WP #264. Novi Singers i Bemibem

Ostatnia aktualizacja: 28.01.2022 17:15
W audycji słuchaliśmy albumów dwóch ważnych polskich zespołów lat 60. i 70.
Okładki płyt Bemibem - Bemowe frazy i Novi Singers -Novi in Wonderland
Okładki płyt Bemibem - "Bemowe frazy" i Novi Singers -"Novi in Wonderland"Foto: materiały promocyjne

W każdą niedzielę słuchamy - razem z Państwem - najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B. A dopiero potem bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.

Tym razem były to albumy:

  • Novi Singers - "Novi in Wonderland" - 1968 SABA
  • Bemibem - "Bemowe frazy" - 1974 Polskie Nagrania

Kiedy zwraca się uwagę na podkłady muzyczne zachowanych materiałów telewizyjnych, a także na ścieżki dźwiękowe polskich filmów, łatwo usłyszeć, że pod koniec lat sześćdziesiątych zaczyna w nich się pojawiać charakterystyczne brzmienie czterech głosów (jednego kobiecego, trzech męskich), śpiewających scatem, czyli sylabami nie układającymi się w zrozumiałe słowa. To grupa Novi, zwana też czasem Novi Singers.

Założyła ją w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych grupa studentów Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie: Ewa Wanat, Bernard Kawka, Janusz Mych, Waldemar Parzyński i Aleksander Głuch. Ten ostatni opuścił zespół po kilku latach; nagrywali odtąd i występowali we czwórkę, a bywało, że w trójkę. Zawiesili działalność w połowie lat osiemdziesiątych i nigdy się nie reaktywowali. Reedycje ich płyt na CD zaczęły pojawiać się stosunkowo niedawno (album "Five, Four, Three"). I nie pamięta się chyba, że w roku 1978 w prestiżowej ankiecie pisma "Down Beat" uznano ich za najlepszą wokalną grupę jazzową świata.

Zespół Bemibem powstał powstał w marcu 1973 roku w Warszawie po rozpadzie grupy Bemibek. W marcu 1974 r. grupa zrealizowała swój debiutancki album "Bemowe frazy". Na zawartość krążka złożyły się nowe kompozycje, głównie autorstwa Aleksandra Bema oraz utwory jeszcze z czasów istnienia grupy Bemibek. Jego brzmienie zostało wzbogacone o dźwięki orkiestry, znać też aranżacyjną perfekcję.


Posłuchaj
175:44 2022_01_30 22_00_45_PR2_Wieczor_plytowy.mp3 WP #264. Novi Singers i Bemibem (Wieczór Płytowy/Dwójka)

KOMENTARZE SŁUCHACZY

Zespoły wokalne w polskiej muzyce rozrywkowej tworzyły niezapomniany kalejdoskop oryginalności, profesjonalizmu i czerpania z całego spektrum gatunków muzycznych, bez względu na osobiste sympatie nie wyobrażam sobie aby zapomnieć nawet te „najbardziej rozrywkowe”, każdy z nich zapadł w pamięć choć raz, nie tylko ulubione 2+1 i Wały Jagiellońskie, ale także tak odległe od siebie jak Czerwone Gitary i Alibabki, Skaldowie i Gang Marcela, Bemibem i Partita, Novi Singers i Wawele. Wśród niezliczonych mistrzów gatunku w muzyce światowej dla mnie na pierwszym miejscu już chyba na zawsze pozostaną The Drifters, na kolejnych miejscach Herman's Hermits, Gerry and the Pacemakers, Middle of the Road, a przecież nie zapomnę również tych „jednoszlagierowych” The New Seekers czy Chicory Tip. „Son of My Father” tego ostatniego, którego instrumentalna wersja była sygnałem czołówki Studio Sport w latach osiemdziesiątych, ileż wspomnień – za każdym razem, gdy słyszę ten utwór, irracjonalnie czekam, że zaraz po nim usłyszę głos Andrzeja Zydorowicza lub Jerzego Mrzygłóda relacjonujących kolejne zmagania sportowe. „Beg, Steal or Borrow” Seekersów – moim zdaniem najlepsza piosenka w historii Eurowizji, nie tylko wśród tych, które nie wygrały… Można tak bez końca…

Barbara

Kiedy byłem małym chłopcem, bardzo małym, średniaki w przedszkolu, zapadły mi pamięć dwie piosenki (między innymi) – „Podaruj mi trochę słońca” i „Sprzedaj mnie wiatrowi”. I zapadły mi w pamięć BARDZO DOBRZE. Tak dobrze, że po ponad trzydziestu latach, kiedy trafiłem (na półce u mojej dziewczyny) na taką sympatyczną składankę Bemibem/Bemibek – „Podaruj mi trochę słońca”, to poczułem się, jakbym te piosenki słyszał wczoraj. Czyli jak te piosenki były dobrze napisane, że spodobały się przedszkolakowi, że ich nie zapomniał, a jak je sobie przypomniał, to mu się tak samo podobały, jak trzydzieści lat wcześniej? Do tego wiele lat intensywnie słuchał bardzo różnej muzyki? Klasyk, gigant – co by nie powiedzieć o tym albumie, nic nie będzie przesadą. Mam wrażenie, że te piosenki i teraz by się świetnie obroniły. Melodie są dalej świetne, aranżacje na tyle oryginalne i ciekawe, że i teraz nie wypadają zbyt prehistorycznie. Do tego sam pomysł – niby jazzujący pop, ale jak zrobiony. Nie jestem tak bardzo pewien, czy w tamtych czasach było dużo takich wykonawców, którzy graliby w taki sposób. Albo robili to tak dobrze. Bemibem udała się jedna niesamowicie trudna rzecz – ich muzyka jest idealnym połączeniem walorów komercyjnych, czyli w tym przypadku przebojowości, oraz walorów artystycznych, która tej przebojowości znacznie przedłuża okres ważności. Tak powstają klasyki muzyki rozrywkowej. Z pewnością ten krążek to jest nasza klasyka. A ciekawe, czy gdyby było to zaśpiewane po angielsku i wydane gdzieś w normalnym kraju, i miało normalną promocję, to nie byłoby klasykiem w ogóle? Bo potencjał tu był potężny.
A Novi Singers – tak samo wspomnienie moich czasów przedszkolnych. Ale w przeciwieństwie do Bemibem – nie lubiłem ich. To śpiewanie-nieśpiewanie zawsze mnie denerwowało, szczególnie wtedy, kiedy był to „wypełniacz” przed Dobranocką. Teraz już Dobranocki nie ma, to i problemu nie ma. Tak najlepiej znam „Novi Singers Chopin”, resztę to tak po łebkach. Ale lubię. Bardzo ciekawa grupa – powiem tak kontrowersyjnie – nasze The Swingle Singers.

Wojciech

„Bemowe frazy”, tak jak i dwie płyty Novi Singers, odziedziczyłem od wujka na płytach analogowych, nieco już trzeszczą. „Fraz” słucham rzadko i ostrożnie, ale zawsze włączam naprawdę głośno jeden utwór.
W repertuarze płyty mamy oczywiście znany i grany do dzisiaj „Podaruj mi trochę słońca”, ale ja chciałbym zwrócić szczególną uwagę na „Kolorowe lato”: ileż tam się dzieje w kompozycji, w aranżu… Jakie nieoczywiste, kunsztowne, obmyślone harmonie wokalne, wspaniałe wejścia dęciaków, sekcji smyczkowej i ich dialogi z wokalami. Wymieniono już szefa tego składu –Pana Tomasza Ochalskiego. Jakiż wspaniały puls i gra basu.
No i największy skarb – niesamowite, powtarzam, niesamowite solo gitarowe nieodżałowanego Marka Blizińskiego. Nie przypominam sobie w polskiej muzyce lat 70-tych utworu popowego z tak „awangardowym”, nowoczesnym, wręcz ponadczasowym solem gitary elektrycznej! Te dźwięki po tylu latach w ogóle się nie zestarzały moim zdaniem.
Uważam, że „Kolorowe lato” byłoby ozdobą najlepszych płyt Chicago, Jackson Five, ale i płyt smooth fusion nagrywanych dokładnie w tym samym czasie przez Donalda Byrda czy Freddiego Hubbarta.

Marcin

Szanowni Panowie, nie potrafię napisać o klasyfikacjach, czy hierarchiach muzycznych. Odsuwam także na bok wszelkie paralele bądź podobieństwa wykonawcze. Powtórzę frazę cytowaną już przez Tomasza Szachowskiego – „muzyka pochodzi z ciszy i do niej powraca”. Moja myśl nie będzie zbyt oryginalna – muzyka wyłania się z życia, tam też powraca. Odtwarzane dzisiaj płyty ponownie ilustrują fragmenty mojego życia. Jakakolwiek klasyfikacja, analiza struktury muzycznej czy wokalnej pozostają gdzieś daleko. Dla mnie liczą się okoliczności, które wyłaniają się teraz z przypominanych utworów. To były bowiem początki uświadamiania i porządkowania wrażliwości muzycznej. Bardzo cenię sobie ten czas (dziękuję Panom za jego podarowanie dzisiaj wieczorem) naturalnego odbioru wszelakiej sztuki. Wówczas bez interpretacji, wskazań czy przeróżnych estetyk. Po prostu zwyczajny ogląd małego chłopca. I te płyty pamiętam. Zapełniały świat tamtego życia – „kiedy byłem małym chłopcem, hej”. Ktoś inny włączał gramofon. Był to jednak wyrafinowany wybór. A smutne socjalistyczne lata nie były takie ponure. Nasz domowy świat był jednak pogodny i serdeczny. A jego anturaż dopełniała muzyka. Ówczesny czas się nie zmienił, tylko my jesteśmy nieco starsi. I niezmiennie uczymy się żyć życie.

Jacek

Panowie, bardzo pozytywnie zaskoczony jestem dzisiejszym zestawem płyt. Obydwu nie znałem wcześniej. „Bemowe frazy”, jeśli tak brzmiała kiedyś muzyka pop, to bardzo mnie Panowie przekonują i chcę poznać więcej. „Kolorowe lato” to hit! Gitara Pana Blizińskiego wyborna.
„Novi in Wonderland” to taki wspaniały jazz! Naprawdę jestem pod wrażeniem. Dużo ciekawych informacji dzisiaj, tytuł „Wszystko o jazzie” z miejsca zapisuję!

Przemek

Noooovi Singers… Taaaki zespół! Komercja z nutką awangardy, na najwyższym poziomie artystycznym, wysmakowana, wyrafinowana, jazzująca i jakże oddająca emocje. Zaśpiewać tak wiele bez jednego słowa…
W tamtym czasie bezkonkurencyjni nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Niezaprzeczalnie nowatorscy, jeden z pierwszych NA ŚWIECIE zespołów tworzący w TAKI sposób, z wykorzystaniem głosu jako głównego instrumentu.
„Bossa Nova”, „Torpedo” i kolejne ich płyty – po prostu majstersztyki wokalne i instrumentalne – wzorce dobrego smaku w każdym zakresie, od aranżu po wykonanie, do tego gościnnie wielkie nazwiska: Urbaniak, Makowicz, Bartkowski, orkiestra Ptaszyna Wróblewskiego…
A dzisiejszy „Wonderland”? Swingujące, klasyczne piękno i wspaniałe harmonie wokalne. Tym się można po prostu delektować. Zbigniew Namysłowski na saksofonie. No i prawdziwa niespodzianka: trębacz Idrees Sulieman. Wyobraźmy sobie tylko, jak w studio opowiada naszym muzykom JAK TO JEST grać razem z Johnem Coltranem, Artem Farmerem, Donaldem Byrdem, Artem Blakey’em, Lesterem Youngiem, Colemanem Hawkinsem, Theleniousem Monkiem, Maxem Roachem, Cedarem Waltonem, Ericem Dolphym… itd.
I chwilę później jakby spadkobiercy zespołu Novi Singers: Bemibem, a w zasadzie Bemibek-Bemibem, bo akurat ja traktuje to jako dwa rozdziały tej samej historii. Niezaprzeczalnie Ewa Bem i jej partnerzy w początkowym okresie wzorowali się na Novi Singers, co słychać w ich kompozycjach instrumentalnych z samymi wokalizami. Ale płyta „Bemowe frazy” to autorski wysmakowany pop z elementami funku, fusion-jazzu i odrobiną wpływów latynoskich.
Ozdobą i trademarkiem Bemibem moim zdaniem jest głos Ewy Bem, bardzo charakterystyczny, o niespotykanej barwie, tembrze, niepodrabialny, jedyny w swoim rodzaju! Myślę, że gdyby w Polsce w obecnych czasach poszukać drugiego TAKIEGO głosu, to jedynie ewentualnie możnaby wspomnieć o Paulinie Przybysz.
Niestety mijają lata, dekady i tamte płyty, tamtych artystów coraz rzadziej możemy usłyszeć w radio. Płyta „Bemowe frazy”, tak jak płyty Novi Singers, jak debiut Zbigniewa Wodeckiego, jest świetnym argumentem na to, jak wspaniałe płyty popowe i jazzujące jednocześnie nagrywano w Polsce w latach 70-tych.
Spójrzmy na jak wysokim poziomie w latach 70-tych stała nasza wokalistyka jazzowa lub zdradzająca wpływy jazzu. Iluż u nas tworzyło artystów i zespołów, którym bardzo niewiele brakowało do sukcesu w normalnym świecie, musimy o nich pamiętać: Novi Singers, Ewa Bem i jej zespoły, Vox, Alibabki, Partita, Urszula Dudziak, Andrzej Zaucha... Ale i 50 lat później też jest pięknie: Anna Maria Jopek, Grażyna Auguścik, Lora Szafran, Aga Zaryan… i znowu EWA BEM!

Janina​

***

Tytuł audycji: Wieczór płytowy

Prowadzili: Tomasz Szachowski i Piotr Metz

Data emisji: 30.01.2022

Godzina emisji: 22.00

Czytaj także

WP #262. Metheny, Haden, DeJohnette, Redman, Brecker – "80/81"

Ostatnia aktualizacja: 17.01.2022 07:00
W audycji słuchaliśmy jednego z najważniejszych jazzowych albumów dekady lat 80.
rozwiń zwiń
Czytaj także

WP #263. The Kinks i Pulp

Ostatnia aktualizacja: 20.01.2022 21:21
Tym razem w audycji płyty tylko z pozornie odległych dekad lat 60. i 90.
rozwiń zwiń