Polskie Radio

Rozmowa ze Sławomirem Kopycińskim

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: Panie pośle, politycy chcą ulżyć kredytobiorcom, a tymczasem specjaliści od banków oraz tacy, którzy zajmują się właśnie tymi kwestiami, mówią, że to jest błąd wprowadzanie takiej ustawy o spreadach.

Sławomir Kopyciński: Ustawa budzi wiele wątpliwości mimo tego, że jest pewnym kompromisem zawartym między Platformą Obywatelską a Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Polskim Stronnictwem Ludowym, dlatego że jest niejasność, jeżeli chodzi o intencje ustawodawcy. Ja dziś nie jestem w stanie przesądzić, czy ta ustawa realnie pomoże wszystkim tym, którzy zaciągnęli kredyty denominowane lub indeksowane do waluty innej niż waluta obca, czy też jest to tylko i wyłącznie zabieg wyborczy, kampania wyborcza obarczona dość dużym ryzykiem rozchwiania jednak kursu walutowego i pogorszeniem sytuacji kredytobiorcom.

P.Sz.: Ja tylko powiem, że eksperci Lewiatana na przykład mówią, że to jest nadmierna i nie do końca uzasadniona ingerencja ustawodawcy w zasadę swobody umów na przykład, i to może spowodować destabilizację podstawowych funkcji prawa.

S.K.: Sojusz Lewicy Demokratycznej zgłosił do tej ustawy propozycję dotyczącą wpisania maksymalnej stawki spreadu do umowy kredytowej. Gdyby taka maksymalna stawka spreadu była wpisywana do umowy kredytowej 4, 5, 6, 7 lat temu, nie mielibyśmy dziś tego problemu. Natomiast trzeba też powiedzieć, że banki w sposób absolutnie nieuprawniony, wykorzystując wahania na rynku walutowym, jednak w sposób znaczący obciążały kredytobiorców, którzy zawarli umowy w walucie innej niż waluta polska. I tutaj ingerencja państwa w moim przekonaniu jest potrzebna i to uregulowanie nie powinno budzić żadnych wątpliwości...

P.Sz.: Panie pośle, ale jest argument też...

S.K.: Uważam, że bank niesłusznie pobiera te opłaty, powiedzmy sobie, że jest rozpiętość między 3 a 15% między bankami, więc widać, że jest to pole, które ustawowo wypadałoby zawęzić.

P.Sz.: Ale tutaj pojawia się argument, panie pośle, że banki i tak znajdą furtkę, żeby te opłaty ściągnąć od swoich klientów. Jeżeli nie spready, no to jakieś inne ukryte koszta.

S.K.: Oczywiście, może być pobierana opłata od wpłaty gotówkowej przy kasie, bank może taką przecież decyzję podjąć, i to w żaden sposób nie zmieni sytuacji kredytobiorcy, o czym mówiliśmy i uprzedzamy Platformę Obywatelską, czytaj: koalicję rządzącą. Natomiast powiem, że jest bardzo duże ciśnienie wśród parlamentarzystów koalicji rządzącej, aby tę ustawę przeprowadzić, dlatego tak jak mówiłem na wstępie: w moim przekonaniu nie ma tu jasności intencji ustawodawcy. Ja jestem jak najdalej od...

P.Sz.: To dlaczego jest kompromis w takim razie, panie pośle? Bo pan jako przedstawiciel SLD mówi z jednej strony, że jest wiele wątpliwości, a z drugiej strony – że została zawarta koalicja w tej sprawie.

S.K.: Uważam, że wprowadzenie do umowy kredytowej zapisu o maksymalnej stawce spreadu, nie dookreślając tej wartości maksymalnej, bo o tym musi zdecydować bank i kredytobiorca, jest rozwiązaniem uczciwym, zarówno dla kredytobiorcy, jak i dla banku. I tutaj nikt raczej z tym zapisem nie będzie dyskutował. To jest zapis, który daje nadzieję na to, że nowi kredytobiorcy nigdy nie wpadną jakby w tę spiralę, w tę pułapkę, którą zastawiły na nich nieuczciwe banki, bo powiedzmy sobie otwarcie – część banków postępuje jak najbardziej, że tak powiem, dobrze w tej sprawie i zarzutów do nich mieć nie można. Problem dotyczy blisko miliona osób, które mają zaciągnięte kredyty w walucie innej niż waluta obca [sic],  oni dziś mają potężne problemy ze spłatą tego kredytu. I powiem, że w wielu przypadkach mamy sytuację taką, że zabezpieczenie tego kredytu przewyższa wartość hipoteki, bo spadła wartość nieruchomości, o czym wiemy, waluta poszła w górę i to może spowodować wielki chaos na rynku międzybankowym i stąd też wydaje mi się, że jednak ta regulacja, chociaż, tak jak mówię, obarczona dużym ryzykiem, jest jednak potrzebna.

P.Sz.: Panie pośle, i bardzo krótko ostatnie pytanie. Jest także zarzut do tego projektu, że vacatio legis jest za krótkie i ma wynieść tylko 14 dni. Banki mówią, że to za mało czasu, bo ingeruje się także w to, co zostało już zawarte, w umowy dawniej zawarte.

S.K.: Zawsze taki zarzut można podnosić, że vacatio legis jest za krótkie, natomiast sprawę trzeba unormować i myślę, że czym dłużej będziemy z tym zwlekać, tym gorzej dla kredytobiorców. I ja akurat z tym zarzutem się nie zgadzam.

P.Sz.: Bardzo dziękuję. Sławomir Kopyciński, SLD.

(J.M.)