- Animator lalkowy to osoba, która musi wykazywać się ogromną cierpliwością jeśli chodzi o swoją pracę oraz kreatywnością i zdolnościami aktorskimi - wyjaśnia Marta Mękarska ze Studia Filmowego Se-Ma-For. - W 24 ruchach na sekundę musi wygrać uwzględnione w scenariuszu emocje i gesty. Tyle że nie swoim ciałem, tylko za pomocą lalki.
Specyficzne warunki pracy sprawiają, że grono chętnych do wykonywania zawodu nie jest szczególnie liczne: - Faktycznie, jest to dość ciasne środowisko, w Polsce liczące w sumie może 20 twórców - twierdzi Borys Piasny. - Część z nich pracuje w Se-Ma-Forze, część to tzw. freelancerzy.
Kurs organizowany jest przy współpracy Wydziału Filmu i Animacji Rochester Institute of Technology. Koordynatorem ze strony USA jest Tom Gasek, utytułowany amerykański reżyser i animator. W jego dorobku znajdziemy takie tytuły jak „Uciekające kurczaki”, „Wallace i Gromit” czy „Koralina i tajemnicze drzwi”. Kursanci mogą liczyć na międzynarodową kadrę wykładowców, złożoną ze światowej czołówki w animacji klasycznej.
- W Polsce powstaje coraz więcej projektów, które uwzględniają udział animatorów lalkowych więc widzimy przyszłość dla tego zawodu. A część uczestników pierwszej edycji kursu pracuje teraz z nami, więc chyba warto rozważyć tę propozycję - podsumowują goście Kasi Dydo i Kuby Kukli.
Szczegóły inicjatywy Fundacji Filmowej Se-Ma-For przedstawiliśmy w "Stacji Kultura". Nagranie z audycji w pliku dźwiękowym dołączone jest do artykułu.
kul