociażby, ale mimo wszystko nieprzeciętnym. Widziałam Swans już bez Jarboe kilka razy, ale cieszę się, że widziałam także ją samą, w 2005 roku w Poznaniu, kiedy promowała swój solowy album "The Men". Bardzo ciekawa postać, podążająca swoimi ścieżkami... 

Magda

 

Świetna "Children Of God" jest kulminacją pierwszego, najbardziej surowego muzycznie etapu działalności Swans. To mogłaby być największa płyta 1987 roku gdyby tylko zespół Dead Can Dance nie wydał swojego arcydzieła "Within The Realm Of A Dying Sun", którym zmiótł całą ówczesną konkurencję :)

Szymon

 

Czeka mnie wielkie wzruszenie, dzisiaj chyba moja ukochana płyta The Cure. I masa wspomnień. O 1989r, o audycjach Tomasza Beksińskiego, z których nagrywałam po kolei wszystkie płyty the Cure. Wspomnienia o długich samotnych spacerach po zaśnieżonych pustych Bieszczadach, z walkmanem i kasetą z płytami "17 Seconds" i "Faith" (…)

"Faith" robi niesamowite wrażenie swoim brzmieniem, które znakomicie oddaje atmosferę tekstów Roberta. Te wszystkie pogłosy sprawiają, jakbym czuła się w opuszczonym kościele, pełnym rozpadających się rzeźb i na poły zbutwiałych obrazów. Większość utworów ma monotonne, nieśpieszne tempo, jakby sprzyjające modlitwie, ale dźwięki gitar i głos Roberta powodują , że odczuwam dojmującą pustkę i bezsilność. "Faith" to bardzo wyrazisty album traktujący o bardzo poważnych prawach. Co prawda rok później The Cure zobrazowało już kompletny rozpad osobowości i ślepą furię na "Pornography", która tez jest arcydziełem. Jednak ja napiszę tak: o ile "Pornography" jest arcydziełem upadku i brzydoty, o tyle "Faith" pomimo swojego smutku jest po prostu... piękna.

Anna

1981. Nie ma już Iana Curtisa a "Closer" jest już jedną z płyt wszechczasów. Margaret Tchatcher zadaje kolejne ciosy tzw subkulturze zasiłkowej, recesja na całym świecie, zimna wojna w toku. Trudno mi dociec jednoznacznych przyczyn, ale jedno jest pewne. W 1981 r. sporą część grup nowofalowych ogarnęła jakaś melancholia..  wiele z nagrało wtedy najbardziej tzw. "klimatyczne" czy też mroczne płyty w swojej karierze. Ultravox i posępny "Rage In Eden". Gary Numan i równie posępny "Dance", The Stranglers i smutna opowiadająca o braku miłości  płyta "LA Folie", OMD  i niepowtarzalna, pastoralna "Architecture And Morality". A jeszcze Magazine i Psychedelic Furs. Nawet debiut Duran Duran, etatowych dostawców radości i rozrywki przez następne lata, ma wiele z atmosfery 1981 roku. Oczywiście najdalej w skrajność brzmienia posunął się PiL na "Flowers Of Romance",a najbardziej w mrok ludzkiej duszy weszli Siouxsie And The Banshees na "Juju".

Ale jestem pewien, ze w 1981r najbardziej stylowo i co ważne, szczerze zabrzmiało trzech młodych chłopaków z The Cure. "Faith" to bardzo osobista, intymna próba odnalezienia się w religii, w uwiązaniu doktrynami. Głos Smitha brzmi jak skarga opuszczonego człowieka, który powoli uzmysławia sobie, że po Tamtej Stronie nie  ma nic. Bo nie ma Tamtej Strony. "Faith" jest bardzo spójną wypowiedzią i zagrana pierwszorzędnie. Co prawda słychać inspiracje Joy Division , zwłaszcza kiedy się pozna np. wczesne wersje demo utworu "Primary". Zaowocowała też znajomość z Siouxsie And the Banshees, którzy mroczne rejony penetrowali już od kilku lat. Jednak na "Faith" The Cure znalazło zdecydowanie własny, unikalny język dźwiękowy i doprowadziło go do perfekcji. Uzyskali niepowtarzalną atmosferę. Nagranie kolejnej płyty, z takim soundem było by stratą czasu i dreptaniem w miejscu. The Cure szybko się zorientowali, ze doszli do ściany. Wystarczy posłuchać z kolei wczesnej wersji "Hanging Garden" z płyty Pornography, która to wersja brzmiała jakby żywcem wyjęta z "Faith", wolna, z monotonną perkusją. Robert zadecydował, że zamiast plagiatować "Faith" kompletnie przemebluje brzmienie. I pójdzie jeszcze dalej w mrok w swoich tekstach. Zatem bez świetnego "Faith" nie było by genialnego "Pornography" :)

Dj Stachu

***

Tytuł audycji: Wieczór płytowy

Prowadzili: Jacek Hawryluk i Przemysław Psikuta

Data emisji: 19.12.2021

Godzina emisji: 22.00

Czytaj także

WP #251. Jon Hassell i Keith Jarrett dla wytwórni ECM

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2021 02:00
W audycji zaprezentowaliśmy dwie płyty amerykańskich artystów, które ukazały się nakładem słynnej monachijskiej wytwórni ECM: "Power Spot" Jona Hassella oraz "Bye Bye Blackbird" Keith Jarrett Trio.
rozwiń zwiń
Czytaj także

WP #256. Andrew Hill i Donald Byrd dla Blue Note

Ostatnia aktualizacja: 05.12.2021 21:01
W audycji wysłuchaliśmy płyt dwóch amerykańskich jazzmanów: "Passing Ships" Andrew Hilla oraz "Places and Spaces" Donalda Byrda.
rozwiń zwiń