Od swojego internetowego debiutu - międzygatunkowego "Moczydła" z 2019 roku, przez wypracowanie własnej formuły cold wave (t)rapu na nagranej w 2021 roku "Warszawie", aż po przygodny flirt z popem na powszechnie docenionym, zeszłorocznym "Sercu” zrealizowanym przez Wojtka Urbańskiego, cała twórczość artysty jest formą hybrydową. W dobie redefinicji pojęć, zacierania się granic i śmierci gatunków żadna inna forma nie jest natomiast równie aktualna i nagła - progresywna acz dawna, surowa lecz chwytliwa, eksperymentalna i… rozrywkowa.
Płyta "Bałtyk" ukazała się 1 września 2023 roku. - Z "Bałtyku" przemawia ten Jerzyk, który przeraził się sytuacją, zrezygnował trochę wewnętrznie, ale idzie, choć wolniej - mówił w Czwórce gość Michała Daniluka. - Byłem wykończony, jak robiłem ten materiał, ale miałem dużą potrzebę powiedzenia tego. Chciałem to robić.
Kierując się starą zasadą napędzającą sztukę - a mówiącą, że o artyście zawsze świadczy jego ostatnie dzieło - warszawiak znów wygląda horyzontu i czerpie na równi ze swoich undergroundowych doświadczeń, jak i z przystępności, z jaką zapoznał go Urbański. Odpowiadając samemu za produkcję całości, Jerzyk Krzyżyk nieustannie rap spaja z rockiem, instrumenty wtapia w elektronikę, a każdy z gościnnie zaproszonych do tego projektu wokalistów - min. schafter i Kwiatek Haze z HAŁASTRY - wchodzi do tej ciemnej, zimnej wody na jego własnych zasadach. W ten sposób powstaje zupełnie osobne r’n’b, bitowy shoegaze i być może najciekawszy krajowy cold wave od czasów cytowanej na krążku grupy Siekiera.
Jerzy Krzyżyk jest też autorem okładki swojego albumu. - Na niej jest błękit, smutek i parę zagadek, które można odnaleźć po odsłuchaniu płyty - wyjaśniał. - Są tu wizje przyszłości, motyw polskości, surowości. To też takie "puszczenie oczka", że nic się nie zmienia.
mat. prasowe/kul