Czy Polscy jazzmani skazani są na góralszczyznę?

Ostatnia aktualizacja: 17.04.2013 18:00
Fascynacja polskich improwizatorów folklorem nie zaczęła się od "Piątawki" i "Siódmawki" Namysłowskiego. I choć wybitny saksofonista jako pierwszy zdecydował się na występy z góralami, inspiracji w folklorze szukali już jego mistrzowie.
Audio
  • Czy Polscy jazzmani skazani są na góralszczyznę? (Dwójka/ Czas na jazz)
Czy Polscy jazzmani skazani są na góralszczyznę?
Foto: geckostamp/sxc.hu/cc

Wspólne koncerty i nagrania Kwartetu Zbigniewa Namysłowskiego z Kapelą Jana Karpiela "Bułecki" z połowy lat 90. stanowiły bez wątpienia przełom. Ale były też kulminacją sięgającej lat 50. tradycji. Sam Namysłowski złapał folkowego "bakcyla" od Tomasza Szukalskiego, a ten bez wątpienia słyszał pionierską "Bandoskę in Blue" Jana Ptaszyna Wróblewskiego, czy "Miała baba koguta" w interpretacji zespołu Jana Wicharego.

Tyle, jeśli chodzi o praktykę. Natomiast w sferze teorii pojawia się pytanie, czy połączenie dwóch tak odległych żywiołów, jak amerykański jazz i polski folklor jest w ogóle możliwe. Sam Ptaszyn Wróblewski szczerze w to wątpi. Nie przez przypadek zresztą większość swingowych aranżacji utworów ludowych polega po prostu na tak daleko posuniętym harmonicznym przetworzeniu oryginalnych tematów, że stają się one praktycznie nierozpoznawalne.

Może więc warto iść po naukę do autentycznych mistrzów muzyki tradycyjnej? Tak uczynił flecista Krzysztof Zgraja, który kształcił się w Istebnej u słynnego skrzypka Jana Kawoluka a potem dedykował mu przepiękny (ale też niezbyt jazzowy!) utwór "Folk Music for J.K.". A może - wręcz przeciwnie - folklor traktować należy w sposób swobodny, subiektywny i otwarty, jak zespół Graal trębacza Ziuta Gralaka, który w utworach do filmu "Darmozjad polski" Łukasza Wylężałka połączył tradycję orkiestr dętych z reggae, ska i elektroniką!.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji Janusza Jabłońskiego i Tomasza Gregorczyka. 

jamsession@polskieradio.pl
facebook.com/improwizowane