Polskie Radio

Tbilisi i Kijów. Ukraiński politolog: Polska kontynuuje politykę Lecha Kaczyńskiego, to także walka o podmiotowość

Ostatnia aktualizacja: 08.04.2022 01:00
- Myślę, że Polska w dużej mierze kontynuuje obecnie politykę Lecha Kaczyńskiego - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl ukraiński politolog dr Jewhen Mahda, pytany o politykę wschodnią b. prezydenta Polsk i o to, jakie wnioski możemy z niej czerpać dzisiaj.
L: Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Kijowie (15.03.20220)Lech Kaczyński podczas wizyty w Gruzji (12.08.2008)
L: Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Kijowie (15.03.20220)/Lech Kaczyński podczas wizyty w Gruzji (12.08.2008)Foto: PAP/Andrzej Lange-PAP/Radek Pietruszka

- Myślę, że obecnie Polska w dużej mierze kontynuuje politykę Lecha Kaczyńskiego. Wizyta prezydentów Polski, Ukrainy i państw bałtyckich w Tbilisi, do którego zmierzały rosyjskie czołgi i nad którym latały rosyjskie samoloty, był to krok o wielkim znaczeniu, arcyważny, podobnie jak udział polityków w mityngu na placu stolicy Gruzji - powiedział dyrektor kijowskiego Instytutu Polityki Światowej dr Jewhen Mahda, wspominając politykę wschodnią polskiego prezydenta RP [2005-2010], który zginął w katastrofie smoleńskiej.

Zobacz także:

LECH KACZYŃSKI - serwis specjalny

- Myślę, że Polska, kontynuując politykę wschodnią Kaczyńskiego, jednocześnie toczy walkę i o własną polityczną podmiotowość - zaznaczył nasz rozmówca. - Sądzę też, że Polska, która przyjęła do siebie około 2 milionów uchodźców, bardzo dobrze wyczuwa, jakie zagrożenie nadchodzi teraz ze strony Rosji - podkreślił.

Wizyta w Tbilisi i wizyta w Kijowie

Politolog wspomniał, że niedawna wizyta polskiej delegacji w Kijowie była dowodem kontynuacji polityki Lecha Kaczyńskiego. W jego ocenie był to również sygnał do rozwoju współpracy obu państw w strategicznych kwestiach.  

Absolutnie nieprzypadkowo do Kijowa przyjechał parę tygodni temu brat bliźniak Lecha Kaczyńskiego, Jarosław, który jest wicepremierem Polski i odpowiada za bezpieczeństwo kraju i blok siłowy. Myślę, że jego obecność powinna dać impuls do rozwoju współpracy Polski i Ukrainy w kwestiach bezpieczeństwa. Ma też napełnić realną treścią takie inicjatywy jak Trójkąt Lubelski i litewsko-polsko-ukraińska brygada, LITPOLUKRBRIG imienia Hetmana Wielkiego Konstantego Ostrogskiego - dodał.

Politolog zaznaczył, że polscy politycy mają zapewne świadomość, że muszą myśleć w perspektywie wielu lat, bo w grę wchodzi przyszłość, bezpieczeństwo kraju.

Czytaj także:

- Myślę, że polskim politykom przyszło myśleć teraz nie tylko o perspektywie do wyborów, ale o innych ważnych kwestiach, dotyczących bezpieczeństwa państwa. W Polsce dostatecznie jasno rozumie się, że Polacy mogą być następni - zaznaczył.

Rosyjska propaganda uderzała także w postrzeganie Polski w Europie

- Rosyjska propaganda nieraz starała się rozgrywać sytuację w Polsce dla wewnętrznych celów, dla własnej publiczności, ale i jeśli chodzi o postrzeganie Polski na arenie europejskiej - mówił ekspert.

Politolog zwrócił uwagę także na ochłodzenie relacji między Polską a Węgrami, te ostatnie zajmują ostatnio prorosyjską pozycję w kluczowych kwestiach, m.in. sankcji przeciwko Moskwie.

Analityk zwrócił uwagę, że świat czeka wiele wyzwań, a państwa na zachodzie Europy tego nie rozumieją.

- Zakończenie wojny Rosji przeciw Ukrainie postawi wiele pytań o zmiany sytuacji bezpieczeństwa. Państwo z bronią jądrową napadło bowiem na takie, które z tej broni zrezygnowało. Moim zdaniem to impuls dla Ukrainy i Polski, by rozwijać nasze relacje i współpracę, na przykład w kwestii wspólnego rozwoju programu rakietowego, rozbudowy zbrojnych sił, inicjatyw dotyczących bezpieczeństwa. Świat powinien wyciągnąć wnioski z tego, co się dzieje - powiedział.

***

Lech Kaczyński podczas wizyty w Tbilisi mówił m.in.

"Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy prezydentami pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać.

My mówimy nie!

Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu.

Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści czy pięćdziesiąt lat!".

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl