"Gdzie niebo mieni się czerwienią". Powieść przepełniona magią

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2018 15:36
- Lisa Lueddecke jest dowodem na to, że prowadząc blogi i portale książkowe można dojść do wniosku, że pisanie książek to zajęcie na tyle inspirujące, żeby zająć się tym samemu - mówiła w Czwórce Kinga Michalska. 
Audio
  • "Gdzie niebo mieni się czerwienią". Powieść przepełniona magią (Stacja kultura/Czwórka)
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Shutterstock.com

"Gdzie niebo mieni się czerwienią" to debiutancka powieść Lisy Lueddecke. - Mamy tu trochę fantasy, trochę Young Adult, trochę tradycyjnej baśni - mówi Kinga Michalska. - Inspiracją dla autorki były podróże. Jej rodzice pracowali w Siłach Powietrznych USA, więc podróżowała po całym świecie. To dało jej panoramę różnych społeczności, którą teraz wykorzystuje, jak sama opowiada w wywiadach, w swojej twórczości - dodaje. 

- Akcja dzieje się na wyspie skutej lodem i targanej wichrem, gdzie mieszka dość prosty lud, którego życiem rządzi tajemnicza bogini, która komunikuje się z tym ludem za pomocą zorzy - zmieniając jej kolory. Zielony oznacza spokój, harmonię, szczęście. Niebieski - nadchodzącą zamieć. Kolor czerwony natomiast oznacza nadchodzące niebezpieczeństwo.... - uchyla rąbka tajemnicy miłośniczka literatury. - Siedemnaście lat temu, gdy narodziła się Ósa, niebo rozbłysło czerwienią. Jednocześnie zmarła wówczas matka dziewczyny. Tym razem, gdy niebo znów mieni się czerwienią, Ósa musi odnaleźć sposób, by ocalić mieszkańców wyspy. Wyrusza w długą pełną niebezpieczeństw podróż - zdradza Kinga Michalska. 

Czy powieść Lisy Lueddecke to coś, czego jeszcze nie było? Co ją wyróżnia? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy. 

***

Tytuł audycji: Stacja Kultura

Prowadzi: Kasia Dydo

Goście: Kinga Michalska (znawczyni i miłośniczka literatury)

Data emisji: 27.02.2018

Godzina emisji: 11.42

kh/ac

Czytaj także

Maurice Herzog i "Annapurna". Wyprawa w góry jak thriller

Ostatnia aktualizacja: 20.02.2018 18:10
- Herzog oceniany był jako człowiek, który dokonał rzeczy niemożliwej. Wszedł na Annapurnę w 1950 roku. Choć wyprawa ta przyniosła mu międzynarodowy rozgłos, zakończyła się dla niego nieszczęśliwie: utratą palców u nóg i rąk - opowiadała o alpiniście Kinga Michalska.
rozwiń zwiń